Galopowałem sobie to tu , to tam nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle
się zatrzymałem i ... pochłonęły mnie te chwile ulotne... z mej
przeszłości. Stałem tak i widziałem dym... rozpaczliwe rżenie ,
bezradność... otrząsnąłem się z koszmarnych myśli i pobiegłem przed
siebie.. Galopując to znów cwałując kopyta zaniosły mnie w dal od ów
miejsca. Lekko przymrużone oczy od wiatru zauważyły postać , postać
klaczy. Powstrzymując swe nogi od dalszego biegu, przyjrzałem się
klaczy. Dostrzegłem siwą sierść klaczy i zaciemnione chrapy. Klacz chyba
mnie dostrzegła bo już galopowała ku mnie.
- Cześć - powiedziałem miło, nawet nie wiem dlaczego...
- Witaj - odpowiedziała - Ja jestem Praise, a ty?
- Ja jestem Exile , miło mi, a zresztą nazywaj mnie jak chcesz...
<Praise?>