wtorek, 1 października 2013

Od Aquy

-Jasny gwint! Jest noc, nie wiem gdzie jest  moja siostra i nie wiem gdzie jestem ja!
Krzyczałam na cały głos gdzieś na jakiejś polanie.
-Uff..dobra...opanuj się Aqua! Gdzie może być Drasilmare, yh, w stadzie?
Powiedziałam i teleportowałam się na teren stada.
-O jeny, ale pusto! Gdzie wszystkich wywiało...Eddie?
Spytałam.
-Co?
Odparł opryskliwie.
-Nico dżdżownico. Gdzie jest połowa stada?
Odpowiedziałam zarzucając łbem.
-To ty nie wiesz? Ludzie mają sezon, wszystkie konie jakie zobaczą są łapane.
Odpowiedział zakładając słuchwki.
-Czy Drasilmare....też?
-Owszem, jak nie ma jej tu to pewnie tam.
Odwrócił się i poszedł do jaskini. Pobiegłam na tę samą polanę, gdyż wcześniej zauważyłam tam słabe światło w oddali. Pobiegłam. Okazało się że było to ognisko przy którym stał mały namiot z odsuniętą klapą, zajrzałam do niego. Leżał w nim dość gruby człowiek z matalową lufą w rękach. Chyba spał, podeszłam do niego i powąchałam. Ależ śmierdział! Przpomniało mi się co mówił Eddie ,,ludzie mają sezon''. Może to był właśnie ten...co łąpie te konie? Nieee. On by nawet żółwia nie złapał bo jest tak gruby. Odwróciłam się i wyszłam z namiotu, położyłam się obok ogniska kiedy coś ostrego trafiło mnie w nogę. Dziwnie się poczułam, zaczeło mi się kręcić w głowie, obraz był rozmazany. Ostatnie co dostrzegłam to lina...




-Hmm. Nawet nawet klacz.
Powiedział jakiś głos...byłam jeszcze oszołomiona więc nie bardzo się orientowałam gdzie jestem.
-Wygląda na zdrową, można ją chyba ujeżdżać...ale i tak ją zaszczepmy, w końcu jest dzika.
Znów się odezwał i wbił mi chyba igłę w kark. Tym razem nie wytrzymałąm. Poderwałam się z miejsca jak szalona i zaczełam wieżgać, kopać i parskać. Dostałam czymś bo zadzie, nie wiem czym, ale wiem że bardzo mocno!
-No, uspokoiła się. Nikomu nic nie jest?
Teraz zobaczyłam kto to mówi, i jak usłyszałam ,,czy nikomu nic nie jest'' to kopnełam jakiegoś człowieka z całej siły prosto w bżuch.
-Ałł!!! Durna kobyła!
Krzykną człowiek i upadł. A ja znów dostałąm batem, i igłą. Dali mi jakiś środek uspokajający.
-Dobra, teraz załużcie jej kantar i do boksu.
Powiedział człowiek szczeżąc się, miałam i jemu ochptę przywalić, tylko magią. Jednak nie mogłam jej użyć.




--------------------------------------------------------w boksie-------------------------------------------------------------
-Halo? Siostrzyczko? Żyjesz?
Odezwała się czarna klacz obok mnie.
-Yyyy, Drasilmare, tak?
Spytałąm przyglądając się jej. Widziałąm jak przez mgłę. Wszystko zamazane, przestraszyłam się.
-Tak, ja. Nie widzisz?
Spytała obkręcając głową.
-No właśnie nie bardzo, ktoś tu jeszcze jest?
Odparłam i popatrzyłam na innych.
-yyyh, Anubis?
Z trudem się przyglądnełam ogierowi stojącego obok mnie.
-Tak. Co ci się stało z oczami? Nie widzisz nas? Co oni Ci dali?
-A ja wiem! Ja nawet nie wiem gdzie jestem, dali mi dwa razy igłą, i dwa razy batem, chyba batem. Chwile widziałąm dobrze, jak drugi raz dostałam zastrzyk to mi się pogorszyło.
Odparłam kładąc się na wszelki wypadek gdybym miała stracić równowagę.
-Czy będą mnie ujeżdżać? Tak słyszałam...
Spytałąm siostrę.
-Chyba tak, lepiej się słuchaj ich bo nieposłuszni dostaja batem bardzo mocno.
Poradziła mi Drasilmare, byłam śpiąca i nie wiedziałam gdzie jestem. Szczęście że byli przy mnie konie, które znam.