sobota, 3 maja 2014

Od Bullet Train'a CD opo Costy

Byłem zdenerwowany, jednak na swój sposób opanowany. Tekst Killera nie zrobił na mnie wrażenia. Stara śpiewka. Jeszcze w tym stadzie nikt nie widział mnie zdenerwowanego. I niech tak zostanie. Jakby wiedzieli co zrobiłem z innym stadem... całe tereny i konie spłonęły w męczarniach, bo mnie przywódca wkurzył. Trudno jest mnie wkurzyć, ale jak już jestem zdenerwowany to jeszcze trudniej jest mnie uspokoić.
- Zaprosił cię na imprezę? - zapytałem
- Tak...
- Idziesz?
- Chyba tak...
- Wiesz, jak pójdziesz to powiedz mu, że jak coś od ciebie chce to żeby mnie nie odciągał. Chyba że się boi że go zjem.
- A.... na którą jest ta impreza? - dodałem po chwili
- 22:30
- Może... pomogę ci się przyszykować? Czy pójdziesz do koleżanki?
- Chyba jednak do koleżanki. Ale obiecuję, że ci się pokażę przed imprezą.
- OK. Mogę?
- Oh.. dobra - zaśmiała się przewracając oczami
- Dziękuję, madame - również się uśmiechnąłem i dałem jej całusa
- To ja lecę!
- Cześć!
***
Costa przyszła wieczorem. Koło 22:00.
- I co? Jak wyglądam? - zapytała
Mowę mi odebrało. Wyglądała olśniewająco, pięknie, zajebi*** normalnie nie umiem znaleźć wyrazów by określić jej piękno.
- ? Nie podoba się?
Jak idiota stałem i gapiłem się na nią jak wrona w kość...
- Brzydko?
- Costa Costa Costa! Wyglądasz zajebi****, pięknie, olśniewająco, jednym słowem ładniejszej klaczy na świecie nie widziałem i nie wiem jak mam określić twoje piękno - uśmiechnąłem się
Klacz podbiegła do mnie i dała mi całusa. Coś we mnie drgnęło. Poczułem się dziwnie. Ona... pierwszy raz mnie pocałowała. To było... coś pięknego.
- Co.. Co... Co... Co. sta? T.. ty mnie... wiesz...
- Tak, wiem. Pocałowałam cię. Wielka mi filozofia - uśmiechnęła się


< Costa? >