niedziela, 1 grudnia 2013

Od Taspana cd opo Luny

- Normalnie. Siora. Będzie dobrze - starałam się mówić pewnie.
- Do roboty mały - usłyszałem głos Hadesa.
- Tak jest Panie.
Potwór był wielki. Pazury jego były ostre i postrzępione. Pysk krótki z tysiącem brudnych kłów. Z 20 białych ślepi. Jakby był ślepy. Charkał okropnie, ślinę miał zieloną. Podleciałem do niego i zacząłem szeptać zaklęcia. Rzucił sie na mnie.
- Taspan! - krzyczała Luna.
Nie zareagowałem. Wywołałem wielki wir wodny, który gdy tylko musnął potwora, zadał mu ogromny ból. Potwór z piekła, z ognia! A ja mam moce wody! Zaśmiałem sie potwornie. sprowadziłem na niego deszcz. Wił się okropnie i przemienił w wielkiego węża. Nadal cierpiał. Jednak nie powstrzymało go to od walki. Udało mi się wyrwać mu pazur, którym zdążył mnie drapnąć. Miałem wielką szramę na całym ciele. Jednak udało mi się. Wielką szybką falą odciąłem mu łeb... Potoczył się on po arenie pod kopyta Hadesa.... Stanąłem przed Panem ledwo żywy.
- Taspan! - Luna do mnie podbiegła.

Luna dokończ