Na początku podobał mi się ten pomysł z ,,nauczaniem" , ale... Ta,
ale...Teraz to mi się znudziło...Wieczorem, jeszcze tylko trochę
pobiegałam i tyle... Jak to ja, rano nawet nie zjawiłam się na treningu z
nim, tylko ćwiczyłam trochę moce. Poszłam na polanę, gdzie było od
grona zwierząt. No cóż... Każdy kiedyś musi umrzeć...
Zaczęłam mordować każde po kolei... Nagle w krzakach usłyszałam szelest i
łamanie gałęzi... Udusiłam ostatniego zwierzaka i krzyknęłam
rozzłoszczona:
-Wychodź! No już! Kto śmiał przerwać mi trening!? Hę?!
Nagle zza krzaków wyszedł Bullet Train... Skrzywiłam minę i spuściłam łeb, by więcej widzieć...
-Nie było cię na treningu! Gdzie byłaś?!
-Nie krzycz na mnie, odwidziało mi się to ,,Bieganie"... A ty czemu mi przerywasz?! -Podniosłam się gwałtownie
-A nie mogłaś mi powiedzieć wcześniej?!
-E, sory, ale jakoś mi się nie chciało do ciebie biegać, tylko po to,
żeby ci to powiedzieć...I nie jestem leniwa, jestem tylko chamska,
przykro mi, ale to nie ja kształtowałam siebie... -Fuknęłam i tupnęłam
mocno kopytem
Bullet??
Ps. Następnym razem nie pisz takich op ze mną w roli głównej, bo nie
jestem taka jak w tamtym opowiadaniu, nie imponujesz mi jakoś
specjalnie, więc nie bd się starać o jakieś traningi, czy coś...