Przyglądałem się mojej jaskini . No tak powiem z zewnątrz to naprawdę wygląda strasznie , ale w środku jakie luksusy . Jeszcze nie dawno temu była mama i tata . Nie mogę ja się do nich nie przyznaję . Mamusia taka słodka klacz ,a tata ? Haha on mnie nawet nie chciał . No bo to przez niego uciekłem ze stada , zacząłem uczyć się tego co kocham mianowicie walki . Na dobre mi to wyszło ? No może ... Gdy coś złego się dzieje to znikam i uczę czegoś nowego . Walka i mord gdy tata powiedział , że mnie nie chce . Magia i zażądanie ,gdy chyba z Shanti zerwałem . Tak się przyglądałem skałą na około jaskini . Nagle trzask , cichy , ale jednak . Ktoś jest tu ! Rozglądam się , nikogo nie ma . Nozdrza w ruch , taaa... czuję tą krew w jej żyłach . Nastawiam uszy i słyszę bicie jej serca . Jest około 5 metrów ode mnie , a na imię jej Melodia . Biorę ją z zaskoczenia , ale się wystraszyła . Ogłuszyłem ją by się nie darła . Klacz straciła przytomność , a ja ją zawlokłem do jednej z sypialni w moim apartamencie . Przykułem ją by nie było jakiś spin i zaskoczeń . Jak nastał wieczór przebudziła się . Podałem jej wodę bo nie mogę jej torturować .
- Co tu robiłaś ?
- Nie wiem
- Co widziałaś ?
- Tylko ciebie i nic więcej
- Napij się
- Co ze mną zrobisz ?
- Nic bo obowiązuje mnie ustawa od Costy
Uwolniłem Melodię z kajdanek bo nie stwarzała mi zagrożenia .
Melodia