Kiedy Killer wyszedł pobiegać pożyłam się spać. Przed zaśnięciem
duuuużo myślałam o tym co powiedział ten smok. Byłam na niego tak zła że
poszłabym tam i zrobiła z niego sushi. Co on sobie myślał ? Rozmyślałam
tak póki nie zasnęłam. Rano obok mnie leżał Killer. Pomyślałam że nie
będę go budzić. Zeszłam do kuchni. Po domu krzątała się służba. Stół był
elegancko nakryty dla dwóch osób. Biała porcelanowa zastawa połyskiwała
w słońcu a obrus w kolorze kwiatów rzepaku był gładki niczym jedwab.
Przygotowałam grzanki i na stół położyłam różne dżemy i w ogóle... Na
środku ustawiłam dzbanek z kawą. Przyszedł Killer....
Killer ?
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Soni cd opo Shine
Właśnie skończyłam swój codzienny trening czyli bieg przełajowy po
terenach naszego stada. Zgłodniałam trochę i postanowiłam że coś sobie
przekąszę... Stanęłam po wielkim drzewem i zaczęłam skubać pyszną
wiosenną trawę... Było wspaniale. Wolałam stać w cieniu niż w słońcu bo
dzisiaj było wyjątkowo gorąco a ja byłam zgrzana po treningu więc
chciałam też trochę ochłonąć...
Nagle poczułam że jakiś koń we mnie uderzył.... Sama się tym zdziwiłam bo raczej byłam widoczna... No ale mnie kiedyś też się coś takiego zdarzyło więc nie miałam pretensji... Nagle usłyszałam przeprosiny jakiejś klaczy:
- Ach! Przepraszam - powiedziała nagle do mnie klacz i spojrzała na mnie dziwnie...
- Nic nie szkodzi... - powiedziałam miłym głosem.
Widziałam ją pierwszy raz i dlatego zdziwiłam się na jej widok.
- Pierwszy raz cię tu widzę... - powiedziałam ze zdziwieniem... Jednak klacz wydawała mi się miła więc postanowiłam się jej przedstawić.... Ja mam na imię Sonia a ty?
< Shine ? >
Nagle poczułam że jakiś koń we mnie uderzył.... Sama się tym zdziwiłam bo raczej byłam widoczna... No ale mnie kiedyś też się coś takiego zdarzyło więc nie miałam pretensji... Nagle usłyszałam przeprosiny jakiejś klaczy:
- Ach! Przepraszam - powiedziała nagle do mnie klacz i spojrzała na mnie dziwnie...
- Nic nie szkodzi... - powiedziałam miłym głosem.
Widziałam ją pierwszy raz i dlatego zdziwiłam się na jej widok.
- Pierwszy raz cię tu widzę... - powiedziałam ze zdziwieniem... Jednak klacz wydawała mi się miła więc postanowiłam się jej przedstawić.... Ja mam na imię Sonia a ty?
< Shine ? >
Od Shine
Przechodziłam koło łąki. Chciałam się jakoś dopasować po długiej nieobecności.
Widziałam mnóstwo nowych koni jakich nie było wcześniej. Nie było też koni które kiedyś znałam. Idąc i rozmyślając co się zmieniło w stadzie niechcący wpadłam na jakiegoś konia.
- Ach! Przepraszam - odpowiedziałam
( ktoś dokończy? :c )
Widziałam mnóstwo nowych koni jakich nie było wcześniej. Nie było też koni które kiedyś znałam. Idąc i rozmyślając co się zmieniło w stadzie niechcący wpadłam na jakiegoś konia.
- Ach! Przepraszam - odpowiedziałam
( ktoś dokończy? :c )
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Enigmy
- Odejdź stąd...
- Eni...
- Już! Powiedziałam odejdź stąd!
Poszedł. Nienawidzę go ale za razem kocham. Dla czego nie mogę tego okazywać? On o tym wie i nie naciska.
Pobiegłam do jakiegoś strumyka i zauważyłam przy nim konia. To nie był Santuaro tylko jakaś klacz.
Podeszła do niej. Obie stałyśmy jak słupy soli.
- Masz zamiar jeszcze długo tak tu czempieć?! - Odezwała się pierwsza.
- Nie.
Miałam już odejść kiedy coś mnie skłoniło aby zapytać się o jeszcze jedną rzecz.
- Może to łupie pytanie ale czy należysz do jakiegoś stada?
- Yhy, i jestem jego przywódczynią więc nie zadzieraj ze mną.
- Spróbuję.
- Jeszcze coś?
- Tak, chcę do niego dołączyć wraz z moim partnerem.
- Dobrze, nie ma sprawy, a teraz łaskawie sobie idź!
I poszłam. Przez dobre trzy godziny błąkałam się po lasach aż napotkałam Sana.
- Przeszło ci już?
- Bardzo śmieszne. Będziemy w stadzie.
- Jakim?
- Dzikich gór.
- Aham...
San?
- Eni...
- Już! Powiedziałam odejdź stąd!
Poszedł. Nienawidzę go ale za razem kocham. Dla czego nie mogę tego okazywać? On o tym wie i nie naciska.
Pobiegłam do jakiegoś strumyka i zauważyłam przy nim konia. To nie był Santuaro tylko jakaś klacz.
Podeszła do niej. Obie stałyśmy jak słupy soli.
- Masz zamiar jeszcze długo tak tu czempieć?! - Odezwała się pierwsza.
- Nie.
Miałam już odejść kiedy coś mnie skłoniło aby zapytać się o jeszcze jedną rzecz.
- Może to łupie pytanie ale czy należysz do jakiegoś stada?
- Yhy, i jestem jego przywódczynią więc nie zadzieraj ze mną.
- Spróbuję.
- Jeszcze coś?
- Tak, chcę do niego dołączyć wraz z moim partnerem.
- Dobrze, nie ma sprawy, a teraz łaskawie sobie idź!
I poszłam. Przez dobre trzy godziny błąkałam się po lasach aż napotkałam Sana.
- Przeszło ci już?
- Bardzo śmieszne. Będziemy w stadzie.
- Jakim?
- Dzikich gór.
- Aham...
San?
niedziela, 26 kwietnia 2015
Od Soni cd opo Black Nighta
Na jego słowa się tylko uśmiechnęłam. W pewnym sensie powoli zaczynałam
normalnie żyć.... Jednak strach pozostał. Odezwałam się do niego:
- Tylko u boku prawdziwych przyjaciół i rodziny jestem spokojna i wyluzowana... - powiedziałam i się lekko do niego uśmiechnęłam.
- Miło mi słyszeć. - powiedział i również się uśmiechnął.
Gdy szliśmy po świetlistej puszczy coraz to lepiej się zapoznawaliśmy. W końcu poczułam że ja naprawdę mogę tu normalnie żyć bez obawy że ktoś będzie chciał mnie skrzywdzić. To moja nowa rodzina i dom...
- Tylko u boku prawdziwych przyjaciół i rodziny jestem spokojna i wyluzowana... - powiedziałam i się lekko do niego uśmiechnęłam.
- Miło mi słyszeć. - powiedział i również się uśmiechnął.
Gdy szliśmy po świetlistej puszczy coraz to lepiej się zapoznawaliśmy. W końcu poczułam że ja naprawdę mogę tu normalnie żyć bez obawy że ktoś będzie chciał mnie skrzywdzić. To moja nowa rodzina i dom...
Od Praise
Wstałam rano i poszłam nad jezioro przy górze Chiliad. Na dworze mimo,
że było rano było chłodno i ponuro, wiał chłodny wiatr, który jeszcze
zmniejszał temperaturę. Szłam pewnym krokiem przed siebie i obserwowałam
tereny. Kiedy doszłam na miejsce napiłam się trochę zimnej wody.
Zaspokoiłam swoje pragnienie i wróciłam na drogę. Podczas mojego spaceru
zauważyłam jakiegoś karego ogiera, który był dość zamyślony. Spojrzałam
w bok co było złą decyzją, bo wpadłam na niego.
- Patrz jak łazisz - mruknęłam.
- Chyba nie tylko ja powinienem - odparł.
Blood?
- Patrz jak łazisz - mruknęłam.
- Chyba nie tylko ja powinienem - odparł.
Blood?
Nowy członek
Płeć: ♂
Wiek: 8 lat
Rasa: mieszaniec
Cechy charakteru: na ogół: San? Jest ogierem szalonym i zabawnym. Zachowuje się jak mały źrebak. Kocha piękne klacze. Jest nie miły i jak sie odezwię milej, to przez zęby to powie. Nie lubi nieśmiałych koni...
podczas walki: Nie masz szans. Jest wtedy w swoim żywiole. Zabija wszystkich wszystkich co się koło niego porusza.
Rodzina: Enigma- partnerka
Satiago- brat
Historia: Jak to jego brat określał, koń psychopata. Urodził się w stadzie, którego nie było. Wszystkie konie były duchami. Oprócz jednego, mojego brata. Zostaliśmy wygnani. Brat był ode mnie starszy. Radziliśmy sobie ja zajmowalem się wrogami, a on schronieniem. Było fajnie, dopóki się nie pokłóciliśmy. Skończyło się, że go zabiłem. Czasami nawiedza mnie i mówi: "Tryska krew, tryska czas. Zginiesz Ty TAK JAK JA!". Nie przejmuję się nim. Znalazłem to stado i tutaj jestem.
Partner: Enigma
Nadzwyczajne umiejętności: Hire of Hell: ogień piekielny wyżera ofiarę od środka. Mansuto to cario: jest nadzwyczaj silny, nikt nie pokona go w walce. Saratus: traci świadomość i zabija wszystko co się wokół niego porusza. Ja mogę zabić Enigmę, a ona mnie.
Właściciel: tyneczka336
Nowy członek
Płeć: ♀
Wiek: 8 lat
Rasa: Koń pełnej krwi angielskiej
Cechy charakteru: na ogół: Zamknięta w sobie, trochę opryskliwa dla nieznajomych. Kocha marzyć. Kiedy ma zły dzień nie rozmawia nawet z Sanduaro'em tylko śpiewa. Już kilka razy przez to z nim zerwała. Jeżeli kogoś kocha potrafi za niego umrzeć. podczas walki: Bezlitosna, szybka, dość spokojna. Lubi nosić się godnie.
Rodzina: Sanduaro - partner
Historia: Enigma to zwyczajny koń z wybujałą wyobraźnią. No ok, nie jest zwyczajna w końcu jest jednorożcem i jako jedyna w swoim stadzie posiadała jakieś moce itp. Na początku była siwa, później z wiekiem zaczęły pojawiać się czarne łaty na sierści a na czubku głowy rósł guz. Kiedy skończyła trzy lata była w pełni inna i dzika. Nie miała przyjaciół w stadzie, za to często wolny czas spędzała z krukami, może dla tego, że czarne łaty na sierści przeobraziły się w kształt tych istot? W wieku pięciu lat została wygnana. Cieszyła się ale na drodze do szczęścia stanął jej ogier. Na początku nie odwzajemniała jego uczuć ale później... Teraz odnaleźli stado takich istot jak oni i żyją w nim.
Partner: Sanduaro
Nadzwyczajne umiejętności: Tworzy sny, rozmawia z krukami, zatrzymuje czas na nawet pół roku.
Właściciel: aleksis9
Od Black Nighta
Wstałem rano i poszedłem na łąkę by najeść się trochę trawy. Zauważyłem
na drugim końcu Costę rozmawiającą z jakimś innym koniem. Była to kara
klacz a przynajmniej tak mi się wydawało. Po krótkiej rozmowie
zrozumiałem że klacz jest nowa w stadzie i przydałoby się z nią
przywitać. Podszedłem do niej a ta lekko się zdziwiła.
- Witaj, jesteś tu pewnie nowa? - zapytałem miło
- Tak... - odpowiedziała niepewnie
- Jestem Black Night. A ty...? -
- Lunaris. - odparła klacz
- No więc Lunaris, czy zechcesz bym oprowadził cię po terenach stada? - zapytałem miło czekając na odpowiedź.
< Lunaris? >
- Witaj, jesteś tu pewnie nowa? - zapytałem miło
- Tak... - odpowiedziała niepewnie
- Jestem Black Night. A ty...? -
- Lunaris. - odparła klacz
- No więc Lunaris, czy zechcesz bym oprowadził cię po terenach stada? - zapytałem miło czekając na odpowiedź.
< Lunaris? >
Od Black Nighta CD opo Soni
Spojrzałem na Sonię po czym powiedziałem.
- Za dobrze go znam... -
- Taa... - odpowiedziała zwieszając głowę
- Uwierz mi na słowo. On na pewno tak by nie zrobił. - powiedziałem miło
- Może masz racje.. -
Klacz pomału zaczynała mi wierzyć. Jednakże nadal bała się że wszystko pójdzie źle i Silver ją opuści. Postanowiłem ją pocieszyć i zabrać na spacer po Świetlistej Puszczy.
- Mam pomysł. Może pójdziemy do Świetlistej Puszczy? Tam można się zrelaksować. - powiedziałem miło a klacz tylko machnęła łbem oznakowując że chce powiedzieć "tak". Na miejscu chodziliśmy od drzewa do drzewa lepiej się poznając.
-Wiesz co Sonia... - zacząłem
- Tak? - nagle zwróciła na mnie wzrok
- Jak na to co przeżyłaś to jesteś bardzo wyluzowana. - powiedziałem miło a ta tylko się uśmiechnęła i szła dalej.
< Sonia? >
- Za dobrze go znam... -
- Taa... - odpowiedziała zwieszając głowę
- Uwierz mi na słowo. On na pewno tak by nie zrobił. - powiedziałem miło
- Może masz racje.. -
Klacz pomału zaczynała mi wierzyć. Jednakże nadal bała się że wszystko pójdzie źle i Silver ją opuści. Postanowiłem ją pocieszyć i zabrać na spacer po Świetlistej Puszczy.
- Mam pomysł. Może pójdziemy do Świetlistej Puszczy? Tam można się zrelaksować. - powiedziałem miło a klacz tylko machnęła łbem oznakowując że chce powiedzieć "tak". Na miejscu chodziliśmy od drzewa do drzewa lepiej się poznając.
-Wiesz co Sonia... - zacząłem
- Tak? - nagle zwróciła na mnie wzrok
- Jak na to co przeżyłaś to jesteś bardzo wyluzowana. - powiedziałem miło a ta tylko się uśmiechnęła i szła dalej.
< Sonia? >
Nowy członek
Imię: Shine
Płeć: Klacz
Wiek: 2 lata
Rasa: Mieszaniec
Cechy charakteru: na ogół: miła,sympatyczna,pomocna,prawdomówna,
podczas walki: podczas walki zamienia się w demona z powodu agresji, nieugięta, mocna, stanowcza, odważna, działa na własną rękę
Rodzina: Jej rodzina zginęła w wojnie.
Historia: Potrafi obronić bliskich nawet za cenę własnego życia.
Zależnie od nastroju jej oczy mogą zmieniać kolor, np. gdy jest bardzo szczęśliwa jej oczy stają się szmaragdowo-zielone. Uważaj! Nie próbuj jej zbytnio wkurzyć. Z powodu złości zamienia się w demona który może zabić. Shine próbuje nad tym zapanować, ale nie myśl, że w najgorszym wypadku demon wcale Cie nie skrzywdzi.
Jako że jest zabójczynią, można do niej przychodzić ze zleceniami. Są bezpłatne, ale nie zabija koni z naszego stada.
Partner: Trudno ją zdobyć :3
Nadzwyczajne umiejętności:
- Lata ( może ,,pojawić" swoje skrzydła ) z ponaddźwiękową prędkością,
- Umie hipnotyzować i zawładnąć kimś ,,syrenim śpiewem", ( może też bez problemu śpiewać normalnie, bez hipnotyzowania )
- Regeneracja
Właściciel: Luna♫
Płeć: Klacz
Wiek: 2 lata
Rasa: Mieszaniec
Cechy charakteru: na ogół: miła,sympatyczna,pomocna,prawdomówna,
podczas walki: podczas walki zamienia się w demona z powodu agresji, nieugięta, mocna, stanowcza, odważna, działa na własną rękę
Rodzina: Jej rodzina zginęła w wojnie.
Historia: Potrafi obronić bliskich nawet za cenę własnego życia.
Zależnie od nastroju jej oczy mogą zmieniać kolor, np. gdy jest bardzo szczęśliwa jej oczy stają się szmaragdowo-zielone. Uważaj! Nie próbuj jej zbytnio wkurzyć. Z powodu złości zamienia się w demona który może zabić. Shine próbuje nad tym zapanować, ale nie myśl, że w najgorszym wypadku demon wcale Cie nie skrzywdzi.
Jako że jest zabójczynią, można do niej przychodzić ze zleceniami. Są bezpłatne, ale nie zabija koni z naszego stada.
Partner: Trudno ją zdobyć :3
Nadzwyczajne umiejętności:
- Lata ( może ,,pojawić" swoje skrzydła ) z ponaddźwiękową prędkością,
- Umie hipnotyzować i zawładnąć kimś ,,syrenim śpiewem", ( może też bez problemu śpiewać normalnie, bez hipnotyzowania )
- Regeneracja
Właściciel: Luna♫
piątek, 24 kwietnia 2015
Od Soni cd opo Silver Golda
Gdy Silver włożył mi kwiatek za ucho zarumieniłam się i na chwilę
odwróciłam wzrok bo trochę dziwnie się czułam w tej sytuacji. Gdy w
końcu nabrałam już trochę odwagi... ponownie się odwróciłam i nagle
Silver mnie pocałował ! Zdziwiło mnie to bo nie byłam na to
przygotowana... lecz się nie sprzeciwiałam... Po chwili Silver się
odsunął i na mnie popatrzył. Chyba dalej nie wiedział co ma zrobić...
Więc podeszłam do niego i wtuliłam mu się w grzywę. Zdziwił się lekko z
resztą mnie tez. W końcu sobie pomyślałam że znalazłam tu prawdziwy dom.
Nagle z Silverem zauważyliśmy że nastała już noc ! A na niebie pojawiły
się piękne gwiazdy...
< Silver Gold? XD >
< Silver Gold? XD >
Nowy członek
Imię: Lunaris [Pełne imię to: Lunaris Sinon Rute]
Płeć: Klacz
Wiek: 3 lata
Rasa: Koń czystej krwi Arabskiej
Cechy charakteru: Na ogół: Lunaris jest... Dość trudnym stworzeniem. Jest to klacz (nawet) przyjacielska i inteligenta, lecz szybko się niecierpliwi. Potrafi być wyluzowana przez co często pakuję się w opresje, jest ona otwarta na nowe znajomości. Czasami jednak wydaje się być oschła i nieczuła wobec przyjaciół, ale zależy to od dnia. Jest dość ambitna, ale często chce, a nie może. Niekiedy palnie jakąś głupotę i reaguję na niektóre sytuacje dość impulsywnie. No cóż... nikt nie jest idealny. Adrenalina i przygody to jej drugie imię. Nie zawsze jest świadoma swoich możliwości. Szanuje inne konie, ma jedną zasadę - będę się do Ciebie zwracać tak, jak Ty będziesz zwracał się do mnie. Honor interpretuje inaczej niż inni. Czasami zamyka się w sobie, wtedy jest wredna i opryskliwa dla każdego kto się napatoczy, nieważne, czy to wróg, przyjaciel czy ktoś jeszcze, lepiej się wtedy trzymać od niej z daleka. Kiedy tylko zapragnie, potrafi przyjąć maskę obojętności, wtedy po prostu nie można w niej wyczuć ani zobaczyć choćby najmniejszej emocji. Najpierw pozna,gdyż nie chce dodatkowych kłopotów z nieznajomymi. Jeśli więc odkryje, że ktoś jest godzien jej zaufania, jest wobec niego lojalna i zawsze chętna do pomocy. Czasem potrafi kłamać..No dobra,dość często,ale tylko w obronie własnej. Wycierpiała w życiu dość dużo ,więc jest dość wyczulona na kłamców. I oto właśnie Lunaris,zagadka świata i klacz którą ciężko zrozumieć. , podczas walki: Lunaris podczas walki nie zmienia się. Cały czas jest bezwzględna i walczy całą swoją dumą i sercem.
Rodzina: Rodzina? Hmm. Powiedzmy, że nie żyje.
Historia: Zwykła historia - Normalny źrebak wiodący spokojnie życie. Jednakże podczas zabaw z rodzeństwem, została postrzelona przez ludzi. Wtedy okazało się, że jej rany znikają w zaskakującym tempie. Jej rodzina się jej wyrzekła , a ona po prostu żyła sama. Nic szczególnego. Dotarła tutaj, ale jej cała historia, jest jej tajemnicą.
Partner: Wątpię, by ktoś związał się z Lunaris. Nie jest ona taka " Łatwa ".
Nadzwyczajne umiejętności:
~ Potrafi zawładnąć czyimś umysłem. Wtedy go kontroluje.
~ Telekineza - Przenoszenie czegoś/kogoś za pomocą siły umysły.
~ Potrafi wskrzeszać zmarłych, ale boi używać się tej mocy, bo może przez nie stracić życie.
Właściciel: żmijeczka8
Od Silver Golda CD opo Soni
Nie mogłem w to uwierzyć. A jednak warto było zaryzykować... Czuje takie
szczęście. Po prostu nie dociera do mnie to wszystko. W końcu jednak
wróciłem do rzeczywistości i udawałem jak gdyby nigdy nic.
- Może pójdziemy do Świetlistej Puszczy? - zapytałem
Sonia przytaknęła po czym ruszyliśmy. Na miejscu postanowiliśmy chwilę odpocząć. Usiedliśmy pod drzewem i wpatrywaliśmy się w słońce. Kiedy Sonia tak jeszcze siedziała poszedłem zerwać jakiś kwiat. Wsadziłem go w grzywę klaczy a ta lekko się zarumieniła.
< Sonia? >
- Może pójdziemy do Świetlistej Puszczy? - zapytałem
Sonia przytaknęła po czym ruszyliśmy. Na miejscu postanowiliśmy chwilę odpocząć. Usiedliśmy pod drzewem i wpatrywaliśmy się w słońce. Kiedy Sonia tak jeszcze siedziała poszedłem zerwać jakiś kwiat. Wsadziłem go w grzywę klaczy a ta lekko się zarumieniła.
< Sonia? >
czwartek, 23 kwietnia 2015
niedziela, 19 kwietnia 2015
Od Soni cd opo Black Nighta
Gdy Night zobaczył że lekko się uśmiecham odruchowo spoważniałam. I
odwróciłam na chwilę głowę. Wzięłam kilka oddechów świeżego powietrza i
znowu się do niego odwróciłam pytając się go:
- Czy ja naprawdę mogę tu zacząć normalne życie? - zapytałam z desperacjom.
- Pewnie że tak. - odpowiedział ciepłym głosem.
- W sumie to najbardziej boję się że Silver Gold mnie przez to odrzuci... - powiedziałam z rozpaczą.
- Czemu by miał to zrobić? - zapytał poważnie.
- Przez to co przeżyłam... Wiele ogierów nie chce takich jak ja... Gdy dowiadują się prawdy od razu zrywają wszelkie kontakty z takimi jak ja. Widziałam to już wielokrotnie. - powiedziałam smutnym i załamującym się głosem.
- Nie żartuj... - powiedział pewny siebie. Tylko prawdziwe głupki coś takiego robią ! A Silver taki nie jest...
- A z kąt masz taką pewność ?- zapytałam i spojrzałam mu w oczy.
< Black Night ? >
- Czy ja naprawdę mogę tu zacząć normalne życie? - zapytałam z desperacjom.
- Pewnie że tak. - odpowiedział ciepłym głosem.
- W sumie to najbardziej boję się że Silver Gold mnie przez to odrzuci... - powiedziałam z rozpaczą.
- Czemu by miał to zrobić? - zapytał poważnie.
- Przez to co przeżyłam... Wiele ogierów nie chce takich jak ja... Gdy dowiadują się prawdy od razu zrywają wszelkie kontakty z takimi jak ja. Widziałam to już wielokrotnie. - powiedziałam smutnym i załamującym się głosem.
- Nie żartuj... - powiedział pewny siebie. Tylko prawdziwe głupki coś takiego robią ! A Silver taki nie jest...
- A z kąt masz taką pewność ?- zapytałam i spojrzałam mu w oczy.
< Black Night ? >
Od Black Nighta CD opo Rose
Obudziłem się rano, Rose jeszcze smacznie spała. Wyszedłem na dwór by
najeść się trawy. Po kilku minutach klacz wstała i podeszła do mnie.
Ucałowałem ją a ona uśmiechnęła się nagle.
- Wiesz.... Śniło mi się że miałam źrebaka i nazwaliśmy go Snow. - powiedziała
- Kto wie, może kiedyś. - uśmiechnąłem się szeroko a ona tylko odwzajemniła uśmiech.
- Co powiesz na małą przechadzkę po leśnej puszczy? - zapytałem Rose
- Z chęcią. - oznajmiła
Ruszyliśmy do leśnej puszczy. Miło się nam razem szło. Bok przy boku wśród drzew i lekkiego przemykającego przez gałęzie promyka słońca. Zacząłem sobie przypominać dzieciństwo.... To wygląda tak jak kiedyś, wtedy kiedy mnie napadnięto...
Nagle stanąłem a Rose zdziwiona także.
< Rose? >
- Wiesz.... Śniło mi się że miałam źrebaka i nazwaliśmy go Snow. - powiedziała
- Kto wie, może kiedyś. - uśmiechnąłem się szeroko a ona tylko odwzajemniła uśmiech.
- Co powiesz na małą przechadzkę po leśnej puszczy? - zapytałem Rose
- Z chęcią. - oznajmiła
Ruszyliśmy do leśnej puszczy. Miło się nam razem szło. Bok przy boku wśród drzew i lekkiego przemykającego przez gałęzie promyka słońca. Zacząłem sobie przypominać dzieciństwo.... To wygląda tak jak kiedyś, wtedy kiedy mnie napadnięto...
Nagle stanąłem a Rose zdziwiona także.
< Rose? >
Od Black Nighta CD opo Soni
Sonia się odwróciła po czym szybko do niej podbiegłem.
- Rozumiem cię. - odpowiedziałem miło
- Tak, ale co z innymi? Kiedy się o tym dowiedzą zapewne mnie wygnają bo będą mnie uważać za zagrożenie dla stada... - odpowiedziała drżącym głosem
- Na pewno nie. Jesteśmy stadem a stado to nowa rodzina. A jak wiadomo, rodziny się nie odrzuca. - odpowiedziałem na pocieszenie klacz
Zauważyłem że Sonia zaczyna się pomału uśmiechać. Ale kiedy spostrzegła się że widzę jej szeroki uśmiech zaraz spoważniała.
< Sonia >
- Rozumiem cię. - odpowiedziałem miło
- Tak, ale co z innymi? Kiedy się o tym dowiedzą zapewne mnie wygnają bo będą mnie uważać za zagrożenie dla stada... - odpowiedziała drżącym głosem
- Na pewno nie. Jesteśmy stadem a stado to nowa rodzina. A jak wiadomo, rodziny się nie odrzuca. - odpowiedziałem na pocieszenie klacz
Zauważyłem że Sonia zaczyna się pomału uśmiechać. Ale kiedy spostrzegła się że widzę jej szeroki uśmiech zaraz spoważniała.
< Sonia >
czwartek, 16 kwietnia 2015
Od Soni cd opo Melissy
Młoda klacz posłusznie za mną poszła ale jak każdy nowy koń na naszych
ternach... Spytała czemu w miejscu w którym ją znalazłam jest tak
strasznie... Od razu jej wytłumaczyłam o podziale na stado światłości i
mroku. Oraz o zasadach tu panujących...
Była tym bardzo zdziwiona ale więcej nie pytała o mroczne tereny stada. Spokojnie ją zaczęłam prowadzić przez tereny stada światłości a źrebak od razu się rozweselił.
- Wow ! ale tu jest ładnie... - powiedziała rozglądając się dookoła.
- To prawda. Jest tu wiele ładnych miejsc. - powiedziałam z uśmiechem.
-Wow! - nagle klaczka mnie wyprzedziła i pobiegła w stronę rosnących niezapominajek.
- Podobają ci się?
- Bardzo ! U mnie takich nie było...
- A z kąt ty jesteś kochana? Gdzie są twoi rodzice?
< Melissa ? >
Była tym bardzo zdziwiona ale więcej nie pytała o mroczne tereny stada. Spokojnie ją zaczęłam prowadzić przez tereny stada światłości a źrebak od razu się rozweselił.
- Wow ! ale tu jest ładnie... - powiedziała rozglądając się dookoła.
- To prawda. Jest tu wiele ładnych miejsc. - powiedziałam z uśmiechem.
-Wow! - nagle klaczka mnie wyprzedziła i pobiegła w stronę rosnących niezapominajek.
- Podobają ci się?
- Bardzo ! U mnie takich nie było...
- A z kąt ty jesteś kochana? Gdzie są twoi rodzice?
< Melissa ? >
środa, 15 kwietnia 2015
Takie tam
|
|
Od Melissy Cd opo Soni
Zaczęłam krzyczeć. Nagle w moją stronę kierowała się jakaś klacz! Stanęła
dęba i duch znikł. Zemdlałam. Słyszałam że ktoś się pyta czy wszystko w
porządku. Jednak nie mogłam się obudzić!
Wstawaj!- krzyczał ktoś i poczułam że ktoś wylewa na mnie wodę!
Ekekeke!-krztusiłam się wodą ale po chwili mogłam mówić- Kim ty jesteś?!
Spokojnie jestem Sonia ze stada dzikich gór. A ty jak się nazywasz? - zapytała Sonia.
Jestem Melissa.Co mi się stało? I czemu wyłaś na mnie wodę?!-spytałam się klaczy.
Zemdlałaś. A to woda żebyś się obudziła-odpowiedziała. Choć za mną...
<Sonia?>
Wstawaj!- krzyczał ktoś i poczułam że ktoś wylewa na mnie wodę!
Ekekeke!-krztusiłam się wodą ale po chwili mogłam mówić- Kim ty jesteś?!
Spokojnie jestem Sonia ze stada dzikich gór. A ty jak się nazywasz? - zapytała Sonia.
Jestem Melissa.Co mi się stało? I czemu wyłaś na mnie wodę?!-spytałam się klaczy.
Zemdlałaś. A to woda żebyś się obudziła-odpowiedziała. Choć za mną...
<Sonia?>
Od Soni cd opo Silvera Golda
Po jego słowach stanęłam ja wryta patrząc się na niego. I nie wiedziałam
co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało. I nagle w głowie narzuciły mi
się pytania: Czy ja naprawdę na to zasługuję? Czy zasługuję na kogoś
takiego ja Silver? Czy on naprawdę to powiedział do mnie? - ciągle o tym
rozmyślałam gdy nagle zobaczyłam jak Silver powoli zwiesza głowę i
powiedział:
- Sonia... Ja cię... no... Ja cię Kocham. - powtórzył po raz kolejny z nadziejom.
- Silver... Eh... Ja...Ja...
- Nie czujesz tego do mnie prawda... - powiedział smutny.
- Nie... po prostu... - Nie wiedziałam jak mam ułożyć słowa. Chciałam też to powiedzieć ale nie mogłam z siebie tego wykrztusić...
Podniósł na chwilę głowę i spojrzał mi w oczy. W tedy dopiero poczułam że mogę to powiedzieć.
- Ja... no... Ja też cię kocham. - W końcu to z siebie wykrztusiłam ! Ja też cię kocham Silver !
Ten po moich słowach natychmiast rozpromieniał i zbliżył się do mnie.
< Silver Gold ? ;D >
- Sonia... Ja cię... no... Ja cię Kocham. - powtórzył po raz kolejny z nadziejom.
- Silver... Eh... Ja...Ja...
- Nie czujesz tego do mnie prawda... - powiedział smutny.
- Nie... po prostu... - Nie wiedziałam jak mam ułożyć słowa. Chciałam też to powiedzieć ale nie mogłam z siebie tego wykrztusić...
Podniósł na chwilę głowę i spojrzał mi w oczy. W tedy dopiero poczułam że mogę to powiedzieć.
- Ja... no... Ja też cię kocham. - W końcu to z siebie wykrztusiłam ! Ja też cię kocham Silver !
Ten po moich słowach natychmiast rozpromieniał i zbliżył się do mnie.
< Silver Gold ? ;D >
wtorek, 14 kwietnia 2015
Od Silvera Golda CD opo Soni
Stałem jeszcze chwile po czym sam odszedłem.
***
Rano chciałem pójść do Soni ale bałem się że jestem za bardzo nachalny i się ode mnie odwróci. Poszedłem więc na łąkę by zjeść trawę. Po chwili podeszła do mnie Sonia.
- Cześć. - powiedziała miło
- Cześć. - odpowiedziałem równie miło
- Co robisz dzisiaj? - zapytała nieśmiało
- Jeszcze nie wiem. - odparłem
- No tak. - zaśmiała się
- No to może pójdziemy na spacer? - zapytałem
- OK. - odpowiedziała
Poszliśmy na spacer do Świetlistej Puszczy. Oczywiście dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Po jakimś czasie stwierdziłem że nie ma co zwlekać i powiedziałem to wprost Soni.
- Sonia. - zacząłem
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Ja, kocham cię... - odpowiedziałem cicho
< Sonia? >
***
Rano chciałem pójść do Soni ale bałem się że jestem za bardzo nachalny i się ode mnie odwróci. Poszedłem więc na łąkę by zjeść trawę. Po chwili podeszła do mnie Sonia.
- Cześć. - powiedziała miło
- Cześć. - odpowiedziałem równie miło
- Co robisz dzisiaj? - zapytała nieśmiało
- Jeszcze nie wiem. - odparłem
- No tak. - zaśmiała się
- No to może pójdziemy na spacer? - zapytałem
- OK. - odpowiedziała
Poszliśmy na spacer do Świetlistej Puszczy. Oczywiście dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Po jakimś czasie stwierdziłem że nie ma co zwlekać i powiedziałem to wprost Soni.
- Sonia. - zacząłem
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Ja, kocham cię... - odpowiedziałem cicho
< Sonia? >
Od Killera CD opo Vivene
- Heh , to idziemy
Wskoczyłem do wagonika i pomogłem Vivene . Wagon ruszył z piskiem w stronę nieznanego .
- Co tam jest ?
- Pewien smok
Podałem Vivene jego "portret"
- Przepowiada przyszłość i te sprawy , jeszcze nigdy się nie pomylił . Wszystko co mówi jest prawdą ... może coś nam ciekawego powie
Wagon stanął przy potężnych drzwiach , gdzie byli strażnicy
- Kim jesteś ? - Spytał jeden
- Killer
- Co chcesz?
- Wybieram się do Tiberius'a
- Zapraszam tylko szybko by nic nie uciekło - Wstał drugi i odblokował drzwi
Gdy tylko znaleźliśmy się w środku drzwi szybko się zamknęły z impetem. Podążaliśmy za psim strażnikiem.
- Co to jest za miejsce ? - Spytała Vivene
- Coś jak więzienie
- Czemu coś jak więzienie?
- Bo tu trafiają specjalni
- I jak są wyjątkowi to się ich zamyka ?
- Nie bez powodu
- To znaczy ?
- To znaczy , że jest świrem , ale ma rzadką moc
- To tutaj - powiedział strażnik po czym odblokował cele - Tiberius masz gości !
Weszliśmy do dużej głuchej ciemnej celi , po zamknięciu drzwi z ciemności wyłonił się on .
- Oooo... Kogo ja tu widzę . Killer , dobrze pamiętam ?
- Tak - Odpowiedziałem z kamienną miną
- Co cię do mnie sprowadza ? O i koleżankę . - Podpełzł do Vivene - Oj przepraszam za moje maniery , ale nie odwiedzają mnie panie . - Tiberius zaczął obwąchiwać Vivene
- Jak ją tkniesz to zamiast raju będziesz mieć piekło , a to nie jest ci na rękę zwłaszcza z tak długim wyrokiem
- Ajć Killer nie zmieniłeś się ani trochę , do wszystkich oprócz płci pięknej szorstki jak papier ścierny - Tiberius spojrzał zamyślony na Vivene - Dożywocie , czyli za tysiąc lat też tu będę i długo tu posiedzę
- Jak ? Nawet nie pytałam
- Nie musisz , ja wiem wszystko ... Nawet po co tu jesteście , ale wiecie muszę zawsze zapytać po co ktoś do mnie przychodzi . Hihihi Tak więc po co ? Nie czekaj niech ona powie
- Ja ..?
- Tak kochaniutka
- My przyszliśmy ... eee ...
By dowiedzieć się co nas czeka w przyszłości - Posłałem jej myśl , a ona to powtórzyła
- Killer Killer Killer , czy u ciebie wszystko musi być na swoim miejscu i po twojej myśli ? Brry zimno tu co ? - Tiberius rozpalił w pochodniach ogień - Dobrze teraz chwile ciszy dla mistrza
Smok otrzepał się i jego oczy zaszły białą mglistą poświatą , po chwili łuski na jego ciele zaczęły stawać .
- Mam !
- No to mów - Powiedziała zniecierpliwiona Vivene
- Będziecie szczęśliwą parą , ale jedno zawsze będzie rozdarte . Nie odwzajemnia uczucia drugiej połówki , a przynajmniej nie tak mocno ... Gdy ciężko nie będzie się starać, odwróci się
- Co kiedy ?
- Vivene nie mogę powiedzieć , odkryjecie go razem w odpowiednim momencie ... Taki wasz los . Oczywiście mogę się niby mylić , ale nigdy mi się to nie zdarzyło .
- Killer idziemy !
- Dobrze idź przodem , zaraz do ciebie dołączę
Gdy Vivene wkurzona wyszła Tiberius się do mnie zbliżył
- Krzywdzisz ... I nie masz zamiaru z tym skończyć . Chcesz by cierpiano , ale nie zawsze ktoś na to zasługuje
- G*wno prawda ! Zawsze mają cos na sumieniu !
- A te niewinne klacze ? Które przelatujesz i zostawiasz ? Jaka ich jest wina ?
- To , że mnie poznały bliżej , że sie jak głupie zakochały lub dały zaprowadzić do łóżka !
- To ich wina ? To twoja moc je do tego zmusza - Oczy zaszły mu mgłą - Już jej nie używasz ... Ale one i tak ci ulegają
- Bywa i tak
- Kiedyś zabijałeś bo ojciec miał cię w du*ie , a teraz ?
- Zemsty , obrona , nauczka
- Wiesz , że masz potężną moc , ale nadal cię ponosi . Zamiast zabić torturujesz
- Nie twoja sprawa - Wycedziłem przez zęby
- Pytanie czy tej która zawsze jest poza zasięgiem to akurat nie przeszkadza
- Coś sugerujesz ?
- Nie tylko ona jest wyrozumialsza od ciebie i ma większą władzę . Co gdyby ci to zabroniła ? Zaraz byś się zmienił . Tylko jak się kogoś kocha to nie chce sie go zmieniać . Bo zakochało się w takim jaki jest bez poprawek
- Co ty pleciesz ?
- Wiesz o co mi chodzi ... Nie do końca kochasz Vivene , pomimo iż darzysz ją wielkim uczuciem to jest ono o wiele wiele mniejsze niż do ....
- Co jest ?
- Vivene się wraca spod głównych drzwi idź i nie zapomnij o mnie ...
- Twoja cela będzie dla ciebie rajem
- Żegnaj sku*wielu
- Do zobaczenia wariacie
Wyszedłem i w połowie drogi do głównych drzwi spotkałem Vivene , już nieco ochłonęła .
- To co kochanie wracamy do domu ? - Spytałem
- Tak ... wiesz jednak jest wariatem
- Mówiłem
- I jestem pewna , że ten raz mu się pomyliło
- No oczywiście - Dałem jej buziaka i prze teleportowałem do naszego domu gdzie zaraz położyła się spać , a ja wyszedłem pobiegać ...
Vivene (oczywiście po wyjściu od smoka Vivene nic kompletnie nie słyszała i nie wie nic o tej rozmowie , a i przepraszam , że tak dłuuuuugo :<)
Wskoczyłem do wagonika i pomogłem Vivene . Wagon ruszył z piskiem w stronę nieznanego .
- Co tam jest ?
- Pewien smok
Podałem Vivene jego "portret"
- Przepowiada przyszłość i te sprawy , jeszcze nigdy się nie pomylił . Wszystko co mówi jest prawdą ... może coś nam ciekawego powie
Wagon stanął przy potężnych drzwiach , gdzie byli strażnicy
- Kim jesteś ? - Spytał jeden
- Killer
- Co chcesz?
- Wybieram się do Tiberius'a
- Zapraszam tylko szybko by nic nie uciekło - Wstał drugi i odblokował drzwi
Gdy tylko znaleźliśmy się w środku drzwi szybko się zamknęły z impetem. Podążaliśmy za psim strażnikiem.
- Co to jest za miejsce ? - Spytała Vivene
- Coś jak więzienie
- Czemu coś jak więzienie?
- Bo tu trafiają specjalni
- I jak są wyjątkowi to się ich zamyka ?
- Nie bez powodu
- To znaczy ?
- To znaczy , że jest świrem , ale ma rzadką moc
- To tutaj - powiedział strażnik po czym odblokował cele - Tiberius masz gości !
Weszliśmy do dużej głuchej ciemnej celi , po zamknięciu drzwi z ciemności wyłonił się on .
- Oooo... Kogo ja tu widzę . Killer , dobrze pamiętam ?
- Tak - Odpowiedziałem z kamienną miną
- Co cię do mnie sprowadza ? O i koleżankę . - Podpełzł do Vivene - Oj przepraszam za moje maniery , ale nie odwiedzają mnie panie . - Tiberius zaczął obwąchiwać Vivene
- Jak ją tkniesz to zamiast raju będziesz mieć piekło , a to nie jest ci na rękę zwłaszcza z tak długim wyrokiem
- Ajć Killer nie zmieniłeś się ani trochę , do wszystkich oprócz płci pięknej szorstki jak papier ścierny - Tiberius spojrzał zamyślony na Vivene - Dożywocie , czyli za tysiąc lat też tu będę i długo tu posiedzę
- Jak ? Nawet nie pytałam
- Nie musisz , ja wiem wszystko ... Nawet po co tu jesteście , ale wiecie muszę zawsze zapytać po co ktoś do mnie przychodzi . Hihihi Tak więc po co ? Nie czekaj niech ona powie
- Ja ..?
- Tak kochaniutka
- My przyszliśmy ... eee ...
By dowiedzieć się co nas czeka w przyszłości - Posłałem jej myśl , a ona to powtórzyła
- Killer Killer Killer , czy u ciebie wszystko musi być na swoim miejscu i po twojej myśli ? Brry zimno tu co ? - Tiberius rozpalił w pochodniach ogień - Dobrze teraz chwile ciszy dla mistrza
Smok otrzepał się i jego oczy zaszły białą mglistą poświatą , po chwili łuski na jego ciele zaczęły stawać .
- Mam !
- No to mów - Powiedziała zniecierpliwiona Vivene
- Będziecie szczęśliwą parą , ale jedno zawsze będzie rozdarte . Nie odwzajemnia uczucia drugiej połówki , a przynajmniej nie tak mocno ... Gdy ciężko nie będzie się starać, odwróci się
- Co kiedy ?
- Vivene nie mogę powiedzieć , odkryjecie go razem w odpowiednim momencie ... Taki wasz los . Oczywiście mogę się niby mylić , ale nigdy mi się to nie zdarzyło .
- Killer idziemy !
- Dobrze idź przodem , zaraz do ciebie dołączę
Gdy Vivene wkurzona wyszła Tiberius się do mnie zbliżył
- Krzywdzisz ... I nie masz zamiaru z tym skończyć . Chcesz by cierpiano , ale nie zawsze ktoś na to zasługuje
- G*wno prawda ! Zawsze mają cos na sumieniu !
- A te niewinne klacze ? Które przelatujesz i zostawiasz ? Jaka ich jest wina ?
- To , że mnie poznały bliżej , że sie jak głupie zakochały lub dały zaprowadzić do łóżka !
- To ich wina ? To twoja moc je do tego zmusza - Oczy zaszły mu mgłą - Już jej nie używasz ... Ale one i tak ci ulegają
- Bywa i tak
- Kiedyś zabijałeś bo ojciec miał cię w du*ie , a teraz ?
- Zemsty , obrona , nauczka
- Wiesz , że masz potężną moc , ale nadal cię ponosi . Zamiast zabić torturujesz
- Nie twoja sprawa - Wycedziłem przez zęby
- Pytanie czy tej która zawsze jest poza zasięgiem to akurat nie przeszkadza
- Coś sugerujesz ?
- Nie tylko ona jest wyrozumialsza od ciebie i ma większą władzę . Co gdyby ci to zabroniła ? Zaraz byś się zmienił . Tylko jak się kogoś kocha to nie chce sie go zmieniać . Bo zakochało się w takim jaki jest bez poprawek
- Co ty pleciesz ?
- Wiesz o co mi chodzi ... Nie do końca kochasz Vivene , pomimo iż darzysz ją wielkim uczuciem to jest ono o wiele wiele mniejsze niż do ....
- Co jest ?
- Vivene się wraca spod głównych drzwi idź i nie zapomnij o mnie ...
- Twoja cela będzie dla ciebie rajem
- Żegnaj sku*wielu
- Do zobaczenia wariacie
Wyszedłem i w połowie drogi do głównych drzwi spotkałem Vivene , już nieco ochłonęła .
- To co kochanie wracamy do domu ? - Spytałem
- Tak ... wiesz jednak jest wariatem
- Mówiłem
- I jestem pewna , że ten raz mu się pomyliło
- No oczywiście - Dałem jej buziaka i prze teleportowałem do naszego domu gdzie zaraz położyła się spać , a ja wyszedłem pobiegać ...
Vivene (oczywiście po wyjściu od smoka Vivene nic kompletnie nie słyszała i nie wie nic o tej rozmowie , a i przepraszam , że tak dłuuuuugo :<)
Od Soni cd opo Silvera Golda
Świetnie się bawiłam z Silverem. Czułam się przy nim bezpieczna i miło
razem spędzaliśmy czas. Umiał mnie rozśmieszyć. Byłam szczęśliwa kiedy
wygrałam z nim wyścig ! Gdy wracaliśmy z powrotem do stada oboje
żartowaliśmy i przenikliwie się śmialiśmy. Było po prostu cudownie ! Co
chwile na siebie patrzyliśmy i nie wiem czemu ale się również i z tego
się śmialiśmy... Dostaliśmy jak to inni mówią " fazy " na śmiech.
- To em... Co teraz będziesz robić? - zapytał zaciekawiony.
- No nie wiem. Pewnie pójdę coś zjeść a potem... sama nie wiem. Nigdy nie planowałam dnia. - uśmiechnęłam się do niego.
- To masz bardzo dużo zajęć... hahaha !
- Masz rację. Jestem baaardzo... zajęta. Haha !
Nagle weszliśmy na łąkę do wszystkich a Ci zdziwili się jak się śmieję z Silverem. Po raz pierwszy słyszeli mój śmiech. Gdy ich zobaczyłam przestałam natychmiast się śmiać. Silvera to zdziwiło.
- Coś nie tak? - zapytał zmartwiony.
- Nie.. Wszystko w porządku - zapewniłam go. Po prostu jestem trochę zmęczona.
- Odprowadzić Cię do domu?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem ale było mi miło że o to spytał bo robiło się już ciemno i trochę się zaczęłam bać...
- Nie chcę Ci robić problemu...
- Nie żartuj ! Dla mnie to żaden problem ! - krzyknął i z uśmiechem odprowadził mnie do domu.
Byłam szczęśliwa że mnie odprowadził. No i po drodze jak zwykle sobie jeszcze pożartowaliśmy.
- Dziękuję że mnie odprowadziłeś. - powiedziałam uśmiechnięta i jednocześnie się zarumieniłam.
< Slver Gold ? >
- To em... Co teraz będziesz robić? - zapytał zaciekawiony.
- No nie wiem. Pewnie pójdę coś zjeść a potem... sama nie wiem. Nigdy nie planowałam dnia. - uśmiechnęłam się do niego.
- To masz bardzo dużo zajęć... hahaha !
- Masz rację. Jestem baaardzo... zajęta. Haha !
Nagle weszliśmy na łąkę do wszystkich a Ci zdziwili się jak się śmieję z Silverem. Po raz pierwszy słyszeli mój śmiech. Gdy ich zobaczyłam przestałam natychmiast się śmiać. Silvera to zdziwiło.
- Coś nie tak? - zapytał zmartwiony.
- Nie.. Wszystko w porządku - zapewniłam go. Po prostu jestem trochę zmęczona.
- Odprowadzić Cię do domu?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem ale było mi miło że o to spytał bo robiło się już ciemno i trochę się zaczęłam bać...
- Nie chcę Ci robić problemu...
- Nie żartuj ! Dla mnie to żaden problem ! - krzyknął i z uśmiechem odprowadził mnie do domu.
Byłam szczęśliwa że mnie odprowadził. No i po drodze jak zwykle sobie jeszcze pożartowaliśmy.
- Dziękuję że mnie odprowadziłeś. - powiedziałam uśmiechnięta i jednocześnie się zarumieniłam.
< Slver Gold ? >
Info
1. Nie mam was w dupie
2. Chce mi się tylko nie mam czasu przez zbliżające się egzaminy
3. Karta sieciowa padła mi w laptopie na którym byłam dzień w dzień , a na kompa wchodzę rzadko
4. Na howrse wchodziłam przez neta w telefonie
5. Muffinka też ma wiele roboty
Coś jeszcze wyjaśnić ?
2. Chce mi się tylko nie mam czasu przez zbliżające się egzaminy
3. Karta sieciowa padła mi w laptopie na którym byłam dzień w dzień , a na kompa wchodzę rzadko
4. Na howrse wchodziłam przez neta w telefonie
5. Muffinka też ma wiele roboty
Coś jeszcze wyjaśnić ?
Od Vivene
Nuda mnie zżerała. Nic ciekawego nie działo się ostatnio. Nawet
szaleńczy bieg na skraju klifu nie sprawiał radości. Siedziałam pod
drzewem i odpoczywałam. W okół mnie była cała masa krzaków i
różnorodnych roślin. Nagle usłyszałam trzask gałęzi. Zerwałam się na
równe nogi.
- Kto to ? - zapytałam. Odpowiedziała mi cisza i szelest w krzakach. Podeszłam tam ostrożnie, ale nic nie zauważyłam. Na ziemi leżało tylko małe pióro. Zapewne jakiegoś pegaza. Z początku mało mnie to obeszło, ale z czasem zainteresowało mnie to. Wróciłam pod drzewo i przyjrzałam się znalezisku. Gapiłam się tak dobrą godzinę i zasnęłam. Gdy się obudziłam przede mną stał koń...
< Koniu ? >
- Kto to ? - zapytałam. Odpowiedziała mi cisza i szelest w krzakach. Podeszłam tam ostrożnie, ale nic nie zauważyłam. Na ziemi leżało tylko małe pióro. Zapewne jakiegoś pegaza. Z początku mało mnie to obeszło, ale z czasem zainteresowało mnie to. Wróciłam pod drzewo i przyjrzałam się znalezisku. Gapiłam się tak dobrą godzinę i zasnęłam. Gdy się obudziłam przede mną stał koń...
< Koniu ? >
Od Blood'a
Była ciemna noc... Nie miałem się gdzie schować przed ciemnościami i
wilkami. Choć umiem się z nimi rozprawić oprócz dużej watahy... Z ludźmi
też sobie radziłem. Lecz ja pragnąłem wolności a nie schronienia...
W końcu znalazłem duży kawał skały. W końcu miałem nie duże schronienie przed zimnym wiatrem. Stanąłem koło niej i próbowałem zasnąć. Jednak po chwili usłyszałem rżenie jakiegoś konia. Przypominał trochę rżenie ... Luna... Zrobiłem wielkie oczy i zauważyłem ładną klacz. Miała kolory podobne do moich... Była ładna... Lecz moje serce nadal biło do Luny... Choć ta walka... Nie ważne...
Chciałem się jakoś przywitać ale... Bałem się bo miałem trudny charakter... Jestem tajemniczy i poważny jak skała... Albo jednak spróbować? W końcu wziąłem się w garść i podszedłem do klaczy...
-Cześć...- Odpowiedziałem tajemniczo...
Shanti? c:
W końcu znalazłem duży kawał skały. W końcu miałem nie duże schronienie przed zimnym wiatrem. Stanąłem koło niej i próbowałem zasnąć. Jednak po chwili usłyszałem rżenie jakiegoś konia. Przypominał trochę rżenie ... Luna... Zrobiłem wielkie oczy i zauważyłem ładną klacz. Miała kolory podobne do moich... Była ładna... Lecz moje serce nadal biło do Luny... Choć ta walka... Nie ważne...
Chciałem się jakoś przywitać ale... Bałem się bo miałem trudny charakter... Jestem tajemniczy i poważny jak skała... Albo jednak spróbować? W końcu wziąłem się w garść i podszedłem do klaczy...
-Cześć...- Odpowiedziałem tajemniczo...
Shanti? c:
Od Rose CD Opo Black Night
Ogier czekał zniecierpliwiony na mą odpowiedź.
- Tak. Zostanę twą partnerką do końca twoich dni. - odpowiedziałam.
-Kocham Cię Rose i nic nas już nie rozdzieli - powiedział.
Zaczęliśmy się całować. 10 , 15 ,20 minut ,mało. Aż nadszedł wieczór i z Night'em postanowiliśmy wracać do domu. Gdy wróciliśmy weszliśmy do 2 ''pokoju'' jaskini i poszliśmy spać. Śniło mi się że mam źrebaka i wszyscy razem - Ja , Night , i źrebak o imieniu Snow jesteśmy szczęśliwi.
<Black Night?>
- Tak. Zostanę twą partnerką do końca twoich dni. - odpowiedziałam.
-Kocham Cię Rose i nic nas już nie rozdzieli - powiedział.
Zaczęliśmy się całować. 10 , 15 ,20 minut ,mało. Aż nadszedł wieczór i z Night'em postanowiliśmy wracać do domu. Gdy wróciliśmy weszliśmy do 2 ''pokoju'' jaskini i poszliśmy spać. Śniło mi się że mam źrebaka i wszyscy razem - Ja , Night , i źrebak o imieniu Snow jesteśmy szczęśliwi.
<Black Night?>
Od Silver Golda CD opo Soni
Poczułem że Sonia znów się obróciła w moim kierunku. Ja także się
odwróciłem i uśmiechnąłem lekko. Klacz odwzajemniła uśmiech i ruszyła
dalej. Ja także wróciłem do siebie.
***
Rankiem tak jak zawsze miałem ochotę napić się trochę wody ze strumyka. Akurat wczoraj udało mi się znaleźć takie miejsce. Pobiegłem tam czym prędzej myśląc że jestem sam. Strumyk miał jakby dwa wgłębienia które dzielił wielki głaz ale kiedy głaz się kończył oby dwa strumyki się łączyły. Ja zawsze chodziłem na lewo bo tam było więcej cienia. Kiedy dotarłem do strumyka zacząłem pić tą nieziemską wodę. Po chwili byłem opity i usiadłem by odpocząć. Nagle usłyszałem że po drugiej stronie głazu ktoś jest. Na początku próbowałem się domyślić ale w końcu podszedłem tam i ku zaskoczeniu była to Sonia.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony
- E... Co ty tu robisz? To jest moje miejsce, czasem tu przychodzę się napić tej wody. - odpowiedziała klacz
- Jest twój? To bardzo przepraszam. Wczoraj znalazłem ten strumyk i postanowiłem że będę tu przychodzić. - powiedziałem
-Hah, ale nam się złożyło. - westchnęła klacz
- To mogę tu zostać? - zapytałem dla pewności
- Jasne. - uśmiechnęła się
- Sonia. - zacząłem
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Co powiesz na mały wyścig? - zapytałem
- Nie masz ze mną szans! - wykrzyknęła klacz gotowa do biegu
- Ścigamy się do Jeziora. - odpowiedziałem
- OK. No to ruszamy! - wykrzyknęła klacz i od razu znikła mi z oczu.
Biegłem tuż obok niej. Widziałem jej uśmiech i pewność siebie. Ale sam nie dawałem za wygraną i biegłem ile sił. No niestety udało jej się mnie prześcignąć.
- Tak! Jestem pierwsza! - krzyczała radośnie
- Gratuluję. - odpowiedziałem z uśmiechem
- To idziemy z powrotem? - zapytała
- OK. - odpowiedziałem i ruszyliśmy
< Sonia? >
***
Rankiem tak jak zawsze miałem ochotę napić się trochę wody ze strumyka. Akurat wczoraj udało mi się znaleźć takie miejsce. Pobiegłem tam czym prędzej myśląc że jestem sam. Strumyk miał jakby dwa wgłębienia które dzielił wielki głaz ale kiedy głaz się kończył oby dwa strumyki się łączyły. Ja zawsze chodziłem na lewo bo tam było więcej cienia. Kiedy dotarłem do strumyka zacząłem pić tą nieziemską wodę. Po chwili byłem opity i usiadłem by odpocząć. Nagle usłyszałem że po drugiej stronie głazu ktoś jest. Na początku próbowałem się domyślić ale w końcu podszedłem tam i ku zaskoczeniu była to Sonia.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony
- E... Co ty tu robisz? To jest moje miejsce, czasem tu przychodzę się napić tej wody. - odpowiedziała klacz
- Jest twój? To bardzo przepraszam. Wczoraj znalazłem ten strumyk i postanowiłem że będę tu przychodzić. - powiedziałem
-Hah, ale nam się złożyło. - westchnęła klacz
- To mogę tu zostać? - zapytałem dla pewności
- Jasne. - uśmiechnęła się
- Sonia. - zacząłem
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Co powiesz na mały wyścig? - zapytałem
- Nie masz ze mną szans! - wykrzyknęła klacz gotowa do biegu
- Ścigamy się do Jeziora. - odpowiedziałem
- OK. No to ruszamy! - wykrzyknęła klacz i od razu znikła mi z oczu.
Biegłem tuż obok niej. Widziałem jej uśmiech i pewność siebie. Ale sam nie dawałem za wygraną i biegłem ile sił. No niestety udało jej się mnie prześcignąć.
- Tak! Jestem pierwsza! - krzyczała radośnie
- Gratuluję. - odpowiedziałem z uśmiechem
- To idziemy z powrotem? - zapytała
- OK. - odpowiedziałem i ruszyliśmy
< Sonia? >
Od Soni cd opo Black Nighta
Gdy Black Night mnie o to zapytał po prostu mnie zamurowało.... Nie
wiedziałam że aż tak to widać... Nie wiedziałam co mu powiedzieć ale i
tak w końcu się by wszyscy dowiedzieli o mojej przeszłości. Lekko
podniosłam głowę i popatrzyłam na ogiera a ten nadal czekał na moją
odpowiedź nie dając za wygraną... W końcu jakoś zdołałam się odezwać
lecz nie było to w cale takie proste... Przynajmniej dla mnie.
- No bo... Eh... Aż tak to widać? - zapytałam go choć i tak znałam odpowiedź.
- Szczerze? Tak. I to nawet bardzo. - powiedział patrząc się na mnie zagadkowo. Więc, o co chodzi Sonia?
Popatrzyłam się jeszcze na chwilę w niebo żeby jakoś poukładać słowa i zaczęłam mu opowiadać moją historię nie patrząc mu w oczy... I zaczęłam mu opowiadać co się stało że zaczęłam się bać ogierów... Po tym jak skończyłam mu wszystko opowiadać zamilkł na chwilę. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją historię...
Im dłużej na mnie patrzył tym bardziej się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to wszystko... Przecież dopiero teraz mogą mi przestać ufać bo mogę sprowadzić na nich niebezpieczeństwo...
Znowu zwiesiłam głowę ale tym razem zamknęłam oczy i powili ruszyłam do przodu... Black Night nic nie powiedział gdy ruszyłam, więc poszłam dalej. Chciałam się zapaść pod ziemię... W tedy sobie pomyślałam: No ! To ładnie ! I co ja mam teraz zrobić ?! Poczułam w tedy że zaczęła mi lecieć łza z oka... Szybko ją otarłam żeby nikt jej nie zobaczył... I w tedy nagle za sobą usłyszałam stukot końskich kopyt... I krzyk:
- Poczekaj Sonia !
< Black Night ? >
- No bo... Eh... Aż tak to widać? - zapytałam go choć i tak znałam odpowiedź.
- Szczerze? Tak. I to nawet bardzo. - powiedział patrząc się na mnie zagadkowo. Więc, o co chodzi Sonia?
Popatrzyłam się jeszcze na chwilę w niebo żeby jakoś poukładać słowa i zaczęłam mu opowiadać moją historię nie patrząc mu w oczy... I zaczęłam mu opowiadać co się stało że zaczęłam się bać ogierów... Po tym jak skończyłam mu wszystko opowiadać zamilkł na chwilę. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją historię...
Im dłużej na mnie patrzył tym bardziej się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to wszystko... Przecież dopiero teraz mogą mi przestać ufać bo mogę sprowadzić na nich niebezpieczeństwo...
Znowu zwiesiłam głowę ale tym razem zamknęłam oczy i powili ruszyłam do przodu... Black Night nic nie powiedział gdy ruszyłam, więc poszłam dalej. Chciałam się zapaść pod ziemię... W tedy sobie pomyślałam: No ! To ładnie ! I co ja mam teraz zrobić ?! Poczułam w tedy że zaczęła mi lecieć łza z oka... Szybko ją otarłam żeby nikt jej nie zobaczył... I w tedy nagle za sobą usłyszałam stukot końskich kopyt... I krzyk:
- Poczekaj Sonia !
< Black Night ? >
wtorek, 7 kwietnia 2015
Info
No tak teraz opo będzie mi ciężej wrzucać, ponieważ w moim laptopie coś się z kartą sieciową stało no i muszę używać komputera, do tego dochodzi masa nauki . Myślę jednak , że nie odczujecie tego problemu i wszystko będzie jak wcześniej .
Mama jeszcze jedną informacje do przekazania . Właścicielka Killera się odezwała jednak nie wie kiedy będzie w stanie pisać opowiadania . Oczywiście życzymy jej dużo zdrowia .
Mama jeszcze jedną informacje do przekazania . Właścicielka Killera się odezwała jednak nie wie kiedy będzie w stanie pisać opowiadania . Oczywiście życzymy jej dużo zdrowia .
Od Soni
Pewnego ciepłego dnia postanowiłam trochę pobiegać po terenach stada.
Gdyż od czasu wstąpienia do niego nie biegałam i poczułam że zaczyna mi
tego bardzo brakować... Poszłam w kierunku " świetlistej puszczy " i
ustaliłam sobie że mój bieg zakończy się dopiero w " pomocnym lesie ".
Gdy byłam już gotowa, wystartowałam jak błyskawica. Cudownie było znowu
poczuć wiatr we włosach i poczuć tę wolność ! Nagle jednak stanęłam bo
usłyszałam przepiękny śpiew... Nie wiedziałam do kogo on należy ale
wiedziałam że na pewno nie jest to żaden koń z naszego stada.
Szłam w kierunku pięknego śpiewu lecz gdy myślałam że się już zbliżam, to nagle znowu dźwięk się ode mnie oddalał. I tak cały czas. W końcu pomyślałam że ktoś sobie chyba ze mnie żarty stroi więc postanowiłam kontynuować mój bieg. I tak też zrobiłam... Gdy zaczęłam z powrotem biec, to zaczęłam się czuć obserwowana... Nie wiedziałam czy wariuję czy po prostu ktoś znowu chce mnie przestraszyć... Dlatego starałam się wyjść z tego dziwnego miejsca i dojść do " pomocnego lasu " . Jednak nie mogłam z niego wyjść! Zaczęłam się bać bo zrozumiałam że się po raz pierwszy zgubiłam ! A jeszcze nie znałam dobrze całej " świetlistej puszczy ". Zaczęłam sobie zadawać pytania: Czy mam krzyczeć i wołać o pomoc? A może lepiej zostać w miejscu i czekać na pomoc? Czy też mam iść i szukać wyjścia? Sama nie wiedziałam co mam robić...
Stałam w miejscu i się rozglądałam nerwowo próbując sobie przypomnieć z kąt przyszłam... ale nic z tego... Zaczęło się powoli ściemniać. A mój strach coraz to narastał... Czemu byłam taka głupia i nie zostałam ze stadem? - powiedziałam do siebie zrozpaczonym głosem... I spuściłam głowę do ziemi. Gdy nagle... usłyszałam znowu ten sam śpiew ! No pięknie ! - pomyślałam. Jeśli to jest jednak jakiś wróg stada to jestem na przegranej pozycji jeśli mnie przez cały dzień obserwował... Nerwowo się obracałam i nasłuchiwałam gdy nagle znowu śpiew się urwał... I znowu było słychać tylko przenikliwą ciszę... Poczułam jak serce mi zaczęło szybciej bić, a adrenalina zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach... Nagle ktoś się odezwał:
- Jestem tutaj ! Tutaj !
- Kim jesteś i czego chcesz ?!
- Jestem tutaj ! Tutaj !
Myślałam że wariuję ! W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam biec na oślep... Oczywiście nie skończyło się to dobrze bo w końcu było ciemno a ja przy takiej prędkości i ograniczonej widoczności łatwo mogłam sobie zrobić krzywdę... Nagle zobaczyłam ogromne drzewo ! Próbowałam zrobić unik lecz i tak uderzyłam dość mocno bokiem głowy o nie... Upadłam. Byłam otumaniona ale wciąż byłam przytomna. Próbowałam wstać lecz potrzebowałam trochę czasu po takim uderzeniu !
W końcu jakoś się pozbierałam i wstałam. I znowu usłyszałam śpiew... Jednak tym razem był inny i poczułam że należy on do jakiejś dobrej istoty... Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć... ale po prostu to wiedziałam. Czułam jak odgłos śpiewu się do mnie powoli zbliża... I nagle ujrzałam piękną, białą klacz jednorożca ! A wokół niej były świetliki ! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom ! Przede mną stała sama Aleita ! I to jeszcze w nocy ! A nie w dzień ! Stałam jak wryta ! Nagle do mnie przemówiła:
- Już jesteś bezpieczna Soniu... Nie musisz się już bać. Wyprowadzę Cię stąd.
I nic więcej nie mówiąc zaczęła iść w moim kierunku po czym mnie minęła i znowu stanęła odwracając się do mnie jeszcze raz mówiąc:
- No choć ! Chyba nie chcesz tu zostać na zawsze ?!
- Co?! Jasne że nie chce tu zostać !
Ta się tylko uśmiechnęła i znowu zaczęła iść przed siebie a ja za nią... Po pięciu minutach znowu do mnie przemówiła:
- Soniu... Następnym razem się tu nie zapuszczaj tak głęboko... Ten las zamieszkują nie tylko dobre stworzenia... ale i też mroczne, które zrobią wszystko by uwięzić tu konie takie ja Ty!
- Dlaczego? Czy coś źle zrobiłam?
- Nic z tych rzeczy... Po prostu lubią sprawiać komuś ból, cierpienie i strach. A ja razem z innymi strzegę tego miejsca i koni takich jak Ty czy też źrebaków albo jeszcze panującej tu bujnej roślinności... Niestety wszędzie jest walka dobra ze złem...
Po tych słowach nic już więcej do mnie nie mówiła... Wyprowadziła mnie ze " świetlistej puszczy " i byłam jej za to bardzo wdzięczna. Zastanawiałam się tylko... o jakich mrocznych siłach mówiła... Jednak nie zastanawiałam się nad tym długo bo byłam bardzo zmęczona i głodna... Z radością pobiegłam do reszty stada.
Szłam w kierunku pięknego śpiewu lecz gdy myślałam że się już zbliżam, to nagle znowu dźwięk się ode mnie oddalał. I tak cały czas. W końcu pomyślałam że ktoś sobie chyba ze mnie żarty stroi więc postanowiłam kontynuować mój bieg. I tak też zrobiłam... Gdy zaczęłam z powrotem biec, to zaczęłam się czuć obserwowana... Nie wiedziałam czy wariuję czy po prostu ktoś znowu chce mnie przestraszyć... Dlatego starałam się wyjść z tego dziwnego miejsca i dojść do " pomocnego lasu " . Jednak nie mogłam z niego wyjść! Zaczęłam się bać bo zrozumiałam że się po raz pierwszy zgubiłam ! A jeszcze nie znałam dobrze całej " świetlistej puszczy ". Zaczęłam sobie zadawać pytania: Czy mam krzyczeć i wołać o pomoc? A może lepiej zostać w miejscu i czekać na pomoc? Czy też mam iść i szukać wyjścia? Sama nie wiedziałam co mam robić...
Stałam w miejscu i się rozglądałam nerwowo próbując sobie przypomnieć z kąt przyszłam... ale nic z tego... Zaczęło się powoli ściemniać. A mój strach coraz to narastał... Czemu byłam taka głupia i nie zostałam ze stadem? - powiedziałam do siebie zrozpaczonym głosem... I spuściłam głowę do ziemi. Gdy nagle... usłyszałam znowu ten sam śpiew ! No pięknie ! - pomyślałam. Jeśli to jest jednak jakiś wróg stada to jestem na przegranej pozycji jeśli mnie przez cały dzień obserwował... Nerwowo się obracałam i nasłuchiwałam gdy nagle znowu śpiew się urwał... I znowu było słychać tylko przenikliwą ciszę... Poczułam jak serce mi zaczęło szybciej bić, a adrenalina zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach... Nagle ktoś się odezwał:
- Jestem tutaj ! Tutaj !
- Kim jesteś i czego chcesz ?!
- Jestem tutaj ! Tutaj !
Myślałam że wariuję ! W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam biec na oślep... Oczywiście nie skończyło się to dobrze bo w końcu było ciemno a ja przy takiej prędkości i ograniczonej widoczności łatwo mogłam sobie zrobić krzywdę... Nagle zobaczyłam ogromne drzewo ! Próbowałam zrobić unik lecz i tak uderzyłam dość mocno bokiem głowy o nie... Upadłam. Byłam otumaniona ale wciąż byłam przytomna. Próbowałam wstać lecz potrzebowałam trochę czasu po takim uderzeniu !
W końcu jakoś się pozbierałam i wstałam. I znowu usłyszałam śpiew... Jednak tym razem był inny i poczułam że należy on do jakiejś dobrej istoty... Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć... ale po prostu to wiedziałam. Czułam jak odgłos śpiewu się do mnie powoli zbliża... I nagle ujrzałam piękną, białą klacz jednorożca ! A wokół niej były świetliki ! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom ! Przede mną stała sama Aleita ! I to jeszcze w nocy ! A nie w dzień ! Stałam jak wryta ! Nagle do mnie przemówiła:
- Już jesteś bezpieczna Soniu... Nie musisz się już bać. Wyprowadzę Cię stąd.
I nic więcej nie mówiąc zaczęła iść w moim kierunku po czym mnie minęła i znowu stanęła odwracając się do mnie jeszcze raz mówiąc:
- No choć ! Chyba nie chcesz tu zostać na zawsze ?!
- Co?! Jasne że nie chce tu zostać !
Ta się tylko uśmiechnęła i znowu zaczęła iść przed siebie a ja za nią... Po pięciu minutach znowu do mnie przemówiła:
- Soniu... Następnym razem się tu nie zapuszczaj tak głęboko... Ten las zamieszkują nie tylko dobre stworzenia... ale i też mroczne, które zrobią wszystko by uwięzić tu konie takie ja Ty!
- Dlaczego? Czy coś źle zrobiłam?
- Nic z tych rzeczy... Po prostu lubią sprawiać komuś ból, cierpienie i strach. A ja razem z innymi strzegę tego miejsca i koni takich jak Ty czy też źrebaków albo jeszcze panującej tu bujnej roślinności... Niestety wszędzie jest walka dobra ze złem...
Po tych słowach nic już więcej do mnie nie mówiła... Wyprowadziła mnie ze " świetlistej puszczy " i byłam jej za to bardzo wdzięczna. Zastanawiałam się tylko... o jakich mrocznych siłach mówiła... Jednak nie zastanawiałam się nad tym długo bo byłam bardzo zmęczona i głodna... Z radością pobiegłam do reszty stada.
Od Black Night CD opo Rose
Spojrzałem na klacz. Jej oczy tak mocno zaświeciły. Była zaskoczona pozytywnie.
- Rose, proszę, zostań moją partnerką. -
- Night... Ja.... - wciąż nie wiedziała co powiedzieć.
- Poczekaj tu, mam coś dla ciebie. - powiedziałem i pogalopowałem niedaleko mostu.
- To dla ciebie, skromny prezent bo niestety nie nie wiem co ciebie uszczęśliwi najbardziej. - odpowiedziałem cicho. Rose powąchała kwiaty które jej dały i się cała zarumieniła.
- To jak? Zostaniesz moją partnerką do końca mych dni? - zapytałem ponownie oczekując jej odpowiedzi.
< Rose >
- Rose, proszę, zostań moją partnerką. -
- Night... Ja.... - wciąż nie wiedziała co powiedzieć.
- Poczekaj tu, mam coś dla ciebie. - powiedziałem i pogalopowałem niedaleko mostu.
- To dla ciebie, skromny prezent bo niestety nie nie wiem co ciebie uszczęśliwi najbardziej. - odpowiedziałem cicho. Rose powąchała kwiaty które jej dały i się cała zarumieniła.
- To jak? Zostaniesz moją partnerką do końca mych dni? - zapytałem ponownie oczekując jej odpowiedzi.
< Rose >
Od Black Nighta CD opo Soni
Ruszyłem w kierunku swojego domu. Nie mogłem tam usiedzieć dlatego też
ponownie wyszedłem na łąkę i położyłem się. Znowu mi to nie pasowało
przez parzące słońce więc następnym ratunkiem było drzewo. Tak, nawet
znam takie miejsce gdzie jest wielkie stare drzewo które daje tyle
cienia ile dusza zapragnie. Kiedy byłem już pod nim usłyszałem czyiś
głos.
- Mogę się dosiąść? - zapytała
- Jeśli chcesz. - odparłem bezinteresownie.
Jak się okazało ta klacz to była Sonia.
- Eh, już drugi raz widzę cię dzisiaj. - uśmiechnąłem się do niej
- Tak... - odparła klacz. - Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że to ty... - odpowiedziała klacz jakby niezadowolona mym widokiem
- Jeśli chcesz możesz iść. - odparłem.
Klacz spojrzała na mnie zwieszonym wzrokiem i odpowiedziała.
- W sumie może jeszcze trochę pochodzę... - kiedy miała już ruszać zatrzymałem ją
- No to może razem się przyjdziemy. Przecież mi możesz zaufać. - odparłem
- No...eeee....dobrze. - szepnęła i ruszyła a ja zaraz za nią
- Mogę Cię o coś spytać... -
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Zauważyłem że uciekasz od ogierów. Dlaczego? - zapytałem a klacz zwiesiła głowę Na chwilę zamilkła głęboka cisza.
< Sonia? >
- Mogę się dosiąść? - zapytała
- Jeśli chcesz. - odparłem bezinteresownie.
Jak się okazało ta klacz to była Sonia.
- Eh, już drugi raz widzę cię dzisiaj. - uśmiechnąłem się do niej
- Tak... - odparła klacz. - Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że to ty... - odpowiedziała klacz jakby niezadowolona mym widokiem
- Jeśli chcesz możesz iść. - odparłem.
Klacz spojrzała na mnie zwieszonym wzrokiem i odpowiedziała.
- W sumie może jeszcze trochę pochodzę... - kiedy miała już ruszać zatrzymałem ją
- No to może razem się przyjdziemy. Przecież mi możesz zaufać. - odparłem
- No...eeee....dobrze. - szepnęła i ruszyła a ja zaraz za nią
- Mogę Cię o coś spytać... -
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Zauważyłem że uciekasz od ogierów. Dlaczego? - zapytałem a klacz zwiesiła głowę Na chwilę zamilkła głęboka cisza.
< Sonia? >
Od Soni
Wstałam wcześnie rano bo nie mogłam spać... Cały czas chodziły mi po
głowie słowa Silver Golda " Czy masz kogoś ? " Cały czas myślałam o tym i
o nim samym. Wydawał się być bardzo silnym a zarazem czułym ogierem
który raczej szanuje klacze... Po za tym tak dobrze mi się z nim
ostatnio rozmawiało... Czułam się przy nim bezpieczna i poczułam że w
końcu zaczynam się otwierać na nowe znajomości z innymi końmi. Był to
dla mnie duży przełom. Podeszłam do strumyka by napić się wody. Woda w
smaku była taka odświeżająca i czysta. Cały czas się zastanawiałam czy
Silver Gold naprawdę... Eh... Chyba zgłupiałam ! Dlaczego myślę tyle o
kimś kogo tak na prawdę wcale jeszcze dobrze nie znam ?! Czy ja wariuję
?! I co to za dziwne uczucie gdy jestem blisko niego? Co się ze mną
dzieje ?!
Po chwili jednak znowu się uspokoiłam i spojrzałam w niebo. Było czyste bez ani jednej chmurki... Było cudownie. Jednak znowu przed oczami pojawił mi się Silver Gold... Nie mogłam myśleć o niczym innym... Czy to miłość ? - zapytałam samą siebie... NIE ! Jak mogę się zakochać w kimś kto tylko parę razy ze mną rozmawiał ?! No ale z drugiej strony ma taką piękną sierść i cudowne oczy... STOP ! - powiedziałam. Sonia weź się w garść ! Nie możesz myśleć cały czas o nim...
Patrzyłam się w swoje odbicie w tafli wody... I cały czas energicznie rozmyślałam. Nie wiem ile tam stałam... ale chyba długo bo nagle z ni-kąt pojawiła się koło mnie Costa !
- Sonia ! Co się z tobą dzieje? - zapytała zmartwiona.
- Nie nic ! Po prostu... Eh... Chciałam na chwilę pobyć sama bo nie mogłam spać...
- A naprawdę ?
- Co?!
- Sonia ! Nie oszukasz mnie... Widzę że coś jest z tobą nie tak... Od kąt się przespacerowałaś z Silver Goldem jesteś cały czas nieobecna. Co się dzieje? Coś Ci złego zrobił? - zapytała na koniec podejrzliwie.
- CO?! Nie! Nic mi nie zrobił... Tylko... No... Eh... Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Wydaje mi się że zaczynam wariować...
- A... trafiła Cię miłosna strzała?
- Co to znaczy?
- Zakochałaś się prawda? - uśmiechnęła się lekko do mnie.
- Ja... Ja... Ja sama nie wiem... Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Przecież Ja widziałam go tylko kilka razy i w dodatku go tak na prawdę nie znam! Costa... Ja naprawdę nie wiem co mam robić... Pomóż mi !
- Niestety z tym musisz się uporać sama... Ja mogę Ci tylko doradzić lecz to do ciebie należy decyzja...
- Więc co powinnam zrobić? - zapytałam błagalnie.
- To proste. Idź za głosem serca...
- Za głosem serca? W czym mi to ma niby pomóc?
- Sama musisz sobie na to odpowiedzieć. Nie skreślaj go. Poznaj go najpierw...
- Pewnie masz rację ale...
- Ale?
- Eh... Sama nie wiem ! Nigdy dotąd nie doświadczyłam czegoś takiego... Boję się trochę...
- Czego się boisz? Przecież to nic złego w tym że ktoś Ci się podoba...
- Costa... Ja się boję że znowu zostanę zdradzona...
- Zdradzona? O czym Ty mówisz? - zapytała zdziwiona i zaczęła bardziej mi się przyglądać.
- Po prostu... Bardzo się boję że może mi zrobić krzywdę...
- Krzywdę?! Nie żartuj ! Silver Gold nie był by do czegoś takiego zdolny...
- Wiem co sobie myślisz... ale nic na to nie poradzę że się boję.
- Posłuchaj mnie Sonia ! Silver Gold naprawdę Cię lubi ale teraz nie o to mi chodzi...
- Co? - zapytałam ze zdziwieniem i popatrzyłam jej się w oczy a ta z kolei w moje. Nagle Costa znowu przemówiła:
- Sonia ! Jeśli chcesz zacząć normalnie żyć to musisz się uporać w końcu ze swoimi demonami z przeszłości... Inaczej... Nigdy się nie rozwiniesz ani jako klacz ani jako członek stada...
- Pewnie masz rację ale to nie jest takie proste... Staram się z tym walczyć ale czasami strach mnie po prostu paraliżuje i boję się że Silver Gold tego może nie zrozumieć... A co jeśli mnie wyśmieje? Co jeśli...
Nagle Costa mi przerwała.
- Sonia ! Stop ! Przestań sobie ciągle zadawać pytania bo i tak nie uzyskasz jak na razie na nie żadnej odpowiedzi...
Popatrzyła w tedy na mnie trochę łagodniej i się lekko do mnie uśmiechnęła.
- Zamiast stać tu i wpatrywać się ciągle w wodę... Powinnaś porozmawiać z Silver Goldem lub po prostu daj mu szansę... Zobaczysz co z tego wyniknie... Nie możesz się wiecznie bać ! Zacznij żyć !
- Chyba masz rację Costa... Dziękuję Ci ! - powiedziałam do niej z wielkim uśmiechem. Nareszcie wiem co mam robić... Mniej więcej.
- To świetnie.
- Muszę iść ! - powiedziałam i pobiegłam z radością do stada. Mówiąc sobie przy tym w myślach " Costa ma rację ! Nie mogę wiecznie uciekać i się bać ! Muszę zacząć żyć ! "
Po chwili jednak znowu się uspokoiłam i spojrzałam w niebo. Było czyste bez ani jednej chmurki... Było cudownie. Jednak znowu przed oczami pojawił mi się Silver Gold... Nie mogłam myśleć o niczym innym... Czy to miłość ? - zapytałam samą siebie... NIE ! Jak mogę się zakochać w kimś kto tylko parę razy ze mną rozmawiał ?! No ale z drugiej strony ma taką piękną sierść i cudowne oczy... STOP ! - powiedziałam. Sonia weź się w garść ! Nie możesz myśleć cały czas o nim...
Patrzyłam się w swoje odbicie w tafli wody... I cały czas energicznie rozmyślałam. Nie wiem ile tam stałam... ale chyba długo bo nagle z ni-kąt pojawiła się koło mnie Costa !
- Sonia ! Co się z tobą dzieje? - zapytała zmartwiona.
- Nie nic ! Po prostu... Eh... Chciałam na chwilę pobyć sama bo nie mogłam spać...
- A naprawdę ?
- Co?!
- Sonia ! Nie oszukasz mnie... Widzę że coś jest z tobą nie tak... Od kąt się przespacerowałaś z Silver Goldem jesteś cały czas nieobecna. Co się dzieje? Coś Ci złego zrobił? - zapytała na koniec podejrzliwie.
- CO?! Nie! Nic mi nie zrobił... Tylko... No... Eh... Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Wydaje mi się że zaczynam wariować...
- A... trafiła Cię miłosna strzała?
- Co to znaczy?
- Zakochałaś się prawda? - uśmiechnęła się lekko do mnie.
- Ja... Ja... Ja sama nie wiem... Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Przecież Ja widziałam go tylko kilka razy i w dodatku go tak na prawdę nie znam! Costa... Ja naprawdę nie wiem co mam robić... Pomóż mi !
- Niestety z tym musisz się uporać sama... Ja mogę Ci tylko doradzić lecz to do ciebie należy decyzja...
- Więc co powinnam zrobić? - zapytałam błagalnie.
- To proste. Idź za głosem serca...
- Za głosem serca? W czym mi to ma niby pomóc?
- Sama musisz sobie na to odpowiedzieć. Nie skreślaj go. Poznaj go najpierw...
- Pewnie masz rację ale...
- Ale?
- Eh... Sama nie wiem ! Nigdy dotąd nie doświadczyłam czegoś takiego... Boję się trochę...
- Czego się boisz? Przecież to nic złego w tym że ktoś Ci się podoba...
- Costa... Ja się boję że znowu zostanę zdradzona...
- Zdradzona? O czym Ty mówisz? - zapytała zdziwiona i zaczęła bardziej mi się przyglądać.
- Po prostu... Bardzo się boję że może mi zrobić krzywdę...
- Krzywdę?! Nie żartuj ! Silver Gold nie był by do czegoś takiego zdolny...
- Wiem co sobie myślisz... ale nic na to nie poradzę że się boję.
- Posłuchaj mnie Sonia ! Silver Gold naprawdę Cię lubi ale teraz nie o to mi chodzi...
- Co? - zapytałam ze zdziwieniem i popatrzyłam jej się w oczy a ta z kolei w moje. Nagle Costa znowu przemówiła:
- Sonia ! Jeśli chcesz zacząć normalnie żyć to musisz się uporać w końcu ze swoimi demonami z przeszłości... Inaczej... Nigdy się nie rozwiniesz ani jako klacz ani jako członek stada...
- Pewnie masz rację ale to nie jest takie proste... Staram się z tym walczyć ale czasami strach mnie po prostu paraliżuje i boję się że Silver Gold tego może nie zrozumieć... A co jeśli mnie wyśmieje? Co jeśli...
Nagle Costa mi przerwała.
- Sonia ! Stop ! Przestań sobie ciągle zadawać pytania bo i tak nie uzyskasz jak na razie na nie żadnej odpowiedzi...
Popatrzyła w tedy na mnie trochę łagodniej i się lekko do mnie uśmiechnęła.
- Zamiast stać tu i wpatrywać się ciągle w wodę... Powinnaś porozmawiać z Silver Goldem lub po prostu daj mu szansę... Zobaczysz co z tego wyniknie... Nie możesz się wiecznie bać ! Zacznij żyć !
- Chyba masz rację Costa... Dziękuję Ci ! - powiedziałam do niej z wielkim uśmiechem. Nareszcie wiem co mam robić... Mniej więcej.
- To świetnie.
- Muszę iść ! - powiedziałam i pobiegłam z radością do stada. Mówiąc sobie przy tym w myślach " Costa ma rację ! Nie mogę wiecznie uciekać i się bać ! Muszę zacząć żyć ! "
Od Soni cd opo Melissa
Podeszłam powoli do strumyka by napić się wody, gdy nagle usłyszałam
czyjeś krzyki ! Nie wiedziałam z kąt dobiegał dźwięk bo odbijał się od
drzew... Mimo wszystko jakoś wychwyciłam dźwięk i pobiegłam w stronę z
kąt dobiegł przeraźliwy krzyk. Biegłam szaleńczym tempem. Bałam się że
komuś ze stada stała się jakaś krzywda... W końcu zauważyłam że wbiegłam
na terytorium stada mroku... Mimo iż panował bezwzględny zakaz
opuszczania terenów swoich stad... Musiałam tam pobiec ! Nagle wbiegłam
na jakiś teren z wodospadem. Nie wiedziałam gdzie jestem ale nagle
zobaczyłam że przede mną leży jakiś źrebak... A nad nim stoi jakiś duch !
Pobiegłam tam szybko i stanęłam dęba ! Głośno przy tym rżąc i
wymachując groźnie kopytami ! Duch się przestraszył i w końcu zniknął !
Podeszłam do nieznanego mi źrebaka i próbowałam go obudzić... W końcu,
po długich próbach zobaczyłam że źrebak zaczął powoli otwierać oczy...
< Melissa ? >
< Melissa ? >
sobota, 4 kwietnia 2015
Od Rose CD Opo Black Night
Patrzyłam na ogiera zdziwiona. On... mnie kocha? - Pytałam siebie w myślach , aż do chwili w której ogier powiedział głośniej.
- Rose... Ja cie kocham. - powiedział znacznie głośniejszym tonem a potem podszedł do mnie i mnie przytulił. Ta chwila trwała w nieskończoność. Dopiero po ok. 10 min ogier ocknął się i powiedział.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział i kazał mi zamknąć oczy.
Przez całą drogę nic nie mówiłam. Dopiero gdy doszliśmy na miejsce ogier powiedział że mogę otworzyć oczy. Gdy je otworzyłam zobaczyłam piękny Most Zakochanych.
<Black Night?>
- Rose... Ja cie kocham. - powiedział znacznie głośniejszym tonem a potem podszedł do mnie i mnie przytulił. Ta chwila trwała w nieskończoność. Dopiero po ok. 10 min ogier ocknął się i powiedział.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział i kazał mi zamknąć oczy.
Przez całą drogę nic nie mówiłam. Dopiero gdy doszliśmy na miejsce ogier powiedział że mogę otworzyć oczy. Gdy je otworzyłam zobaczyłam piękny Most Zakochanych.
<Black Night?>
piątek, 3 kwietnia 2015
Od Melissy
Szłam spokojnie przez las. Przede mną był wodospad podeszłam do niego i się napiła.
- Jaka moja rola jest na tym świecie?- zapytałam samą siebie.- Mama mnie porzuciła a ojciec? A ojca to ja nie znałam!
Mellisa! Mellisa!-wołał mnie ktoś.
K-kto to?!-spytałam drżącym głosem.
-To ja.Ja!-głos wołał coraz głośniej.
Słyszałam głos za sobą więc odwróciłam się i zamarłam.
To duch!-wycedziłam przez zęby. A potem zemdlałam.
<"duch"?>
- Jaka moja rola jest na tym świecie?- zapytałam samą siebie.- Mama mnie porzuciła a ojciec? A ojca to ja nie znałam!
Mellisa! Mellisa!-wołał mnie ktoś.
K-kto to?!-spytałam drżącym głosem.
-To ja.Ja!-głos wołał coraz głośniej.
Słyszałam głos za sobą więc odwróciłam się i zamarłam.
To duch!-wycedziłam przez zęby. A potem zemdlałam.
<"duch"?>
Od Soni cd opo Silvera Golda
Stanęłam na chwilę gdy ogier się mnie spytał czy pokażę mu tereny należące do stada. Popatrzyłam się na niego po czym po dłuższej chwili się odezwałam:
- Jasne ! Choć ! Spodobają Ci się ! - powiedziałam z uśmiechem.
- To super !
I tak ruszyliśmy przed siebie. Opowiadałam mu o tutejszych terenach i o zasadach panujących w stadzie. Ten bardzo szybko się im podporządkował i ochoczo ze mną rozmawiał. W końcu dotarliśmy do Mostu Zakochanych i do granicy terytorium stada światłości. Zatrzymaliśmy się na chwilę aby trochę pooglądać to niezwykłe miejsce.
- I jak? podobają Ci się tereny stada?
- Bardzo ! Jestem tutaj taki zrelaksowany. W końcu czuję że żyję !
Po tych słowach ja sama zdałam sobie sprawę że ze mną jest dokładnie tak samo... Uśmiechnęłam się do niego. Nagle się mnie spytał:
- Jesteś już długo w tym stadzie?
- Nie... Dołączyłam do niego kilka dni temu. - powiedziałam cicho.
- Coś nie tak?
- Nie. Nie ! W porządku. Wracajmy już do stada. Robi się późno.
- Dobrze, ale Ty prowadź bo ja się mogę zgubić...
Uśmiechałam się do niego i ruszyliśmy w kierunku stada. Szliśmy powoli i spokojnie. Patrzyłam na piękny zachód słońca i na ptaki, które zaczęły się chować między drzewami... Nagle ogier się do mnie znowu odezwał:
- Powiedz... Em... Czy... Czy masz kogoś?
Spojrzałam na niego zdumiona pytaniem. Popatrzyłam mu na szybko w oczy lecz po chwili odwróciłam wzrok. Silver Gold na mnie patrzył i chyba wtedy zrozumiał że jestem bardzo nieufna i raczej ciężko zdobyć moje zaufanie...
- Przepraszam... Nie chciałem Cię wpędzać w zakłopotanie...
- Nie. Nie szkodzi ! Nic się nie stało. A wracając do twojego pytania to odpowiedź brzmi: Nie. Nie mam nikogo.
- To super ! - nagle krzyknął lecz po chwili ucichł i odzyskał nad sobą panowanie.
Byłam zdumiona jego zachowaniem lecz w sumie mi to niezbyt przeszkadzało... W końcu doszliśmy do stada.
- Dziękuję Ci że mi wszystko pokazałaś.
- Nie ma za co. - odparłam nieśmiało. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia...
Odeszłam powoli od nowego konia lecz jeszcze jeden raz się obróciłam w jego kierunku...
< Silver Gold ? >
czwartek, 2 kwietnia 2015
Od Black Night CD opo Rose
Poczułem zakłopotanie a równocześnie radość... Nim się spostrzegłem Rose
była już w jaskini. Także poszedłem do siebie by odpocząć. Za dużo
wrażeń na dziś... A po za tym muszę przemyśleć parę ważnych spraw które
zależą od mojego życia.
***
Rano wiedziałem od razu co mam zrobić. Szybko wstałem i ruszyłem do Rose. Na szczęście już nie spała i akurat piła wodę z strumyka, podszedłem do niej by powiedzieć jej coś ważnego.
- Rose... - zacząłem
- Tak? - skierowała na mnie wzrok
- Ja...Ja...Kocham Cię... - odpowiedziałem cicho jakbym nie mógł mówić.
< Rose? >
***
Rano wiedziałem od razu co mam zrobić. Szybko wstałem i ruszyłem do Rose. Na szczęście już nie spała i akurat piła wodę z strumyka, podszedłem do niej by powiedzieć jej coś ważnego.
- Rose... - zacząłem
- Tak? - skierowała na mnie wzrok
- Ja...Ja...Kocham Cię... - odpowiedziałem cicho jakbym nie mógł mówić.
< Rose? >
Od Silver Golda CD opo Soni
Kiedy klacz tak stała dopiero ujrzałem jej piękno. Poczułem że się
zakochałem ale nie mogłem pokochać kogoś kogo wcale nie znam. Po chwili
zauważyłem że klacz ostrożnie się zaczęła cofać.
- Wybacz mi. - odrzekłem po czym szybko wstałem
- Eee... Nic nie szkodzi. - odparła zakłopotana - Czyli szukasz stada. Chodź, pokażę Ci jedno. -
Klacz ruszyła w kierunku łąki. W końcu dotarliśmy do przywódcy.
- Witaj Mustangu. To jest Silver Gold... - przerwałem jej
- Chciałbym przyłączyć się do stada. - odrzekłem pewnie siebie
- Oczywiście! - odrzekł miło Mustang
Po odpowiedzi Mustanga poszliśmy niedaleko na łąkę.
- Eh, dziękuję ci. - odparłem
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się tajemniczo
- No to może pokażesz mi tutejsze tereny? - zapytałem
< Sonia? >
- Wybacz mi. - odrzekłem po czym szybko wstałem
- Eee... Nic nie szkodzi. - odparła zakłopotana - Czyli szukasz stada. Chodź, pokażę Ci jedno. -
Klacz ruszyła w kierunku łąki. W końcu dotarliśmy do przywódcy.
- Witaj Mustangu. To jest Silver Gold... - przerwałem jej
- Chciałbym przyłączyć się do stada. - odrzekłem pewnie siebie
- Oczywiście! - odrzekł miło Mustang
Po odpowiedzi Mustanga poszliśmy niedaleko na łąkę.
- Eh, dziękuję ci. - odparłem
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się tajemniczo
- No to może pokażesz mi tutejsze tereny? - zapytałem
< Sonia? >
środa, 1 kwietnia 2015
Od Praise
Nadal nie mogę się otrząsnąć po tym co wczoraj widziałam. Jest noc, jest
mi zimno. Co jeszcze? nie mam nikogo straciłam wszystkich. Weszłam do
pustej jaskini i postanowiłam w niej schronić się do rana.
***
Wstałam o wschodzie słońca. Skubnęłam trochę trawy i ruszyłam na poszukiwanie stada. Nie szłam długo, od razu dało się zauważyć, że jestem na terenach jakiegoś stada, bo w niektórych miejscach wyjedzona była trawa, gdzieniegdzie dało się zauważyć ślady kopyt. Szłam pewnym krokiem jakby nigdy nic. Szłam, szłam aż w końcu zauważyłam jakieś konie. Była to siwa klacz z ogierem tej samej maści. Oboje spojrzeli na mnie po czym stanęli. Podeszłam do nich już nieco mniej pewnie. Ogier zmierzył mnie wzrokiem, po czym pożegnał się z klaczą i poszedł.
- Co tu robisz? - spytała.
- Szukam stada - odparłam.
Costa?
***
Wstałam o wschodzie słońca. Skubnęłam trochę trawy i ruszyłam na poszukiwanie stada. Nie szłam długo, od razu dało się zauważyć, że jestem na terenach jakiegoś stada, bo w niektórych miejscach wyjedzona była trawa, gdzieniegdzie dało się zauważyć ślady kopyt. Szłam pewnym krokiem jakby nigdy nic. Szłam, szłam aż w końcu zauważyłam jakieś konie. Była to siwa klacz z ogierem tej samej maści. Oboje spojrzeli na mnie po czym stanęli. Podeszłam do nich już nieco mniej pewnie. Ogier zmierzył mnie wzrokiem, po czym pożegnał się z klaczą i poszedł.
- Co tu robisz? - spytała.
- Szukam stada - odparłam.
Costa?
Od Soni
Minęło kilka dni od kąt dołączyłam do Stada Dzikich Gór. Poczułam że
moje życie zaczęło wracać z powrotem do normy i że czekają mnie tu
wspaniałe przygody. Spacerowałam powoli po terenach stada światłości
ciesząc się słońcem które mnie ogrzewało swym blaskiem. Spacerowałam po "
Pomocnym lesie " i powoli sobie przypominałam jak dołączyłam do stada.
Byłam bardzo wdzięczna Coscie za to że się za mną wstawiła i że dzięki
niej mogłam dołączyć d o stada. Czułam jednak że jeszcze nie wszyscy w
stadzie mi ufają... Cuż. Ja w sumie też im jeszcze nie ufałam. Bałam się
innych koni. Zwłaszcza ogierów. Bolesne przeżycia z przeszłości
odcisnęły piętno na moim zaufaniu do innych. Byłam bardzo ostrożna. Gdy
jakiś koń chciał się ze mną przejść po terenach, stanowczo odmawiałam...
Pewnie sobie myśleli że jestem jakaś dziwna ale niestety strach mnie
przewyższał. Byłam na siebie zła. Bardzo... Chciałam im zaufać lecz nie
potrafiłam...
Idąc dalej przed siebie energicznie rozmyślając, zobaczyłam jak na przeciwko mnie wyszedł Black Niht. Stanęłam nagle jak wryta. I znowu strach mnie paraliżował w stosunku do innych koni. Wiedziałam że jest przyjazny i niegroźny ale... No właśnie ale ! Denerwował mnie mój własny strach ! Dlatego poszłam w jego kierunku mimo że we wewnątrz się trzęsłam. Zobaczył mnie i się przywitał:
- Hej Sonia ! Widzę że też spacerujesz.
- Tak. Spacer dobrze mi robi, poza tym próbuję się przyzwyczaić do nowego miejsca. A ty też sobie tak o spacerujesz?
- Tak. Dzisiaj mi się wyjątkowo nic nie chce więc postanowiłem się przejść.
- Dzisiaj jest piękna pogoda. Zero chmur na niebie.
- To prawda. I jak? Podoba Ci się tu?
- Tak. Bardzo.
Poczułam jakby mnie trochę sprawdzał ale w końcu miał do tego prawo. Byłam nowa i nie rozmawiałam z innymi końmi, jak ich starałam się unikać.
- Więc... Jak Ci się podobają nasze tereny?
- Są naprawdę piękne. Przypomina mi się dom za czasów mego ojca....
I nagle ucichłam i zapatrzyłam się w ziemię. Black Niht zobaczył że ciężko mi opowiadać o mojej przeszłości dlatego zmienił temat.
- Dobra. To ja już idę z powrotem do stada. Idziesz też?
- Nie dziękuję... Wolę jeszcze trochę pochodzić.
I ruszyłam dalej przed siebie mijając Black Nihta i nic już więcej nie mówiąc. Ten na mnie jeszcze patrzył przez chwilę i sam w końcu odwrócił się i poszedł z powrotem do stada.
< Black Niht ? >
Idąc dalej przed siebie energicznie rozmyślając, zobaczyłam jak na przeciwko mnie wyszedł Black Niht. Stanęłam nagle jak wryta. I znowu strach mnie paraliżował w stosunku do innych koni. Wiedziałam że jest przyjazny i niegroźny ale... No właśnie ale ! Denerwował mnie mój własny strach ! Dlatego poszłam w jego kierunku mimo że we wewnątrz się trzęsłam. Zobaczył mnie i się przywitał:
- Hej Sonia ! Widzę że też spacerujesz.
- Tak. Spacer dobrze mi robi, poza tym próbuję się przyzwyczaić do nowego miejsca. A ty też sobie tak o spacerujesz?
- Tak. Dzisiaj mi się wyjątkowo nic nie chce więc postanowiłem się przejść.
- Dzisiaj jest piękna pogoda. Zero chmur na niebie.
- To prawda. I jak? Podoba Ci się tu?
- Tak. Bardzo.
Poczułam jakby mnie trochę sprawdzał ale w końcu miał do tego prawo. Byłam nowa i nie rozmawiałam z innymi końmi, jak ich starałam się unikać.
- Więc... Jak Ci się podobają nasze tereny?
- Są naprawdę piękne. Przypomina mi się dom za czasów mego ojca....
I nagle ucichłam i zapatrzyłam się w ziemię. Black Niht zobaczył że ciężko mi opowiadać o mojej przeszłości dlatego zmienił temat.
- Dobra. To ja już idę z powrotem do stada. Idziesz też?
- Nie dziękuję... Wolę jeszcze trochę pochodzić.
I ruszyłam dalej przed siebie mijając Black Nihta i nic już więcej nie mówiąc. Ten na mnie jeszcze patrzył przez chwilę i sam w końcu odwrócił się i poszedł z powrotem do stada.
< Black Niht ? >
Subskrybuj:
Posty (Atom)