Już dawno nie wychodziłam z jaskini. Starzeję się. Spojrzałam w wodę -
nie widać. Na szczęście jeszcze trochę pożyję. Uśmiechnęłam się w duchu.
A może to nie dobrze... trudno.
Poszłam w odwiedziny do Killera. Spotkałam u niego klacz
- A co ty tutaj robisz?! - zapytała
- Przyszłam do Killera
- A po co?
- A co cię to obchodzi? - odeszłam i poczekałam na ogiera
- Cześć - powiedziałam, kiedy przechodził, jednak on zachował się jakby mnie nie widział - starej Shanti nic nie powiesz?
Killer popatrzył błagalnym wzrokiem
- Nie jesteś stara
- Nie wcale
Poprawił mi grzywkę.
- Nie jesteś i już - uśmiechnął się lekko, co ja odwzajemniłam
- Widzę, że jesteś dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze. Albo ta jedna tak na ciebie działa..
- Ona? Nieee...
- Okay, a która by na ciebie działała.
Uśmiechnęłam się w duchu
- Coś ciepłego ci podać? - zapytał
- Spoczko, chętnie.
Killer?