niedziela, 1 grudnia 2013

Od Another'a

Zbliżał się 6 grudzień. Nie jest to moje ulubione święto, ale i tak postanowiłem je świętować. Nie czekając, zacząłem stroić mój dom. Rzecz jasna od środka, bo na zewnątrz udekoruje się potem. Upiększając swój dom, śpiewałem cicho kolendę:
~
Mędrcy świata, monarchowie,
Gdzie spiesznie dążycie?
Powiedzcie nam trzej królowie,
Chcecie widzieć Dziecię?
Ono w żłobie nie ma tronu
I berła nie dzierży,
A proroctwo Jego zgonu
Już się w świecie szerzy.

Mędrcy świata, złość okrutna
Dziecię prześladuje
Wieść to straszna, wieść to smutna
Herod spisek knuje.
Nic monarchów nie odstrasza
Ku Betlejem spieszą,
Gwiazda Zbawcę im ogłasza,
Nadzieją się cieszą.
~
- Skąd to znasz? - zapytał nieznajomy głos.
Obróciłem się szybko. Ujrzałem tam Aque.
- A wiesz... - zawstydziłem się trochę. - Matka mi śpiewała.
- Yhym... - podniosła brew.
- Nie pójdziesz na to? - spytałem spuszczając głowę.
- Nie. - zaśmiała się.
- Kiedyś byłem... Trudno mi o tym mówić.
- Kim byłeś?
- Człowiekiem. Zadowolona?!
Wściekłem się nieco. Od razu przemieniłem się w tą gorszą postać. Aqua patrzyła na mnie jak na dziwaka.
- No nie... - spuściłem głowę.
- Ty... byłeś człowiekiem?
- ... Po trochu? Miałem kiedyś moc zamiany w człowieka.
- Dlaczego ją utraciłeś?
- Niegdyś zmieniłem się w człowieka. Niestety moc się ''zaklinowała''. Nie mogłem się odczarować. Poszedłem więc do przywódcy stada, który odebrał mi tą moc.
- A... fajnie jest być człowiekiem?
- Nie... Muszą płacić za dom, pracować co dzień...

< Aqua? Zanudzam... >