Miałam wyrzuty sumienia. Tamta klacz była chyba nowa - nie kojarzę jej
jakoś. Byłam dla niej wredna, ale sama nie miałam najlepszego dnia.
Zdałoby się przeprosić. Klacz biegnąca w popłochu zostawiła za sobą
dosyć widoczne ślady, które prowadziły nad jezioro. Gdy znalazłam się na
miejscu wcześniej spotkana klacz piła wodę z jeziora. Zagadałam więc.
- Wybacz, że cię wcześniej pogoniłam. To nie w moim stylu - klacz nie
spodziewała się mnie - lekko się wzdrygnęła - Czasami lepiej zacząć od
nowa - co nie? - uśmiechnęłam się - Spera jestem. Tutejszy medyk. A ty
to...?
<Lilia>