Nadchodzą święta. Rankiem, obudził mnie zapach świeżej choinki. Ruszyłam
pędem do lasu w poszukiwaniu drzewka. Znalazłam piękną i dorodną
choinkę, nawet błyszczała!
Szybko ją ścięłam i zabrałam do domu, po czym poleciałam na zakupy. Po drodze do sklepu spotkałam Killera.
-Wesołych świąt..Killer. - Powiedziałam do ogiera.
-Wesołych...-odpowiedział mi i zniknął za krzakami.
Jak tylko przekroczyłam próg sklepu zdziwił mnie widok bombek i
łańcuchów. Wybrałam sobie te najtańsze, a zarazem najładniejsze :
Za chwilę mój wzrok z kusiły łańcuchy :
A, i bym zapomniała o tych małych lampkach :
Tyle starczy. Kupiłam wszystko co potrzebne i pognałam do domu. Po drodze spotkałam Viento.
-Cześć. - Powiedziałam. Ogier chyba się przestraszył bo odskoczył na bok.
-O cześć piękna. -Powiedział i się ukłonił.
-Nie słodź mi tak...-Powiedziałam i się zarumieniłam.
-Dobrze, ale tak pięknym klaczom nie można "nie słodzić".
-Może byś mi pomógł ubrać choinkę? - Zapytałam.
-Jeśli tylko Costa pozwoli...-powiedział i zasmucił się.
-Ale ja mieszkam w Dolinie śniegu. Niema co prosić .
-Skoro tak to bardzo chętnie.
Gdy dotarliśmy do mojego domu szybko zabrałam się za potrawy świąteczne.
-A ja co będę robił? -Spytał ogier niepewnie.
-Rozpakuj ozdoby i ubieraj choinkę. -Powiedziałam i zaśmiałam się.
-Tak..Powodzenia.Ta choinka jest tak wielka że nie sięgnę! - powiedział i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie umiesz używać magii? - spytałam.
-Umiem ale..
-Ale nie gadaj ty ale tylko bież się za robotę bo już jutro święta!
Viento do wieczora ubierał choinkę. Pięknie wyglądała. Ja szybko
zrobiłam jedzenie, i wzięłam się za kolację. Gdy Viento skończył padł na
ziemię jak zabity.
-Za to że tak pracowałeś masz. -Powiedziałam i podałam ogierowi lampkę wina.
-Dziękuje.
Było tak pięknie. Czułam się jak w raju.
-Rina? -spytał Viento.
-Słucham.
-Mógł bym i ciebie zanocować?
-Oczywiście. W końcu po paru winach nie pójdziesz do domu. Zaraz ci się coś stanie.
Rano gdy się obudziłam zobaczyłam że obok mnie leży Viento. Zerwałam się
i zaczęłam robić śniadanie. Ogier obudził się 15 minut później.
-Rina..Przepraszam. -Powiedział ogier.
-Za co?
-Bo ja powinienem spać na kanapie, ale jakoś tak mnie kusiło że sie przeniosłem do ciebie...
-Dobra mniejsza oto. Jak sie spało? -Zapytałam i pomogłam ogierowi wstać. Zaraz potem
przybiegła Costa.
-Wesołych świąt Rina!
-Wesołych
-O, i Viento jest. Wesołego Alleluja. -Powiedziała i teleportowała się
gdzieś. A z resztą, nie interesowało mnie to, Viento był ważniejszy.
-Masz śniadanie wigilijne. -Powiedziałam i podałam ogierowi sałatkę.
-Dziękuję bardzo, ale nie trzeba...-Powiedział .
-Jedz jedz, spałeś u mnie to i zjesz u mnie. - Powiedziałam pewnie.
Wybiegłam zaraz poszukać członków stada.
Najpierw była Kirke. Powiedziałam jej wesołych świąt i pobiegłam szukać
innych. Potem znalazłam Another, do niego też powiedziałam wesołych
świąt. Kolejna była Shanti.
-Cześć Shanti! Wesołych świąt! -Powiedziałam i pobiegłam dalej.
Ostatnim moim celem była Vivene.
Po wszystkim wróciłam do domu. Viento dalej siedział i wpatrywał się w choinkę.
-Piękna jest...-mówił do siebie.
-Kto? -Zapytałam . Ogier znów się przestraszył .
-Ta choinka. Ale ty też. -Powiedział.
Nadszedł wieczór. Siedziałam sama w domu. Pomyślałam że wigilię pewnie też sama przesiedzę. Ale może kogoś uda mi się zaprosić.