sobota, 30 listopada 2013

Od Mariss

Biegłam przez las. Deszcz lał tak mocno, że widoczność była ograniczona do jakis 2 metrów. Płakałam od wiatru i przez swoje zmartwienia, przez co i tak nic nie widziałam. Ziemia zapadała się pode mną jak glutowata masa. Byłam cała brudna i zziebnięta. Było mi strasznie zimno. Pioruny hukały, a drzewa opadaly na ziemię. Nagle piorun uderzył w drzewo, a ono powaliło się na mnie niczym kilkutonowy głaz. Przymiażdżył mi nogę na wysokości uda. Nie moglam się ruszyć. Strasznie bolało. Zapadałam się w błocie jak w ruchomych piaskach. Usłyszałam jakieś kroki. Stał przede mną siwy jabłkowity ogier.
- Proszę, pomóż.... - powiedziałam ostatkiem sił
<Deadlock? :3>