niedziela, 22 marca 2015

OD SONI

Patrzyłam się na ogiera który stał przede mną... Był ogromnym czarno-czerwonym ogierem. Było widać po oczach że ma w sobie samo zło...Mimo mojego pytania nie odpowiedział. Za to zobaczyłam jakby lekki uśmiech na jego ustach. Nagle się odezwał:
- Ciężko Cię złapać jak na taką drobną klaczkę jesteś całkiem sprytna i silna... Jednak to już nie ważne bo idziesz ze mną.
-- Kim jesteś?
- Nazywają mnie Diabollo jestem tu po to aby Cę z powrotem sprowadzić do twego stada.
-- Niech no zgadnę ! ( krzyknęłam ) Gawaj-stars Cię wynajął ?!
- Bystra jesteś ! Haha ! A teraz grzecznie ze mną pójdziesz albo będę musiał Cię zabić !
-- Nigdzie z tobą nie pójdę Diabollo ! Możesz tylko o tym pomarzyć !
- W takim razie umrzesz w męczarniach...
Nagle ruszył w moją stronę z ogromną szybkością ! Udało mi się jednak uskoczyć w bok i zacząć uciekać przez nieznane mi tereny. I tak zaczął się pościg... Biegłam ile sił w nogach modląc się do Bogini: Lux aby ta miała ją w swej opiece... Bowiem Sonia nie wiedziała czy uratuje swoje życie i tym razem. ( Sonia jako jedyna w swoim byłym stadzie najbardziej wierzyła w Boginie: Lux ).
Biegłam tak szybko że nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie biegnę... Przez jeden moment wydawało mi się jakbym minęła jakieś konie ale może mi się zdawało? Słyszałam cały czas za sobą Diabolla ! Krzyczał do mnie: I tak Cię zabiję ! Tylko odwlekasz to co nieuniknione ! Hahaha ! I tak mi nie uciekniesz ! Będę patrzeć jak umierasz ! Hahaha !
Przestraszyłam się ! I to nie na żarty ! Mimo że tak szybko biegłam, to po raz pierwszy jakiś koń potrafił mnie tak dogonić... Nagle wbiegłam na jakiś cmentarz i się potknęłam... Upadłam z wielkim hukiem na ziemię raniąc sobie poważnie głowę i nogi. Obficie krwawiłam. Nie wiedziała co się ze mną stało... Jednak nie miałam zbyt dużo czasu do namysłu. Bo nagle przede mną stanął Diabollo ! Śmiał się. Po raz pierwszy w życiu się zaczęłam naprawdę bać... Ciężko oddychałam ale i tak najgorszy był bul z powodu odniesionych ran. W tedy Diabollo zaczął mówić:
- Przyznaję. Niezła jesteś jeśli chodzi o biegi długodystansowe... Lecz to już koniec. Masz teraz ostatnią szansę na powrót ze mną do twojego stada !
-- Już Ci mówiłam Diabollo ! ( znowu krzyknęłam ) Nigdzie z Tobą nie idę ! ( powiedziałam odważnie choć wyczułam w swoim głosie lekkie drżenie ).
- Liczyłem że tak powiesz ! A teraz przygotuj się na umieranie w cierpieniach ! ( Jego oczy w tedy rozbłysły na czerwono )
W tedy czekałam już tylko na śmierć... Nie łudził się że ktoś mi przyjdzie z pomocą... Gdy nagle ktoś krzyknął:
- Zostaw ją !
Diabollo się odwrócił a ja w tedy straciłam nagle przytomność i widziałam już tylko ciemność...

< COSTA ? >