poniedziałek, 30 września 2013

Od Darkness


Postanowiłam pójść na łąkę. Nagle zrobiło mi się gorąco. Obudziłam się w stajni obok Drasilmare.
- Co ja tu robię?
- Ludzie cię schwytali.- wytłumaczyła mi Drasilmare
- Co?
- Tak...- powiedziała
- O nie!
- O tak!- powiedział Anubis
- Będą cię ujeżdżać.- powiedziała Drasilmare
- Dlaczego?- płakałam
Przyszedł Marek.
- No, no, no. Jaka ładna zdobycz. Zobaczymy co potrafisz!
Koleś próbował założyć mi siodło. Na próżno. Cały czas je zrzucałam. Kiedy wyciągnął bat musiałam stać spokojnie. Zaczął czyścić mi kopyta. Wykorzystałam to. Kiedy szedł do mojej prawej tylnej nogi kopnęłam go. Odleciał chyba z 4 m. Ale miałam ubaw! Powiedział do mnie, żebym się nie stresowała. Podszedł do czyszczenia drugiej tylnej nogi. Znów to samo. Poleciał z 4 m. Później był problem z ogłowiem. Gdy próbował mi je założyć- ugryzłam go w palec. Ha, ha ale krzyknął. Udając, że się wtedy wystraszyłam stanęłam dęba i zadałam mu ranę przednim kopytem. No, to mu się dostało. Próbował na mnie wsiąść. Bez skutku. Za każdym razem, gdy wybijał się, by usiąść w siodle ja albo stawałam dęba, albo brykałam albo jeszcze zaczęłam galopować. Męczył się tak godzinę. W końcu mnie dosiadł. Ale od razu spadł. Zaczęłam galopować. Po galopie był bryczek, później stanęłam dęba, najechałam na przeszkodę cwałem ,którą ustawił wcześniej dla Anubisa i zatrzymałam sie prosto przed nią. Koleś nie ma ze mną szans! Odprowadził mnie do boksu. Wszystko to widziała Drasilmare.
- Nieźle dałaś mu popalić
- A wiesz, dziękuję- powiedziałam i odwróciłam się zadem do wszystkich. Położyłam się w kącie i zaczęłam cichutko śpiewać.


Abstrakcyjni znów
Tak nieistotni, kuloodporni
Konsekwencje i lód kruszymy w drinkach, gdy nadciąga maj

Niepoprawni znów
Tak zakazani, nielegalni
Konwenanse i luz mieszamy w drinkach, gdy nadciąga maj

Nim w popiół lub diament zmienimy się
Zanim dogoni nas przyszłość, rozsądek i lęk

Chcemy tańczyć i zapominać
Znów unosić się przez kilka chwil
Uwolnij nas od niekochania i zbędnych resztek snu
Dobrze to wiesz adrenalina wybija nam spokój z głów

Abstrakcyjni znów
Nieistotni, kuloodporni
Konsekwencje i lód kruszymy w drinkach, gdy nadciąga maj

Nim w popiół lub diament zmienimy się
Zanim dogoni nas przyszłość, rozsądek i lęk

Abstrakcyjni znów

Chcemy tańczyć i zapominać
Znów unosić się przez kilka chwil
Uwolnij nas od niekochania i zbędnych resztek snu
Dobrze to wiesz adrenalina wybija nam spokój z głów
Dobrze to wiesz adrenalina wybija nam spokój z głów
Dobrze to wiesz adrenalina wybija nam spokój z głów

Gdy nadciąga maj

- Ładnie śpiewasz- powiedział Anubis
- Zgadzam się- odpowiedziała Drasilmare
Zamilkłam
- Halo? Dobrze się czujesz- zapytał
- A jak mam się czuć zamknięta w boksie.
- Ja całe życie byłem ujeżdżony- powiedział
- Brak mi dwóch osób.- powiedziałam
- Kogo?- zapytał
- Czy ty jesteś tą, której Eddie nie toleruje, że tak łagodnie powiem- powiedział
- A skąd to wiesz?
- Czuję to co on. Więc co to ty?
- Tak, niestety- zaczęłam płakać.

(Anubis dok)