Poczułem że Sonia znów się obróciła w moim kierunku. Ja także się
odwróciłem i uśmiechnąłem lekko. Klacz odwzajemniła uśmiech i ruszyła
dalej. Ja także wróciłem do siebie.
***
Rankiem tak jak zawsze miałem ochotę napić się trochę wody ze strumyka.
Akurat wczoraj udało mi się znaleźć takie miejsce. Pobiegłem tam czym
prędzej myśląc że jestem sam. Strumyk miał jakby dwa wgłębienia które
dzielił wielki głaz ale kiedy głaz się kończył oby dwa strumyki się
łączyły. Ja zawsze chodziłem na lewo bo tam było więcej cienia. Kiedy
dotarłem do strumyka zacząłem pić tą nieziemską wodę. Po chwili byłem
opity i usiadłem by odpocząć. Nagle usłyszałem że po drugiej stronie
głazu ktoś jest. Na początku próbowałem się domyślić ale w końcu
podszedłem tam i ku zaskoczeniu była to Sonia.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony
- E... Co ty tu robisz? To jest moje miejsce, czasem tu przychodzę się napić tej wody. - odpowiedziała klacz
- Jest twój? To bardzo przepraszam. Wczoraj znalazłem ten strumyk i postanowiłem że będę tu przychodzić. - powiedziałem
-Hah, ale nam się złożyło. - westchnęła klacz
- To mogę tu zostać? - zapytałem dla pewności
- Jasne. - uśmiechnęła się
- Sonia. - zacząłem
- Tak? - zwróciła na mnie wzrok
- Co powiesz na mały wyścig? - zapytałem
- Nie masz ze mną szans! - wykrzyknęła klacz gotowa do biegu
- Ścigamy się do Jeziora. - odpowiedziałem
- OK. No to ruszamy! - wykrzyknęła klacz i od razu znikła mi z oczu.
Biegłem tuż obok niej. Widziałem jej uśmiech i pewność siebie. Ale sam
nie dawałem za wygraną i biegłem ile sił. No niestety udało jej się mnie
prześcignąć.
- Tak! Jestem pierwsza! - krzyczała radośnie
- Gratuluję. - odpowiedziałem z uśmiechem
- To idziemy z powrotem? - zapytała
- OK. - odpowiedziałem i ruszyliśmy
< Sonia? >