sobota, 20 września 2014

Od Shanti

Tak trochę pusto w moim życiu. Całe dnie spędzam sama, w czterech ścianach. Nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać, albo coś. Mam trochę dosyć. Chwiejnym krokiem wyszłam z mrocznej, wilgotnej jaskini. Słońce raziło mnie w oczy. Pokłusowałam w cień. Zaczepił mnie Veyron.
- Cześć. Kim jesteś? Pierwszy raz cię tu widzę.
- Pewnie dlatego, że całe dnie przesiaduję w jaskini.
- A jaki jest tego cel?
- Właśnie żaden. Siedzę i gapię się w sufit.
- Intrygujące.
- Bardzo.
Ogier bez słowa pogalopował dalej, a ja poszłam na plażę. Popatrzyłam się prosto - morze, w prawo - długa plaża, w lewo - jeszcze dłuższa plaża.
Wybrałam lewo. Najpierw przeszłam się po wodzie, później za kłusowałam, zagalopowałam aż wreszcie zaczęłam cwałować. Trochę ruchu mi się przyda. Nie pamiętam też jak dawno tak cwałowałam. Jakie to fajne uczucie. Przy okazji chyba nawet pobiłam swój rekordzik. Jeszcze nigdy tak szybko nie cwałowałam. Po dość dużym kawałku cwału zatrzymałam się i weszłam kawałek do wody.
- Boże Shanti, jaka ty wychudzona - usłyszałam znajomy głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś ogiera. Niestety nie widziałam go dobrze, bo stał pod słońce, które nadal dawało mi nieźle po oczach, jednak po postawie ciała i po głosie rozpoznałam w nim dawnego Killera.
- Super. Interesuje cię to?
- Nie
- No właśnie. To po co komentujesz?
- Po prostu stwierdzam fakty
- Super. Idę właśnie coś zjeść, bo nie jadłam od tygodnia.
- Od tygodnia? Czemu?
- Co cię to tak ciekawi?
- Bo tak.
- No więc nie chciało mi się wyłazić z jaskini więc nie jadłam...
- Myślałem, że zjadłaś jakieś tabletki na odchudzanie. - zaśmiał się
- Bardzo śmieszne...

Killer?