Właśnie odbywałem swoją zabójczo daleką drogę do domu. Najlepiej pewnie
byłoby się teleportować, albo coś. No, chciałem trochę pobyć sam. Muszę
być ostrożny i nie mogę aż tak dużo przebywać i rozmawiać z Costą. Jest
wyjątkowa...Nie dziwię się Killer'owi że tak się o nią denerwuje i
interesuje. Może i ma te wyższe stanowisko...Ale luj z tym! Nie chodzi o
ważność...Chodzi o charakter. To, co ma się w środku. Szedłem i nuciłem
swoją ulubioną piosenkę.
Pod jej koniec wpadłem na kogoś. To był Killer. Obok niego Costa...Ech, ja to mam szczęście.
-Costa, zaczekaj tu. Mam do pana sprawę. - Killer spojrzał na mnie spod byka. - Chodź.
Poszliśmy za kamień.
-Killer, nic do ciebie nie mam. Nie chcę walczyć.
-Nie o to mi chodzi...-Przewrócił oczami.
-To o co?
-Jeśli myślisz, że Costa tak łatwo się ci da to chyba cię boli głowa. Masz nawet nie próbować. - Pogroził mi.
-Nie wiem o czym mówisz. Ja...Nic do niej nie czuje. Po prostu ją lubie i
traktuje jak znajomą. Nic więcej rozumiesz?! - Powiedziałem głośno.
-Przymknij się. Nie chcesz chyba pogorszyć swojej reputacji co? A
więc...Lepiej abyś trzymał się od niej z daleka. - Mruknął i odszedł.
Nie chcę mieć problemów. W wielu stadach nie potrafiłem sobie ułożyć
życia, a teraz gdy żyje mi się spokojnie...dobrze, to ktoś musi mi
przeszkodzić pogróżkami. Ha! Nie rozumiem...Jeśli tak mu na niej zależy
to czemu nie będą razem?
-Coś się stało? - Zapytała Costa przerywając moje rozmyślenia. Odskoczyłem jak poparzony.
-Nooo....Nie nic. - Zacząłem kopać w ziemi.
-Widzę, że coś się dzieje. Killer coś mówił?
-Nie, na prawdę Costa nie musisz się tak o mnie martwić. Po prostu nie
mam humoru i tyle. A Killer miał do mnie sprawę po między nami dwoma.
Okej?
-Nie martwie się o ciebie. - Fuknęła. - Po prostu muszę wiedzieć jako
przywódczyni jaka jest atmosfera pomiędzy członkami mojego stada.
-To atmosfera jest normalna, wszystko ci powiedziałem...
-Nie wszystko. - Uśmiechnęła się.
-Od kiedy ty taka wesoła?
-Może odkąd...nie nie ważne. - Przybrała poważną minę.
-Heh, w razie czego będę w swojej jaskini. - Powiedziałem i ruszyłem w swoją stronę.
Costa