Wstałem dosyć wcześnie. Nie mogłem poukładać na nowo myśli...Siedziałem w
swojej jaskini i popijałem wódkę. Byłem strasznie roztrzepany. Chociaż
gdyby nie Costa leżąca w szpitalu pewnie siedziałbym sobie tak do
jutra.Zjawiłem się przed szpitalem.Zobaczyłem tam Killer'a i podszedłem
do niego.
-Siema.-Mruknąłem spoglądając na zamknięte drzwi.
Killer spojrzał się na mnie.
-Siema...
Staliśmy tak w ciszy do puki nie otwarto lecznicy. Wbiegliśmy do środka i stanęliśmy oboje nad Costą.
-Żyjesz? - Spytaliśmy z przestrachem razem z Killerem.
Killer? Costa?