wtorek, 31 marca 2015
Killer
Niestety dowiedziałam się , że właścicielka Killera jest w szpitalu nie wiem na jak długo , ale prosiła przeprosić za nie odpisywanie na opowiadania . Oczywiście życzymy jej powrotu do zdrowia .
Od Rose CD Opo Black Night
Przedzieraliśmy się przez zarośnięte łąki. W końcu na drugim końcu łąki
zauważyłam przywódcę Stada Światłości - Mustanga. Podeszłam powoli do
niego , a Night powiedział.
- Chciałbym dołączyć do stada. - rzekł pewnie Night.
- Oczywiście że możesz dołączyć - rzekł Mustang.
Gdy odeszliśmy dalej Night powiedział.
- Dziękuję ci emmmm... za przyprowadzenie do przywódcy. - powiedział i uśmiechnął się.
- Proszę. A ja ci dziękuję za to że mnie obroniłeś... - powiedziałam i przytuliłam się do niego po czym odbiegłam do jaskini bez słowa.
<Night?>
- Chciałbym dołączyć do stada. - rzekł pewnie Night.
- Oczywiście że możesz dołączyć - rzekł Mustang.
Gdy odeszliśmy dalej Night powiedział.
- Dziękuję ci emmmm... za przyprowadzenie do przywódcy. - powiedział i uśmiechnął się.
- Proszę. A ja ci dziękuję za to że mnie obroniłeś... - powiedziałam i przytuliłam się do niego po czym odbiegłam do jaskini bez słowa.
<Night?>
piątek, 27 marca 2015
Od Soni CD opo Silver Golda
Stałam nad nieznajomym mi ogierem wpatrując się w niego. Sama nie
wiedziałam co właściwie powiedzieć. Popatrzyłam na chwilę w innym
kierunku próbując jakoś poukładać słowa w logiczną całość. W końcu znowu
się do niego odwróciłam i zaczęłam mówić:
- Nie. To nie jest moje miejsce. Jak chcesz to sobie leż jeśli Ci się tu podoba.
- Naprawdę? To super... Ja mam na imię Silver Gold a ty?
- Ja? No cóż... Ja mam na imię Sonia.
Odeszłam trochę w cień bo słońce mnie trochę za bardzo dogrzało. Po czym znowu zaczęłam mówić:
- Masz jakieś stado?
- Miałem ale odszedłem z niego.
- Niech zgadnę... Miałeś w nim jakieś złe przeżycia. Nie mylę się?
- Tak to prawda ale z kąt Ty to wiesz?
- To po prostu przeczucie. Można powiedzieć że ja też miałam złe przeczucia w moim stadzie... ale nie chcę o tym mówić. Teraz zaczęłam wszystko od nowa. A ty?
- Co ja?
- Czy znalazłeś swoją drogę? Stado czy coś w tym rodzaju?
- Nie. To znaczy... Szukam. Tak. Szukam swojego miejsca.
Nagle zobaczyłam że ogier bardzo uważnie mi się przygląda. Nie wiedziałam o co mu chodzi ale nie czułam się przy nim zagrożona.
< Silver Gold ? >
- Nie. To nie jest moje miejsce. Jak chcesz to sobie leż jeśli Ci się tu podoba.
- Naprawdę? To super... Ja mam na imię Silver Gold a ty?
- Ja? No cóż... Ja mam na imię Sonia.
Odeszłam trochę w cień bo słońce mnie trochę za bardzo dogrzało. Po czym znowu zaczęłam mówić:
- Masz jakieś stado?
- Miałem ale odszedłem z niego.
- Niech zgadnę... Miałeś w nim jakieś złe przeżycia. Nie mylę się?
- Tak to prawda ale z kąt Ty to wiesz?
- To po prostu przeczucie. Można powiedzieć że ja też miałam złe przeczucia w moim stadzie... ale nie chcę o tym mówić. Teraz zaczęłam wszystko od nowa. A ty?
- Co ja?
- Czy znalazłeś swoją drogę? Stado czy coś w tym rodzaju?
- Nie. To znaczy... Szukam. Tak. Szukam swojego miejsca.
Nagle zobaczyłam że ogier bardzo uważnie mi się przygląda. Nie wiedziałam o co mu chodzi ale nie czułam się przy nim zagrożona.
< Silver Gold ? >
czwartek, 26 marca 2015
Od Soni
Widziałam moją rodzinę za czasów gdy żył mój ojciec. Widziałam tańczące
kwiaty na łąkach pośród traw i ptaki szybujące radośnie pośród drzew
pięknie przy tym śpiewając. Widziałam źrebaki i klacze bawiące się w
berka i ogiery dumnie spoglądające na swych potomków i ich wybranki.
Wszystko było tak realne. Bawiłam się z mamą i tatą gdy byłam jeszcze
małym urwisem. Tata udawał że jest wolniejszy ode mnie żebym mogła się
cieszyć zwycięstwem. A mama pękała cała ze szczęścia. Widziałam jej
piękny uśmiech gdy tata żył... Była tak szczęśliwa. Wszyscy byli. Nagle
zaczęły się zbierać czarne chmury a ja znowu stałam się dorosła i stałam
nad ciałami swych rodziców. Oboje byli martwi. Lecz ich dusze patrzyli
na mnie i jakby mówiły: " Kochanie. Nic nam nie jest. To tylko zamiana
światów. Nie martw się o nas." W tedy nagle on zniknęli a przed oczami
stanął mi Gawaj-stars. Patrzył na ciała moich rodziców a po tem spojrzał
nagle na mnie po czym powiedział: " To czeka także Ciebie. Znajdę Cię
choćby na końcu świata! " I w tedy nagle mnie obudziły ciepłe promienie
słońca które padały na moją twarz. A w oddali słyszałam piękny śpiew
ptaków. I znowu poczułam się w miarę bezpiecznie. Cieszyłam się że to
był tylko koszmar. Czułam jak strach jest ukryty głęboko w moim sercu.
Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam przed sobą jakąś klacz. A właściwie
jednorożca. Spojrzałam na nią z przerażeniem. Lecz ta powiedziała:
- Nie martw się. Nie jestem zagrożeniem. Jesteś już bezpieczna.
- Niestety nie wydaje mi się żeby tak się stało stało - odpowiedziałam - Nie przestaną mnie ścigać dopóki wciąż będę żyła.
- Nie jesteś z tych okolic prawda? Z kąt jesteś i dlaczego Cię ścigają? Zrobiłaś coś złego?
- Nie. Nie zrobiłam nic złego. Po prostu uciekłam z mojego byłego stada i chcą mnie za to ukarać. Miałam wybór: Wrócić z powrotem do stada albo umrzeć. Oczywiście wolę żyć ale postanowiłam uciekać i walczyć o swoją wolność i szczęście w życiu.
- Ktoś Cię tam źle traktował?
- Wszyscy byli tam źle traktowani. Z wyjątkiem ogierów.
- To znaczy?
- Gdy żył mój ojciec wszystko było wspaniale ale gdy władzę po śmierci mego ojca przejął inny ogier, zaczęły się tortury dla wszystkich klaczy i tych którzy się mu nie podporządkowywali. Inaczej mówiąc, władzę przejął tyran i ogier bez serca czy też sumienia.
- Jak długo uciekasz?
- Uciekam już klika miesięcy. Błąkając się od krainy do krainy. Szukając swojego miejsca w świecie gdzie znowu będę szczęśliwa. Tylko tyle.
- Czyli ten ogier co cię ścigał...
- Był wynajęty przez obecnego przywódcę mojego byłego stada żeby mnie sprowadzić bądź gdy stawię opór... zabić.
Przez chwilę jakby tajemnicza nieznajomo się zamyśliła. Nic nie mówiłam bo chciałam żeby przemyślała spokojnie to co ją zastanawiało. Spokojnie czkałam aż w końcu się odezwała.
- A właśnie ! Zapomniałam Ci się przedstawić. Mam na imię Costa i jestem przywódczynią stada mroku.
- Miło mi poznać - powiedziałam - Ja mam na imię Sonia. Bardzo Ci dziękuję za uratowanie mi życia. Gdyby nie ty to pewnie by mnie zabił...
- Nie ma za co. Potrzebowałaś pomocy więc Ci ją dałam.
- Jeszcze raz dziękuję. Nie chcę sprawiać więcej problemów więc pójdę dalej przed siebie...
W tedy próbowałam wstać lecz rany które odniosłam w trakcie ucieczki były o wiele poważniejsze niż mi się zdawało. W tedy właśnie zobaczyłam że mam opatrzone rany. W tedy klacz znowu przemówiła:
- Nie próbuj się podnosić. To tylko sprawi że wyrządzisz sobie jeszcze większą krzywdę.
- Nie chcę być dla nikogo ciężarem...
< Costa ? >
- Nie martw się. Nie jestem zagrożeniem. Jesteś już bezpieczna.
- Niestety nie wydaje mi się żeby tak się stało stało - odpowiedziałam - Nie przestaną mnie ścigać dopóki wciąż będę żyła.
- Nie jesteś z tych okolic prawda? Z kąt jesteś i dlaczego Cię ścigają? Zrobiłaś coś złego?
- Nie. Nie zrobiłam nic złego. Po prostu uciekłam z mojego byłego stada i chcą mnie za to ukarać. Miałam wybór: Wrócić z powrotem do stada albo umrzeć. Oczywiście wolę żyć ale postanowiłam uciekać i walczyć o swoją wolność i szczęście w życiu.
- Ktoś Cię tam źle traktował?
- Wszyscy byli tam źle traktowani. Z wyjątkiem ogierów.
- To znaczy?
- Gdy żył mój ojciec wszystko było wspaniale ale gdy władzę po śmierci mego ojca przejął inny ogier, zaczęły się tortury dla wszystkich klaczy i tych którzy się mu nie podporządkowywali. Inaczej mówiąc, władzę przejął tyran i ogier bez serca czy też sumienia.
- Jak długo uciekasz?
- Uciekam już klika miesięcy. Błąkając się od krainy do krainy. Szukając swojego miejsca w świecie gdzie znowu będę szczęśliwa. Tylko tyle.
- Czyli ten ogier co cię ścigał...
- Był wynajęty przez obecnego przywódcę mojego byłego stada żeby mnie sprowadzić bądź gdy stawię opór... zabić.
Przez chwilę jakby tajemnicza nieznajomo się zamyśliła. Nic nie mówiłam bo chciałam żeby przemyślała spokojnie to co ją zastanawiało. Spokojnie czkałam aż w końcu się odezwała.
- A właśnie ! Zapomniałam Ci się przedstawić. Mam na imię Costa i jestem przywódczynią stada mroku.
- Miło mi poznać - powiedziałam - Ja mam na imię Sonia. Bardzo Ci dziękuję za uratowanie mi życia. Gdyby nie ty to pewnie by mnie zabił...
- Nie ma za co. Potrzebowałaś pomocy więc Ci ją dałam.
- Jeszcze raz dziękuję. Nie chcę sprawiać więcej problemów więc pójdę dalej przed siebie...
W tedy próbowałam wstać lecz rany które odniosłam w trakcie ucieczki były o wiele poważniejsze niż mi się zdawało. W tedy właśnie zobaczyłam że mam opatrzone rany. W tedy klacz znowu przemówiła:
- Nie próbuj się podnosić. To tylko sprawi że wyrządzisz sobie jeszcze większą krzywdę.
- Nie chcę być dla nikogo ciężarem...
< Costa ? >
Od Silver Golda
Wstałem rano i zacząłem się rozglądać. Nie wiedziałem co się dzieję, nie
byłem niczego świadom. Po ocknięciu spostrzegłem się że ktoś nade mną
stoi. Była to klacz. Wpatrywała się we mnie tak uważnie że aż zaczęło to
mnie przerażać.
- Witaj? To twoje miejsce? Mogę pójść jak chcesz... - odrzekłem
Niestety klacz nie odpowiedziała i na chwile odwróciła wzrok. Pomyślałem "Okazja żeby uciec!" ale coś mnie podtrzymało i zostałem na miejscu. Klacz znowu skierowała na mnie wzrok. Tym razem bardziej przyjrzałem się jej oczom. Były pięknie, błyskotliwe, po prostu cudowne! Niestety samej klaczy nie ujrzałem gdyż słońce mi na to nie pozwalało. Nagle klacz niespodziewanie się odezwała.
< Ktoś? >
- Witaj? To twoje miejsce? Mogę pójść jak chcesz... - odrzekłem
Niestety klacz nie odpowiedziała i na chwile odwróciła wzrok. Pomyślałem "Okazja żeby uciec!" ale coś mnie podtrzymało i zostałem na miejscu. Klacz znowu skierowała na mnie wzrok. Tym razem bardziej przyjrzałem się jej oczom. Były pięknie, błyskotliwe, po prostu cudowne! Niestety samej klaczy nie ujrzałem gdyż słońce mi na to nie pozwalało. Nagle klacz niespodziewanie się odezwała.
< Ktoś? >
niedziela, 22 marca 2015
Od Costy CD opo Soni
Jak zwykle gdy ktoś obcy przedziera się przez naszą granicę zaraz o tym wiem , nie tylko ja . Moje myśli zaraz powędrowały do Killera .
Bez namysłu wparowałam na cmentarz , bez planu ... To było głupie , ale zobaczyłam Sonie i musiałam zareagować .
- Zostaw ją !
- Heh bo co mi zrobisz ? - No właśnie co mu niby zrobię ? Teraz jak jestem w takim stanie - Hymm?
- Ja ... ja ...rozkazuje ci opuścić tereny tego stada
- Bo co ? - Ogier niebezpiecznie się do mnie zbliżył - Ładna grzywa ... przed twoją śmiercią będę cię za nią ciągnął - mówiąc to pociągnął mnie za grzywę
-Ał ...
Nagle ogier mnie puścił i poleciał na ziemie . Przede mną stał Killer i spoglądał prosto w oczy .
- Sonia - Rzuciłam się pędem do klaczy - Killer ona jest ranna !
- Chwila - Podszedł do ogiera - Żebym cię tu już nigdy nie widział !
Ogier uciekł , a Killer szybko wziął na grzbiet nieprzytomną Sonie i pobiegliśmy do medyka ...
- I co z nią ? - Spytał Killer gdy wyszłam od Anothera
- Ponoć okey tylko jest strasznie słaba ... Czemu nie wiedziałam , że jesteś na cmentarzu ?
- Bo nie byłem do puki tobie nic nie groziło - Killer zbliżył się i mnie pocałował - Nie chce się stracić , ale też na ciebie nie zasługuje .
- Możemy spróbować - Mocno się w niego wtuliłam i nie chciałam puścić
- Muszę iść ... zapomnij o nas bo tego nigdy nie będzie . Nie chcę cię narażać na niebezpieczeństwo mojego świata ...
I mnie opuścił , ponuro się zrobiło w ten wiosenny dzień
Sonia
Bez namysłu wparowałam na cmentarz , bez planu ... To było głupie , ale zobaczyłam Sonie i musiałam zareagować .
- Zostaw ją !
- Heh bo co mi zrobisz ? - No właśnie co mu niby zrobię ? Teraz jak jestem w takim stanie - Hymm?
- Ja ... ja ...rozkazuje ci opuścić tereny tego stada
- Bo co ? - Ogier niebezpiecznie się do mnie zbliżył - Ładna grzywa ... przed twoją śmiercią będę cię za nią ciągnął - mówiąc to pociągnął mnie za grzywę
-Ał ...
Nagle ogier mnie puścił i poleciał na ziemie . Przede mną stał Killer i spoglądał prosto w oczy .
- Sonia - Rzuciłam się pędem do klaczy - Killer ona jest ranna !
- Chwila - Podszedł do ogiera - Żebym cię tu już nigdy nie widział !
Ogier uciekł , a Killer szybko wziął na grzbiet nieprzytomną Sonie i pobiegliśmy do medyka ...
- I co z nią ? - Spytał Killer gdy wyszłam od Anothera
- Ponoć okey tylko jest strasznie słaba ... Czemu nie wiedziałam , że jesteś na cmentarzu ?
- Bo nie byłem do puki tobie nic nie groziło - Killer zbliżył się i mnie pocałował - Nie chce się stracić , ale też na ciebie nie zasługuje .
- Możemy spróbować - Mocno się w niego wtuliłam i nie chciałam puścić
- Muszę iść ... zapomnij o nas bo tego nigdy nie będzie . Nie chcę cię narażać na niebezpieczeństwo mojego świata ...
I mnie opuścił , ponuro się zrobiło w ten wiosenny dzień
Sonia
OD SONI
Patrzyłam się na ogiera który stał przede mną... Był ogromnym
czarno-czerwonym ogierem. Było widać po oczach że ma w sobie samo
zło...Mimo mojego pytania nie odpowiedział. Za to zobaczyłam jakby lekki
uśmiech na jego ustach. Nagle się odezwał:
- Ciężko Cię złapać jak na taką drobną klaczkę jesteś całkiem sprytna i silna... Jednak to już nie ważne bo idziesz ze mną.
-- Kim jesteś?
- Nazywają mnie Diabollo jestem tu po to aby Cę z powrotem sprowadzić do twego stada.
-- Niech no zgadnę ! ( krzyknęłam ) Gawaj-stars Cię wynajął ?!
- Bystra jesteś ! Haha ! A teraz grzecznie ze mną pójdziesz albo będę musiał Cię zabić !
-- Nigdzie z tobą nie pójdę Diabollo ! Możesz tylko o tym pomarzyć !
- W takim razie umrzesz w męczarniach...
Nagle ruszył w moją stronę z ogromną szybkością ! Udało mi się jednak uskoczyć w bok i zacząć uciekać przez nieznane mi tereny. I tak zaczął się pościg... Biegłam ile sił w nogach modląc się do Bogini: Lux aby ta miała ją w swej opiece... Bowiem Sonia nie wiedziała czy uratuje swoje życie i tym razem. ( Sonia jako jedyna w swoim byłym stadzie najbardziej wierzyła w Boginie: Lux ).
Biegłam tak szybko że nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie biegnę... Przez jeden moment wydawało mi się jakbym minęła jakieś konie ale może mi się zdawało? Słyszałam cały czas za sobą Diabolla ! Krzyczał do mnie: I tak Cię zabiję ! Tylko odwlekasz to co nieuniknione ! Hahaha ! I tak mi nie uciekniesz ! Będę patrzeć jak umierasz ! Hahaha !
Przestraszyłam się ! I to nie na żarty ! Mimo że tak szybko biegłam, to po raz pierwszy jakiś koń potrafił mnie tak dogonić... Nagle wbiegłam na jakiś cmentarz i się potknęłam... Upadłam z wielkim hukiem na ziemię raniąc sobie poważnie głowę i nogi. Obficie krwawiłam. Nie wiedziała co się ze mną stało... Jednak nie miałam zbyt dużo czasu do namysłu. Bo nagle przede mną stanął Diabollo ! Śmiał się. Po raz pierwszy w życiu się zaczęłam naprawdę bać... Ciężko oddychałam ale i tak najgorszy był bul z powodu odniesionych ran. W tedy Diabollo zaczął mówić:
- Przyznaję. Niezła jesteś jeśli chodzi o biegi długodystansowe... Lecz to już koniec. Masz teraz ostatnią szansę na powrót ze mną do twojego stada !
-- Już Ci mówiłam Diabollo ! ( znowu krzyknęłam ) Nigdzie z Tobą nie idę ! ( powiedziałam odważnie choć wyczułam w swoim głosie lekkie drżenie ).
- Liczyłem że tak powiesz ! A teraz przygotuj się na umieranie w cierpieniach ! ( Jego oczy w tedy rozbłysły na czerwono )
W tedy czekałam już tylko na śmierć... Nie łudził się że ktoś mi przyjdzie z pomocą... Gdy nagle ktoś krzyknął:
- Zostaw ją !
Diabollo się odwrócił a ja w tedy straciłam nagle przytomność i widziałam już tylko ciemność...
< COSTA ? >
- Ciężko Cię złapać jak na taką drobną klaczkę jesteś całkiem sprytna i silna... Jednak to już nie ważne bo idziesz ze mną.
-- Kim jesteś?
- Nazywają mnie Diabollo jestem tu po to aby Cę z powrotem sprowadzić do twego stada.
-- Niech no zgadnę ! ( krzyknęłam ) Gawaj-stars Cię wynajął ?!
- Bystra jesteś ! Haha ! A teraz grzecznie ze mną pójdziesz albo będę musiał Cię zabić !
-- Nigdzie z tobą nie pójdę Diabollo ! Możesz tylko o tym pomarzyć !
- W takim razie umrzesz w męczarniach...
Nagle ruszył w moją stronę z ogromną szybkością ! Udało mi się jednak uskoczyć w bok i zacząć uciekać przez nieznane mi tereny. I tak zaczął się pościg... Biegłam ile sił w nogach modląc się do Bogini: Lux aby ta miała ją w swej opiece... Bowiem Sonia nie wiedziała czy uratuje swoje życie i tym razem. ( Sonia jako jedyna w swoim byłym stadzie najbardziej wierzyła w Boginie: Lux ).
Biegłam tak szybko że nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie biegnę... Przez jeden moment wydawało mi się jakbym minęła jakieś konie ale może mi się zdawało? Słyszałam cały czas za sobą Diabolla ! Krzyczał do mnie: I tak Cię zabiję ! Tylko odwlekasz to co nieuniknione ! Hahaha ! I tak mi nie uciekniesz ! Będę patrzeć jak umierasz ! Hahaha !
Przestraszyłam się ! I to nie na żarty ! Mimo że tak szybko biegłam, to po raz pierwszy jakiś koń potrafił mnie tak dogonić... Nagle wbiegłam na jakiś cmentarz i się potknęłam... Upadłam z wielkim hukiem na ziemię raniąc sobie poważnie głowę i nogi. Obficie krwawiłam. Nie wiedziała co się ze mną stało... Jednak nie miałam zbyt dużo czasu do namysłu. Bo nagle przede mną stanął Diabollo ! Śmiał się. Po raz pierwszy w życiu się zaczęłam naprawdę bać... Ciężko oddychałam ale i tak najgorszy był bul z powodu odniesionych ran. W tedy Diabollo zaczął mówić:
- Przyznaję. Niezła jesteś jeśli chodzi o biegi długodystansowe... Lecz to już koniec. Masz teraz ostatnią szansę na powrót ze mną do twojego stada !
-- Już Ci mówiłam Diabollo ! ( znowu krzyknęłam ) Nigdzie z Tobą nie idę ! ( powiedziałam odważnie choć wyczułam w swoim głosie lekkie drżenie ).
- Liczyłem że tak powiesz ! A teraz przygotuj się na umieranie w cierpieniach ! ( Jego oczy w tedy rozbłysły na czerwono )
W tedy czekałam już tylko na śmierć... Nie łudził się że ktoś mi przyjdzie z pomocą... Gdy nagle ktoś krzyknął:
- Zostaw ją !
Diabollo się odwrócił a ja w tedy straciłam nagle przytomność i widziałam już tylko ciemność...
< COSTA ? >
piątek, 20 marca 2015
Od Black Night CD opo Rose
Wpatrywałem się w konie wchodzące do stajni. Nagle ujrzałem Rose.
- Rose! - wykrzyknąłem radośnie
- Night! - odpowiedziała
Chciałem do niej iść. Zacząłem się szarpać, kopać w drzwiczki. Niestety przyszli ludzie i zaczęli mnie bić batem. Nie mogłem się ruszyć... Kiedy skończyli zobaczyłem jak prowadzą Rose do innego boksu. Postanowiłem że poczekam do wieczora.
***
Wieczorem kiedy ludzie spali mogłem wyrwać drzwi. Kopnąłem je a one momentalnie się otworzyły. Poszedłem do Rose aby ją także uwolnić. Udało się, mogliśmy wracać do domu. Wtedy konie z innych boksów zaczęły prosić mnie o pomoc. Pomogłem większości kiedy nagle weszli ludzie. Na szczęście uwolnione konie dały sobie z nimi radę. Po tym uwolniłem resztę i wróciłem z Rose do stada. Byłem zachwycony tymi łąkami, lasami i wszystkim co wokół.
- Czyli teraz idziesz do przywódcy? - zapytała Rose
- Tak. - odpowiedziałem. - Możesz mnie do niego zaprowadzić? - zapytałem
- Tak. - oznajmiła i ruszyła a ja zaraz za nią.
< Rose? >
- Rose! - wykrzyknąłem radośnie
- Night! - odpowiedziała
Chciałem do niej iść. Zacząłem się szarpać, kopać w drzwiczki. Niestety przyszli ludzie i zaczęli mnie bić batem. Nie mogłem się ruszyć... Kiedy skończyli zobaczyłem jak prowadzą Rose do innego boksu. Postanowiłem że poczekam do wieczora.
***
Wieczorem kiedy ludzie spali mogłem wyrwać drzwi. Kopnąłem je a one momentalnie się otworzyły. Poszedłem do Rose aby ją także uwolnić. Udało się, mogliśmy wracać do domu. Wtedy konie z innych boksów zaczęły prosić mnie o pomoc. Pomogłem większości kiedy nagle weszli ludzie. Na szczęście uwolnione konie dały sobie z nimi radę. Po tym uwolniłem resztę i wróciłem z Rose do stada. Byłem zachwycony tymi łąkami, lasami i wszystkim co wokół.
- Czyli teraz idziesz do przywódcy? - zapytała Rose
- Tak. - odpowiedziałem. - Możesz mnie do niego zaprowadzić? - zapytałem
- Tak. - oznajmiła i ruszyła a ja zaraz za nią.
< Rose? >
czwartek, 19 marca 2015
Od Rose CD opo Black Night
Moje kopyta ślizgały się na porannej rosie. Uciekałam jak najdalej
mogłam. Słysząc wołanie oddalałam się dalej i dalej aż w końcu uciekłam i
padłam na trawę. Nagle zobaczyłam czyiś cień , który miał ''coś'' w
ręce uderzył mnie tym ''czymś'' , a ja usnęłam.
*Parę godzin później*
Obudziłam się w jakiejś klatce na kółkach... Było też tam parę innych koni , ale ja się nimi nie interesowałam! Chciałam wiedzieć gdzie jestem! I po chwili wierzgnęłam kopiąc ściany klatki. Nagle usłyszałam głos ogiera.
- Nic to nie da... - powiedział tajemniczy głos ogiera w którym słychać było zrezygnowanie
- Da! - odkrzyknęłam i spróbowałam podejść do ogiera , ale zorientowałam się że jestem przywiązana do słupka łańcuchem który bardzo hałasował. Przez parę chwil chciałam do niego podejść , ale zrezygnowałam czując duży ucisk.
- Ej ej ej! - usłyszałam głos zza kierownicy - Spokojnie mi tam bo pójdę do was z batem!
I wtedy siedziałam cicho jak myszka. W końcu po ok. 2 godzinach dojechaliśmy... Do stadniny w której było mnóstwo koni... Kiedy mnie wyprowadzano usłyszałam Nighta! Nie ucieszyło mnie to zbytnio ponieważ złapali nas!
<Black Night?>
*Parę godzin później*
Obudziłam się w jakiejś klatce na kółkach... Było też tam parę innych koni , ale ja się nimi nie interesowałam! Chciałam wiedzieć gdzie jestem! I po chwili wierzgnęłam kopiąc ściany klatki. Nagle usłyszałam głos ogiera.
- Nic to nie da... - powiedział tajemniczy głos ogiera w którym słychać było zrezygnowanie
- Da! - odkrzyknęłam i spróbowałam podejść do ogiera , ale zorientowałam się że jestem przywiązana do słupka łańcuchem który bardzo hałasował. Przez parę chwil chciałam do niego podejść , ale zrezygnowałam czując duży ucisk.
- Ej ej ej! - usłyszałam głos zza kierownicy - Spokojnie mi tam bo pójdę do was z batem!
I wtedy siedziałam cicho jak myszka. W końcu po ok. 2 godzinach dojechaliśmy... Do stadniny w której było mnóstwo koni... Kiedy mnie wyprowadzano usłyszałam Nighta! Nie ucieszyło mnie to zbytnio ponieważ złapali nas!
<Black Night?>
poniedziałek, 16 marca 2015
Od Vivene Cd Opo Killer'a
Muszę przyznać. Killer nieźle całował. Mogłabym trwać w tym wieczność, ale to co najlepsze szybko się kończy.
- Kocham cię, Killer - powiedziałam cicho i objęłam go mocno - dzięki tobie wraca wiara w życie...
- Kłóciłbym się - powiedział.
- A ja nie... Wiesz co mam ochotę teraz powiedzieć ?
- Nie, a co ?
- Że jesteś najlepszym facetem jakiego kiedykolwiek spotkałam - powiedziałam już pewniej. Killer uśmiechnął się szeroko.
- Chodź to ci coś pokażę - powiedział tajemniczo. Nie mówiąc nic poszłam za nim.
Zaprowadził mnie do czegoś w stylu zarośniętych torów.
- To coś jest za nimi - powiedział - Nie boisz się ?
- Z tobą nie mam się czego bać...
< Killer ? Sory że tak długo >
- Kocham cię, Killer - powiedziałam cicho i objęłam go mocno - dzięki tobie wraca wiara w życie...
- Kłóciłbym się - powiedział.
- A ja nie... Wiesz co mam ochotę teraz powiedzieć ?
- Nie, a co ?
- Że jesteś najlepszym facetem jakiego kiedykolwiek spotkałam - powiedziałam już pewniej. Killer uśmiechnął się szeroko.
- Chodź to ci coś pokażę - powiedział tajemniczo. Nie mówiąc nic poszłam za nim.
Zaprowadził mnie do czegoś w stylu zarośniętych torów.
- To coś jest za nimi - powiedział - Nie boisz się ?
- Z tobą nie mam się czego bać...
< Killer ? Sory że tak długo >
sobota, 14 marca 2015
Od Soni
Szłam przez nieznane mi tereny aż nagle weszłam do jakiegoś jasnego
lasu... Był ciepły, jasny i czułam się tam bezpiecznie. Choć nie znałam
terenu a dopiero co zgubiłam za sobą pościg z mojego byłego stada...
Szłam wydeptaną drogą zachwycając się pięknem tego miejsca. Było
niesamowicie spokojnie. Po ostatnich przeżyciach których doświadczyłam
była to bardzo miła odmiana. Ten las bardzo przypominał mi mój dom zanim
zmarł mój ojciec. Pamiętałam piękne pastwiska, ptaki latające pośród
drzew i kwiaty tańczące pośród traw. Jednak to była już przeszłość...
Gdy weszłam głębiej w las, nagle zobaczyłam jakiś ruch pomiędzy
drzewami. Wystraszyłam się bo nie wiedziałam co na tych terenach było
zagrożeniem a co nie. Zaczęłam się powoli wycofywać w tył nerwowo się
nerwowo rozglądać w poszukiwaniu zagrożenia.
Nagle krzaki przede mną zaczęły się coraz to bardziej ruszać.... Napięłam mięśnie żeby w razie potrzeby zablokować nadchodzący atak.Nagle ku mojemu zdziwieniu za krzaków wybiegł jeleń... Powiedziałam do siebie: " Na szczęście to był tylko jeleń "
Powoli zaczynałam się obracać gdy nagle przede mną stanął jakiś ogier... Uskoczyłam szybko w bok po czym stanęłam i nie spuszczałam z oczu tajemniczego ogiera. Mój ojciec nauczył mnie bowiem obserwować każdy ruch przeciwnika cały czas bo można w tedy dostrzec jakieś słabe strony przeciwnika. Była to jedna w wielu rad jakie przekazał mi ojciec tuż przed swoją śmiercią...
Nie miałam jednak czasu do rozmyśleń... On również patrzył się na mnie nieustannie.... Mogło to znaczyć tylko jedno... On też próbował znaleźć moje słabe strony !
Zaczęłam mówić pierwsza nie spuszczając go z oczu:
- Kim jesteś? I dla czego mnie śledzisz?!
< KTOŚ ? >
Nagle krzaki przede mną zaczęły się coraz to bardziej ruszać.... Napięłam mięśnie żeby w razie potrzeby zablokować nadchodzący atak.Nagle ku mojemu zdziwieniu za krzaków wybiegł jeleń... Powiedziałam do siebie: " Na szczęście to był tylko jeleń "
Powoli zaczynałam się obracać gdy nagle przede mną stanął jakiś ogier... Uskoczyłam szybko w bok po czym stanęłam i nie spuszczałam z oczu tajemniczego ogiera. Mój ojciec nauczył mnie bowiem obserwować każdy ruch przeciwnika cały czas bo można w tedy dostrzec jakieś słabe strony przeciwnika. Była to jedna w wielu rad jakie przekazał mi ojciec tuż przed swoją śmiercią...
Nie miałam jednak czasu do rozmyśleń... On również patrzył się na mnie nieustannie.... Mogło to znaczyć tylko jedno... On też próbował znaleźć moje słabe strony !
Zaczęłam mówić pierwsza nie spuszczając go z oczu:
- Kim jesteś? I dla czego mnie śledzisz?!
< KTOŚ ? >
piątek, 13 marca 2015
Od Black Night - CD opo Rose
- Wyspałaś się? - zapytałem
- Tak, a ty? - zapytała o to samo klacz
- Zdecydowanie tak. To jak, zaprowadzisz mnie do tego stada? - uśmiechnąłem się
- No dobrze...Chodźmy. - powiedziała klacz i ruszyła w drogę.
Szedłem obok klaczy. Co parę sekund wpatrywałem się w jej twarz przez cały czas. Nagle doszliśmy do ciemnego lasu. Klacz bez obaw zaczęła nim iść gdyż chodziła przez niego z milion razy. Ale ja miałem złe przeczucia... Coś jakby nas obserwowało.
- Nie ma innej drogi? - zapytałem
- A co? Boisz się? - zapytała z uśmiechem na twarzy klacz
- Nie, ja niczego się nie boje. - odpowiedziałem
- No to o co chodzi? - zapytała
- Mam złe przeczucia. - powiedziałem
Klacz tylko parsknęła i szła dalej. I się nie myliłem! Zza drzewa wyskoczył wilk.
- Uciekaj! - wykrzyknąłem
Klacz w jednej sekundzie znikła bez śladu. Miałem nadzieję że schowała się gdzieś w krzaku i zaczeka na mnie aż skończę z tym wilkiem.
Wilk powiesił mi się na szyi a ja go momentalnie zrzuciłem. Próbowałem go pokonać ale on wbił się pazurami w moją skórę i nie chciał puścić. W końcu nie wytrzymał i upadł. Wtedy go podpaliłem. Jak zapewne oczywiste, wilk zmarł.
- Rose?! - krzyczałem z nadzieją że jest nie daleko.
< Rose? >
- Tak, a ty? - zapytała o to samo klacz
- Zdecydowanie tak. To jak, zaprowadzisz mnie do tego stada? - uśmiechnąłem się
- No dobrze...Chodźmy. - powiedziała klacz i ruszyła w drogę.
Szedłem obok klaczy. Co parę sekund wpatrywałem się w jej twarz przez cały czas. Nagle doszliśmy do ciemnego lasu. Klacz bez obaw zaczęła nim iść gdyż chodziła przez niego z milion razy. Ale ja miałem złe przeczucia... Coś jakby nas obserwowało.
- Nie ma innej drogi? - zapytałem
- A co? Boisz się? - zapytała z uśmiechem na twarzy klacz
- Nie, ja niczego się nie boje. - odpowiedziałem
- No to o co chodzi? - zapytała
- Mam złe przeczucia. - powiedziałem
Klacz tylko parsknęła i szła dalej. I się nie myliłem! Zza drzewa wyskoczył wilk.
- Uciekaj! - wykrzyknąłem
Klacz w jednej sekundzie znikła bez śladu. Miałem nadzieję że schowała się gdzieś w krzaku i zaczeka na mnie aż skończę z tym wilkiem.
Wilk powiesił mi się na szyi a ja go momentalnie zrzuciłem. Próbowałem go pokonać ale on wbił się pazurami w moją skórę i nie chciał puścić. W końcu nie wytrzymał i upadł. Wtedy go podpaliłem. Jak zapewne oczywiste, wilk zmarł.
- Rose?! - krzyczałem z nadzieją że jest nie daleko.
< Rose? >
czwartek, 5 marca 2015
Od Killera CD opo Vivene
- Hej kochanie jak się spało ?
- A nawet nawet
- To dobrze teraz możemy razem coś zjeść
- Też tak myślę - Zachichotała
- Co ?
- Bo stoi ci - Spojrzałem w dół - Grzywa kochanie grzywa hihihhi
- Och !
- No już się nie gniewaj - Pocałowała mnie w policzek i wygładziła grzywę
- Co dziś będziemy robić ?
- Co moja Pani sobie życzy
- Hymmmm.... To może na początek jakieś ćwiczenia ?
- No w sumie
Vivene beztrosko biegła po piaszczystej plaży , a ja za nią i podziwiałem te piękną chwilę . No nie mogłem się powstrzymać i przyśpieszyłem , klacz pewnie pomyślała , że chce się ścigać , a ja rzuciłem się na nią i turlaliśmy się po piasku i zacząłem ją łaskotać .
- Hahahahaha Killer haha przest-ań ! Hahahaha
- Nie
- Proszę . Hahahhahahahahha
- No dobrze
Wstałem i otrzepałem się z piasku , zaraz po tym pomogłem Vivene wstać .
- Wiesz Killer ... tak myślałam o wczoraj
- Ciii - Pocałowałem ją w czoło - zapomnij o tym co się stało
- Tak tylko ten gość ... ja go po prostu chyba znałam -Spojrzałem na nią pytająco , a ona przysiadła i mówiła dalej - Był niezwykle podobny do takiego jednego mojego kolegi z młodości. Nie mogę sobie przypomnieć jak on się nazywał, ale wiem że kiedyś chciał ze mną chodzić. Nie zdobył mojego serca.
- AHA
- No , ale nie jestem pewna
- Jesteś na mnie za to zła ?
- zmieszana
- Yhy , Kocham Cię <3
- Też cię kocham
I zaczęliśmy się namiętnie całować , tulić na pisaku i ....
Po powrocie wzięliśmy razem prysznic , a po tym zaproponowałem , że zrobię coś do jedzenia .
- Nie wiedziałam , że jesteś taki dobry w kuchni
- No widzisz , jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz
Klacz zbliżyła się do mnie , że byliśmy wręcz oko w oko .
- Chciała bym je poznać - Powiedziała to tak zniewalająco , po prostu jak szczeniak jadłem jej z ręki po tych słowach ...
- Może kiedyś , a może lepiej nie
- Uuuu... to zabrzmiało mrocznie
- Bo jest mroczne
- Mrrr... - Zamruczała
- Ach - Jęknąłem - To mnie podnieca
- Cio ? Mrr?
- Tak - Spojrzałem na nią z pożądaniem
- Mrrrrrrr
- Pieprzyć jedzenie , jedyne na co mam ochotę teraz to ty i smak twych ust ...
- Tak tu ? - Spytała zdziwiona
- Tu i teraz
Szybkim płynnym ruchem odłożyłem jedzenie na stolik obok i już się całowaliśmy jak by to była jedyna możliwość przeżycia ...
Vivene
- A nawet nawet
- To dobrze teraz możemy razem coś zjeść
- Też tak myślę - Zachichotała
- Co ?
- Bo stoi ci - Spojrzałem w dół - Grzywa kochanie grzywa hihihhi
- Och !
- No już się nie gniewaj - Pocałowała mnie w policzek i wygładziła grzywę
- Co dziś będziemy robić ?
- Co moja Pani sobie życzy
- Hymmmm.... To może na początek jakieś ćwiczenia ?
- No w sumie
Vivene beztrosko biegła po piaszczystej plaży , a ja za nią i podziwiałem te piękną chwilę . No nie mogłem się powstrzymać i przyśpieszyłem , klacz pewnie pomyślała , że chce się ścigać , a ja rzuciłem się na nią i turlaliśmy się po piasku i zacząłem ją łaskotać .
- Hahahahaha Killer haha przest-ań ! Hahahaha
- Nie
- Proszę . Hahahhahahahahha
- No dobrze
Wstałem i otrzepałem się z piasku , zaraz po tym pomogłem Vivene wstać .
- Wiesz Killer ... tak myślałam o wczoraj
- Ciii - Pocałowałem ją w czoło - zapomnij o tym co się stało
- Tak tylko ten gość ... ja go po prostu chyba znałam -Spojrzałem na nią pytająco , a ona przysiadła i mówiła dalej - Był niezwykle podobny do takiego jednego mojego kolegi z młodości. Nie mogę sobie przypomnieć jak on się nazywał, ale wiem że kiedyś chciał ze mną chodzić. Nie zdobył mojego serca.
- AHA
- No , ale nie jestem pewna
- Jesteś na mnie za to zła ?
- zmieszana
- Yhy , Kocham Cię <3
- Też cię kocham
I zaczęliśmy się namiętnie całować , tulić na pisaku i ....
Po powrocie wzięliśmy razem prysznic , a po tym zaproponowałem , że zrobię coś do jedzenia .
- Nie wiedziałam , że jesteś taki dobry w kuchni
- No widzisz , jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz
Klacz zbliżyła się do mnie , że byliśmy wręcz oko w oko .
- Chciała bym je poznać - Powiedziała to tak zniewalająco , po prostu jak szczeniak jadłem jej z ręki po tych słowach ...
- Może kiedyś , a może lepiej nie
- Uuuu... to zabrzmiało mrocznie
- Bo jest mroczne
- Mrrr... - Zamruczała
- Ach - Jęknąłem - To mnie podnieca
- Cio ? Mrr?
- Tak - Spojrzałem na nią z pożądaniem
- Mrrrrrrr
- Pieprzyć jedzenie , jedyne na co mam ochotę teraz to ty i smak twych ust ...
- Tak tu ? - Spytała zdziwiona
- Tu i teraz
Szybkim płynnym ruchem odłożyłem jedzenie na stolik obok i już się całowaliśmy jak by to była jedyna możliwość przeżycia ...
Vivene
Od Rose CD opo Black Night
Nie wiedząc co powiedzieć w końcu wykrztusiłam z siebie.
- Wolałabym zostać sama. Ale jak już bardzo chcesz... - odpowiedziałam cicho.
- Jak mam ci sprawiać kłopot lepiej pójdę - odpowiedział lekko zirytowany. Szybko go dogoniłam.
- Nie nie sprawi mi to kłopotu. - odpowiedziałam.
- Dobra to gdzie jest ta twoja jaskinia? - spytał
- Chodź za mną. - odpowiedziałam prowadząc ogiera.
- Ok - odpowiedział. Gdy byliśmy na miejscu pokazałam Black'owi gdzie ma spać a sama też poszłam spać. Gdy się obudziłam ogiera nie było. Pewnie poszedł się przejść pomyślałam. Nie myliłam się gdy wyszłam z jaskini ogier stał i jadł zieloną trawę. Patrzyłam się na niego jak zaczarowana. Nie wiedząc co się stało ogier podszedł do mnie i powiedział.
< Night? Rose + Night =<3 ?>
- Wolałabym zostać sama. Ale jak już bardzo chcesz... - odpowiedziałam cicho.
- Jak mam ci sprawiać kłopot lepiej pójdę - odpowiedział lekko zirytowany. Szybko go dogoniłam.
- Nie nie sprawi mi to kłopotu. - odpowiedziałam.
- Dobra to gdzie jest ta twoja jaskinia? - spytał
- Chodź za mną. - odpowiedziałam prowadząc ogiera.
- Ok - odpowiedział. Gdy byliśmy na miejscu pokazałam Black'owi gdzie ma spać a sama też poszłam spać. Gdy się obudziłam ogiera nie było. Pewnie poszedł się przejść pomyślałam. Nie myliłam się gdy wyszłam z jaskini ogier stał i jadł zieloną trawę. Patrzyłam się na niego jak zaczarowana. Nie wiedząc co się stało ogier podszedł do mnie i powiedział.
< Night? Rose + Night =<3 ?>
poniedziałek, 2 marca 2015
Od Black Night CD opo Rose
- Prawie mnie zepchnęłaś do wody! - oburzyłem się
- Ja...naprawdę przepraszam... - cicho powiedziała
Spojrzałem w oczy klaczy, były przestraszone. Jakby zaraz miały płakać.
- No dobrze, tyle dobrego że nic się nikomu nie stało. - stwierdziłem
- Tak. Ale dlaczego tak się boisz wody? - zaciekawiła się klacz
- Nie boję się jej. Po prostu kiedy do niej wejdę stracę swą moc władania nad ogniem... - odpowiedziałem. - A ty co robisz tak sama? Nie masz stada? - zapytałem
- Nie...znaczy tak... mam stado ale poszłam poszukać sobie jakiejś opuszczonej jaskini... - odpowiedziała cichutko klacz
- Czyli masz stado!? A mogłabyś mnie zaprowadzić do przywódcy? Proszę. - spojrzałem błagającym wzrokiem
- No... już jest dość późno... powinnam już iść... - klacz zaczęła iść w kierunku jaskini
- No dobrze, a jutro? - zapytałem
- Wiesz... raczej nie... bo ja... no...eee... - nie wiedziała co powiedzieć i zaczęła galopować
Dobiegłem do klaczy i ją zatrzymałem. Niestety klacz potknęła się akurat o kamień i wywróciła się.
- Wszystko dobrze? - zaniepokoiłem się
- Tak...chyba, tak... - odpowiedziała cichutko
- Skoro nie zaprowadzisz mnie do stada to chociaż wskaż mi jakieś miejsce gdzie będę mógł zanocować, - poprosiłem
- No ja, znalazłam jaskinie z dwoma "pokojami"...ale... - przerwała klacz
- To jak? - zapytał
< Rose? >
- Ja...naprawdę przepraszam... - cicho powiedziała
Spojrzałem w oczy klaczy, były przestraszone. Jakby zaraz miały płakać.
- No dobrze, tyle dobrego że nic się nikomu nie stało. - stwierdziłem
- Tak. Ale dlaczego tak się boisz wody? - zaciekawiła się klacz
- Nie boję się jej. Po prostu kiedy do niej wejdę stracę swą moc władania nad ogniem... - odpowiedziałem. - A ty co robisz tak sama? Nie masz stada? - zapytałem
- Nie...znaczy tak... mam stado ale poszłam poszukać sobie jakiejś opuszczonej jaskini... - odpowiedziała cichutko klacz
- Czyli masz stado!? A mogłabyś mnie zaprowadzić do przywódcy? Proszę. - spojrzałem błagającym wzrokiem
- No... już jest dość późno... powinnam już iść... - klacz zaczęła iść w kierunku jaskini
- No dobrze, a jutro? - zapytałem
- Wiesz... raczej nie... bo ja... no...eee... - nie wiedziała co powiedzieć i zaczęła galopować
Dobiegłem do klaczy i ją zatrzymałem. Niestety klacz potknęła się akurat o kamień i wywróciła się.
- Wszystko dobrze? - zaniepokoiłem się
- Tak...chyba, tak... - odpowiedziała cichutko
- Skoro nie zaprowadzisz mnie do stada to chociaż wskaż mi jakieś miejsce gdzie będę mógł zanocować, - poprosiłem
- No ja, znalazłam jaskinie z dwoma "pokojami"...ale... - przerwała klacz
- To jak? - zapytał
< Rose? >
niedziela, 1 marca 2015
Od Rose
Szłam sobie przez tereny stada. Po chwili pomyślałam że wypadałoby
znaleźć miejsce do spania. Jakaś opuszczona wilcza jaskinia nadałaby
się. Po godzinie szukania znalazłam! Pusta stara wilcza jaskinia! Miała 2
''pokoje'' dla mnie idealne. Postanowiłam iść nad jezioro. A czemu nie!
Słonko świeci , ciepło jest , czemu by więc nie pójść nad jezioro!
Zamyśliłam się a z zamyślenia wyrwał mnie inny koń który krzyknął:
- Ej ty! Uważaj trochę!m- krzyknął wściekły
- Hę? Przepraszam... - odpowiedziałam cicho
<Ktoś?>
Zamyśliłam się a z zamyślenia wyrwał mnie inny koń który krzyknął:
- Ej ty! Uważaj trochę!m- krzyknął wściekły
- Hę? Przepraszam... - odpowiedziałam cicho
<Ktoś?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)