- Rozumiem, że to twoje miejsce .. ale jestem strasznie zmęczona i gdybyś pozwolił mi się tu na chwileczkę zatrzymać byłabym ci bardzo wdzięczna.
Veritaem faktycznie wyglądała na zmęczoną, więc zgodziłem się by odpoczęła. Tak rozmawialiśmy i od słowa do słowa dowiedziałem się, że urodziła się jak ja na wolności. Opowiadała też o tym jak wrogie stado zabrało ją z dala od rodziny i wykorzystywało do ciężkich prac.
- I teraz tak sobie chodzisz sama po świecie ?
- Tak
- To trochę niebezpieczne
- Wiem, ale nie zamierzam tak długo
- W jakim sensie ?
- Słyszałam, że gdzieś w tych okolicach jest stado . Nie duże, ale bardzo gościnne, może bym do niego dołączyła
- A jak się nazywa ?
- Kurcze zapomniałam- Klacz wyglądała na zażenowaną , ale po chwili ją oświeciło - Wiem! To było stado gór dzikich
- Heh, a nie przypadkiem stado dzikich gór ?
- O! Właśnie tak, wiesz może gdzie są ich tereny ?
- Hyh przebywasz na nich
- I należysz do tego stada ?- Oczywiście to było pytanie retoryczne i nie dając mi odpowiedzieć wstała radosna- Zaprowadzisz mnie do przywódcy ?
- No niby tak, ale w sumie możesz to ze mną załatwić
- Aha kumam ty jesteś zastępcą
- Można tak powiedzieć. Oczywiście jeśli nie chcesz ze mną to mogę cię zaprowadzić do Costy, naszej przywódczyni
<Veritaem >