- BO widzisz za te wszystkie lata tu jest rekompensata! Zraniłem
wystarczającą ilość osób, nie pomogłem mojemu stadu , zmarli przeze
mnie! - powiedziałem wciąż jeszcze z lekko wysokim tonem.
- Ale.... - zaczęła Sonia.
- Może nie powinienem tu dołączyć .... jeszcze może kogoś zranię....-
wymamrotałem bo znowu usłyszałem w oddali rozpaczliwe wołanie o pomoc
mojej rodziny. Powoli ruszyłem na tereny stada mroku , nie wiem czy
Sonia za mną szła. Myślałem nad tym ,że jestem wyrzutkiem , nigdy nie
ułożę sobie życia. Powinienem nie pozwolić by ktoś mógł choć trochę się
do mnie przywiązał. Gdy się ocknąłem byłem w miejscu granic Stada Mroku i
Stada Światłości. Spojrzałem się za siebie, ujrzałem Sonię.
Najwyraźniej mam zaburzenia emocjonalne. Odwróciłem się do niej całym
ciałem.
- Przepraszam... głupio wyszło ... - powiedziałem chropowatym głosem.
< Sonia , brak weny , ciąg dalszy ;(>