Jeszcze przez chwilę dziwnie wpatrywałem się w ogiera. Klacz od razu
gdzieś poszła, więc nie miałem szans aby zapytać o co chodziło.
-Jestem Avenger. - Powiedziałem.
-Killer. - Rzucił mi mordercze spojrzenie po czym szykował się do skoku.
Odsunąłem się uniakając ciosu. Teleportowałem się nad rzekę. Po chwili
poczułem na swojej skórze czyjś wzrok. Gwałtownie się odwróciłem i
ujrzałem białą klacz. Tą, co wcześniej. Westchnąłem i powiedziałem :
-Co tu robisz?
-Nic...-Powiedziała wyłaniając się zza krzaków.
-Nie wiesz czy gdzieś jest jakieś stado? - Zapytałem oschle.
-Jest...-Burknęła.
-A gdzie przywódca?
-Przed tobą. - Przewróciła oczami.
-Aha...A mogę dołączyć?
-Jasne że możesz, tylko uważaj na Killer'a. Nie przepada za innymi
ogierami...- Powiedziała i zniknęła. Szybko pobiegłem do lasu. Zaczęło
się ściemniać więc położyłem się pod najbliższym drzewem. Rano obudził
mnie czyjś głos. Były to dwie klacze przechodzące obok. Szybko uciekłem i
na wzniesieniu zobaczyłem tą przywódczynię.
Costa