Klacz musiała przejść długą drogę przez życie...
- Może jakiś spacer zapoznawczy? Wiem, że w życiu jest trudno...
Kiwnęła tylko nieśmiało głową. Ruszyliśmy w kierunku Małego Wodospadu.
Na miejscu wszedłem na lód. Zacząłem się ślizgać. Kilka razy się przewróciłem na bok i zad. Klacz stała cały czas na śniegu.
- Dlaczego nie wchodzisz na lód? - zapytałem. - Jest bardzo wytrzymały, a
poza tym możesz śmiało brodzić w wodzie. Nie utopimy się...
- Tyle że, nie wiem czy duchy tak mogą...
- Sprawdzimy to.
Dziwnym krokiem podszedłem do niej i szybko wpadłem na śnieg. Potknąłem
się w dodatku i wylądowałem obok wielkiego drzewa. Roześmiałem się tylko
i wstałem.
- To jak? Próbujemy? - pytałem.
<Ernino? Brak weny...>