wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Atari C.D. opo Ipheriss

Spojrzałam na Ipheriss. Było z nią coraz gorzej. Wahałam się, bo z jednej strony, jeśli ją zabiję, na 51% byłam pewna, że uda mi się ją wskrzesić. Ale może jednak przeżyje? Nie wiedziałam, czy mogę ryzykować. Wreszcie podjęłam decyzję. Another mówił, że ona i tak umrze, więc mogę tylko skrócić jej cierpienie i spróbować ją wskrzesić. Weszłam niepewnie do sali.
Zobaczyłam klacz bezwładnie leżącą na posłaniu.
- Ipheriss... - szepnęłam łamiącym się głosem.
Było już za późno. Klacz nie żyła.
Wpadłam w furię. W tej chwili ziemia się zatrzęsła, wszędzie rozlegały się krzyki. Miałam ochotę odnaleźć człowieka który przyczynił się do jej śmierci, i, chociaż był już martwy, wskrzesić go i zabić... jeszcze, i jeszcze raz... Chciałam poczuć zapach krwi... Sprawić, żeby poczuł się tak, jak ja w tej chwili, żeby poczuł mój ból...
Kamienie ze sklepienia jaskini posypały się na martwe ciało Ipheriss. Oprzytomniałam. No tak. Wskrzesić. O czym ja w ogóle myślę?! Wiem, to było ogromne wyzwanie nawet dla mnie. Chyba dzięki tej klaczy częściowo wróciły mi uczucia... Ale trzeba się ogarnąć. Jeszcze jest nadzieja! Stanęłam nad Ipheriss, zaczęłam wymawiać formuły zaklęć, których tak długo uczyła mnie Demeter. Odczuwałam okropny ból, myśli zaczęły być mętne, nie rozumiałam ich, tylko spieczonymi wargami cały czas powtarzałam jeden urok, który rzucałam na samą siebie: Accipe morientis proximi pro anima... Accipe morientis proximi pro anima...
Czar ten polega na tym, aby oddać połowę swojej duszy umierającej osobie, w ten sposób przywracając jej siłę, zdrowie i życie. Lecz rozerwana dusza boli bardziej niż cokolwiek innego...
Oczy zaszły mi mgłą, ale jeszcze zdążyłam zobaczyć, że klacz podnosi się. Opadałam z sił, kolana się podemną ugięły, upadłam. Mimo to uśmiechnęłam się słabo. Moja sierść stała się koloru czarnego jak smoła, grzywa także. Usłyszałam Ipheriss:
- Atari, nic ci nie jest?
Odpowiedziałam:
- To powinno niedługo przejść...
- Na pewno?
- Napędziłaś mi niezłego stracha - uśmiechnęłam się lekko, po czym zemdlałam.