Nadal nie mogę się otrząsnąć po tym co wczoraj widziałam. Jest noc, jest
mi zimno. Co jeszcze? nie mam nikogo straciłam wszystkich. Weszłam do
pustej jaskini i postanowiłam w niej schronić się do rana.
***
Wstałam o wschodzie słońca. Skubnęłam trochę trawy i ruszyłam na
poszukiwanie stada. Nie szłam długo, od razu dało się zauważyć, że
jestem na terenach jakiegoś stada, bo w niektórych miejscach wyjedzona
była trawa, gdzieniegdzie dało się zauważyć ślady kopyt. Szłam pewnym
krokiem jakby nigdy nic. Szłam, szłam aż w końcu zauważyłam jakieś
konie. Była to siwa klacz z ogierem tej samej maści. Oboje spojrzeli na
mnie po czym stanęli. Podeszłam do nich już nieco mniej pewnie. Ogier
zmierzył mnie wzrokiem, po czym pożegnał się z klaczą i poszedł.
- Co tu robisz? - spytała.
- Szukam stada - odparłam.
Costa?