Ostatnio dołączyło dużo nowych koni do SDG lecz ja nie byłam tym 
specjalnie zainteresowana. Najwięcej koni dołączyło do stada mroku co 
mnie lekko przerażało. Nie rozumiałam zbyt tamtych koni ale mimo 
wszystko byłam dla nich miła bo oni pewnie też przeżyli swoje w życiu 
dlatego tacy byli... Nieważne. Spacerowałam samotnie po Pomocnym Lesie 
żeby ukoić moje ro zgalopowane myśli. Ostatnio Sliver się do mnie nie 
odzywał i do tej pory nie odzywa więc pewnie ze mną zerwał... pomyślałam
 sobie lecz zaraz potrząsnęłam głową i odgoniłam od siebie tamte myśli. 
Bolało mnie zachowanie Silvera ale cóż! Jak widać to nie mój czas... 
Może kiedyś się znajdzie ktoś kto na prawdę mnie zechce? Pytałam samom 
siebie.Najciężej mi było ukoić ból w sercu. Tak! To zdecydowanie było 
trudniejsze niż myślałam. Niestety takie jest życie. Zatrzymałam się po 
czym spojrzałam w niebo. Promienie słońca przedzierały się przez gęstą 
warstwę liści na drzewach tworząc piękny widok. Pomocny Las jako jedyny 
koił mój ból i niedorzeczne myśli. Zastanawiałam się dlaczego ale i tak 
nie poznałam odpowiedzi i pewnie nie poznam. Ten las krył w sobie wiele 
tajemnic. Miałam już cztery lata lecz wydawało mi się nadal jakbym miała
 rok bądź dwa lata. Nagle na mojej drodze pojawił się jakiś ogier. Był 
maści bułanej z końcówkami czarnych nóg. Grzywa i ogon także były 
czarne. Przyznam że był interesujący. Przyjrzałam się mu bliżej. Jego 
ciało mówiło że jest dobrze zbudowany i wytrzymały jak i silny. Lekko go
 kojarzyłam. Mianowicie należał do stada mroku... Którego unikałam. Jak 
już wcześniej mówiłam nie za bardzo lubiłam ogiery... Chodzi mi o to ze 
się ich bałam i miałam do tego pełne prawo po tym co przeszłam w życiu. A
 raczej jakie krzywdy mi wyrządziły... Nieważne. Nagle ogier mnie 
dostrzegł a ja lekko się w tedy wzdrygnęłam. Patrzyła na mnie lekko 
znienawidzonym wzrokiem mimo iż mnie w ogóle nie znał... Stałam w 
miejscu jak slup i czekałam na ruch ogiera.
< Exile >