Byłem z Vivene już jakiś czas, ale chyba to nie była klacz dla mnie. Okey jest mroczna, ale nie ma tego czegoś co by mnie przy niej zatrzymało na zawsze. Pomimo związku dalej miałem ochotę na inne klacze, jak by mi Vivene nie wystarczała. Przecież tak nie może być bym jako zajęty ogier odwiedzał kluby nawet pięć razy w tygodniu. Może po prostu do siebie nie pasujemy? Tylko jak jej to teraz powiedzieć, by nie uznała, że traktuję ją jak ofiarę losu, albo jak zwykłą dzi*kę. Muszę pobiegać po lesie i pomyśleć.
- Wróciłem skarbie! - Obwieściłem wchodząc do mojego apartamentu
- To dobrze, bo chciałam z tobą pogadać- Oho co się stało, że Vivene chce ze mną pogadać
- Daj mi chwilę, ogarnę się tylko
Poszedłem pod prysznic by zmyć z siebie pot.
Wchodzę do salonu, a Vivene patrzy przez okno na tereny stada. Wyrwałem ją moim przyjściem z zamyślenia.
- Co chciałaś?
- Musimy porozmawiać
- To już wiem, ale coś konkretnego?
- Pewnie sam widzisz co jest między nami
Usiadłem wraz z Vivene na sofie.
- Nooo niby co?
- Taka napięta atmosfera...
- Co? Nie, zdaje ci się
- Killer czy ty mnie jeszcze w ogóle kochasz?- No super, a myślałem, że mam trochę czasu do tej rozmowy
- Vivene serio mu...- Przerwała mi
- Oczywiście, że nie. Przepowiednia się sprawdza...
- Jaka przepo... aaaa ta. Vivene serio? Wiesz no już nie czuje do ciebie tego samego uczucia co kiedyś
- O ile w ogóle je czułeś
- Weź już przestań
- Nie no spoko możemy się rozstać tak na spokojnie bez spin, co ty na to? - Say what?! Serio tak łatwo poszło
- Nie jesteś jakoś zła?
- Nie.. Wiedziałam o tym już dłuższy czas, ale myślałam, że może się zmienisz. Niestety ty się nigdy nie zmienisz, jesteś typem samotnika. Zmieni cię jedynie prawdziwa miłość... Dobra ja już sobie przyszykowałam moją starą jaskinię
- Jeśli czegoś ci zabraknie to daj znać
- Dam sobie radę. Żegnaj
Zamknąłem za Vivene drzwi i nadal nie wierząc w to co się stało przeszedłem się po moim apartamencie. Zabrała wszystko co do niej należało. Poczułem, że znowu żyje...