- Prawie mnie zepchnęłaś do wody! - oburzyłem się
- Ja...naprawdę przepraszam... - cicho powiedziała
Spojrzałem w oczy klaczy, były przestraszone. Jakby zaraz miały płakać.
- No dobrze, tyle dobrego że nic się nikomu nie stało. - stwierdziłem
- Tak. Ale dlaczego tak się boisz wody? - zaciekawiła się klacz
- Nie boję się jej. Po prostu kiedy do niej wejdę stracę swą moc
władania nad ogniem... - odpowiedziałem. - A ty co robisz tak sama? Nie
masz stada? - zapytałem
- Nie...znaczy tak... mam stado ale poszłam poszukać sobie jakiejś opuszczonej jaskini... - odpowiedziała cichutko klacz
- Czyli masz stado!? A mogłabyś mnie zaprowadzić do przywódcy? Proszę. - spojrzałem błagającym wzrokiem
- No... już jest dość późno... powinnam już iść... - klacz zaczęła iść w kierunku jaskini
- No dobrze, a jutro? - zapytałem
- Wiesz... raczej nie... bo ja... no...eee... - nie wiedziała co powiedzieć i zaczęła galopować
Dobiegłem do klaczy i ją zatrzymałem. Niestety klacz potknęła się akurat o kamień i wywróciła się.
- Wszystko dobrze? - zaniepokoiłem się
- Tak...chyba, tak... - odpowiedziała cichutko
- Skoro nie zaprowadzisz mnie do stada to chociaż wskaż mi jakieś miejsce gdzie będę mógł zanocować, - poprosiłem
- No ja, znalazłam jaskinie z dwoma "pokojami"...ale... - przerwała klacz
- To jak? - zapytał
< Rose? >