niedziela, 14 czerwca 2015

Od Spery

Wstać, czy nie? Piękna pogoda, ale nie chce mi się. Mimo wszystko pogoda wzięła górę - podniosłam się. Stwierdziłam, że spacer dobrze by mi zrobił. Po drodze widziałam sporo koni, ale żaden z nich nie zwracał na mnie uwagi. Jestem tu obca, niechciana - zrodziła się myśl w mojej głowie. Zazwyczaj natychmiast bym ją stamtąd wyrzuciła, ale nie tym razem. Chciałabym znaleźć kogoś, kto by ze mną porozmawiał, pośmiał się. Zwiesiłam łeb i udałam się w stronę lasu na poszukiwanie ziół nadających się na leki - wciąż miałam ich niewiele i musiałam uzupełnić zapasy. Zbierając zioła zastanawiałam się, co, lub kto był wtedy w krzakach. Jestem pewna, że ktoś tam był. A może nie jestem? Sama nie wiem. Oderwałam się na chwilę od zbierania ziół i spojrzałam na gałąź drzewa - zauważyłam tam dwa ptaki - chyba parę. Szczerze mówiąc, zazdroszczę im. Czego? Przyjaźni, miłości. W sumie to nie do końca wiem czego - jestem specjalistą od ziół - nie zwierząt. Podniosłam się - nie zauważyłam nawet kiedy nastał wieczór. Wzniosłam się w niebo. Zioła omal nie wypadły mi z torby. Byłam daleko od stada, jednak z powietrza dużo lepiej widać okolicę i dużo szybciej można dotrzeć w oddalone miejsce, toteż powrót zajął mi może z dziesięć minut. Stwierdziłam. Zaparzyłam wody i zaczęłam gotować zioła. Po kilku godzinach były gotowe, a ja naprawdę zmęczona. Czym? Szczerze mówiąc sama nie wiem, ale byłam. Mimo iż byłam zmęczona długo jeszcze nie mogłam zasnąć - patrzyłam w gwiazdy - sama. Chociaż kto wie? Może w zupełnie innym miejscu ktoś obserwuje tą samą gwiazdę co ja? Nie rozmyślałam nad tym długo - znów usłyszałam jakiś szelest liści za sobą. Nie przykuł on jednak mojej uwagi tak, jak ten poprzedni. Zignorowałam go i usnęłam.