wtorek, 25 listopada 2014

Od Bullet Traina

Stałem nad tym jeziorem i gapiłem się w nie jak wrona w kość.
- Hej
Wystraszyłem się
- Hej Costa - szybko poznałem głos i przywitałem się
- Czemu się tak gapisz w wodę? Na ryby polujesz?
- Patrzę jaki jestem "piękny" - rzuciłem jej błagalne spojrzenie
- Aham...
Wszedłem do wody. Była zimna. Costa podeszła bliżej. Kiedy wyszedłem, ochlapałem ją.
- Ty! Uważaj sobie - zaśmiała się
W tym momencie przyszedł Killer.
- Ojejku! Jak fajnie się bawicie! A teraz spier*** Bullet.
- Wielmożny pan ma problem.
- Powiedziałem spier** wymoczku!
- Killer! - krzyknęła Costa
- I cię klacz jeszcze musi bronić, jak mi przykro - walnął
Przywaliłem mu z kopyta w oko. Leciała mu krew, lecz jest nieśmiertelny i nic mu się nie stanie. Rzucił się na mnie
- Killer, przestań! - wrzasnęła Costa - on nie może cię zabić, ale ty go możesz!
- No i właśnie to robię - Killer wrócił do trzaskania mnie
- KILLER OPANUJ SIĘ! - Costa wrzasnęła tak głośno, że z drzew w promieniu 100m pospadały liście. Ziemia lekko się zatrzęsła
Killer zdziwiony i zmieszany wstał i się ogarnął.
- To ja spadam - odkłusowałem najszybciej jak mogłem - dzięki Costa

Costa?