Całą noc nie spałem. Kłusowałem sobie po terenach stada. Większość czasu
spędziłem na wzgórzu. Z tam tond miałem widok na callllusieńkie nasze
tereny. Byłem też w jednym takim klubie...Wróciłem do domu nad ranem.
Nie zdążyłem wejść do jaskini gdy usłyszałem zimny, oschły głos
Killer'a.
-Cześć. - Mruknął. - Skąd wiesz o urodzinach Costy?
Odwróciłem się i widząc ogiera odechciało mi się spać.
-No...To długa historia. - Odpowiedziałem mu i zniknąłem w głębi jaskini. Killer od razu pojawił się obok.
-Gadaj. - Powiedział nerwowo i przycisnął mnie do ściany.
-No dobra...Zaglądnąłem do jej umysłu. - Wydusiłem z siebie. - I idź już...
Ogier mnie puścił. Przed wyjściem z jaskini spojrzał na mnie i powiedział :
-Nie startuj do niej. A nawet jeśli ci się uda pamiętaj, że długo nie pożyjesz.
Przemyślałem sobie jego słowa. Wcale nie startuję do Costy.
Ja...Bo...Nie wiem co to za uczucie. Ale gdy jestem przy niej czuje
się...Wolny..Tak jakbym nie czuł gruntu. Po prostu latał...I nie, nie
posłucham się Killerka. To, że jest silniejszy nie znaczy, że będzie mi
czegoś zabraniał. Jest tylko wojownikiem, a jego moce dorównują mocom
Costy. Postanowiłem że się do niej przejdę.
Costa?