Po stracie ukochanego Etruscana byłam zagubiona, i nie gadałam z nikim.
Codziennie odwiedzałam cmentarz, gdzie go pochowali...Zapalałam też nowe
znicze, i kładłam świeże, jego ulubione kwiaty. Ale nie mogłam przez
całe życie się nad sobą użalać. W końcu były święta. Postanowiłam
poszukać choinki, dla dzieci i dla mnie, żeby zapomnieć o stracie...wiem
że dzieci już dziećmi nie są, ale jestem matką i mam prawo. Szukałam po lesie odpowiedniej, w końcu znalazłam. Postanowiłam ją
udekorowac jeszcze w lesie, ponieważ miałam przy sobie bombki i ozdoby.
Po zakończeniu pracy wyglądała tak: