wtorek, 7 kwietnia 2015

Od Soni

Pewnego ciepłego dnia postanowiłam trochę pobiegać po terenach stada. Gdyż od czasu wstąpienia do niego nie biegałam i poczułam że zaczyna mi tego bardzo brakować... Poszłam w kierunku " świetlistej puszczy " i ustaliłam sobie że mój bieg zakończy się dopiero w " pomocnym lesie ". Gdy byłam już gotowa, wystartowałam jak błyskawica. Cudownie było znowu poczuć wiatr we włosach i poczuć tę wolność ! Nagle jednak stanęłam bo usłyszałam przepiękny śpiew... Nie wiedziałam do kogo on należy ale wiedziałam że na pewno nie jest to żaden koń z naszego stada.

Szłam w kierunku pięknego śpiewu lecz gdy myślałam że się już zbliżam, to nagle znowu dźwięk się ode mnie oddalał. I tak cały czas. W końcu pomyślałam że ktoś sobie chyba ze mnie żarty stroi więc postanowiłam kontynuować mój bieg. I tak też zrobiłam... Gdy zaczęłam z powrotem biec, to zaczęłam się czuć obserwowana... Nie wiedziałam czy wariuję czy po prostu ktoś znowu chce mnie przestraszyć... Dlatego starałam się wyjść z tego dziwnego miejsca i dojść do " pomocnego lasu " . Jednak nie mogłam z niego wyjść! Zaczęłam się bać bo zrozumiałam że się po raz pierwszy zgubiłam ! A jeszcze nie znałam dobrze całej " świetlistej puszczy ". Zaczęłam sobie zadawać pytania: Czy mam krzyczeć i wołać o pomoc? A może lepiej zostać w miejscu i czekać na pomoc? Czy też mam iść i szukać wyjścia? Sama nie wiedziałam co mam robić...

Stałam w miejscu i się rozglądałam nerwowo próbując sobie przypomnieć z kąt przyszłam... ale nic z tego... Zaczęło się powoli ściemniać. A mój strach coraz to narastał... Czemu byłam taka głupia i nie zostałam ze stadem? - powiedziałam do siebie zrozpaczonym głosem... I spuściłam głowę do ziemi. Gdy nagle... usłyszałam znowu ten sam śpiew ! No pięknie ! - pomyślałam. Jeśli to jest jednak jakiś wróg stada to jestem na przegranej pozycji jeśli mnie przez cały dzień obserwował... Nerwowo się obracałam i nasłuchiwałam gdy nagle znowu śpiew się urwał... I znowu było słychać tylko przenikliwą ciszę... Poczułam jak serce mi zaczęło szybciej bić, a adrenalina zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach... Nagle ktoś się odezwał:

- Jestem tutaj ! Tutaj !
- Kim jesteś i czego chcesz ?!
- Jestem tutaj ! Tutaj !

Myślałam że wariuję ! W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam biec na oślep... Oczywiście nie skończyło się to dobrze bo w końcu było ciemno a ja przy takiej prędkości i ograniczonej widoczności łatwo mogłam sobie zrobić krzywdę... Nagle zobaczyłam ogromne drzewo ! Próbowałam zrobić unik lecz i tak uderzyłam dość mocno bokiem głowy o nie... Upadłam. Byłam otumaniona ale wciąż byłam przytomna. Próbowałam wstać lecz potrzebowałam trochę czasu po takim uderzeniu !

W końcu jakoś się pozbierałam i wstałam. I znowu usłyszałam śpiew... Jednak tym razem był inny i poczułam że należy on do jakiejś dobrej istoty... Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć... ale po prostu to wiedziałam. Czułam jak odgłos śpiewu się do mnie powoli zbliża... I nagle ujrzałam piękną, białą klacz jednorożca ! A wokół niej były świetliki ! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom ! Przede mną stała sama Aleita ! I to jeszcze w nocy ! A nie w dzień ! Stałam jak wryta ! Nagle do mnie przemówiła:

- Już jesteś bezpieczna Soniu... Nie musisz się już bać. Wyprowadzę Cię  stąd.
I nic więcej nie mówiąc zaczęła iść w moim kierunku po czym mnie minęła i  znowu stanęła odwracając się do mnie jeszcze raz mówiąc:
- No choć ! Chyba nie chcesz tu zostać na zawsze ?!
- Co?! Jasne że nie chce tu zostać !

Ta się tylko uśmiechnęła i znowu zaczęła iść przed siebie a ja za nią... Po pięciu minutach znowu do mnie przemówiła:

- Soniu... Następnym razem się tu nie zapuszczaj tak głęboko... Ten las zamieszkują nie tylko dobre stworzenia... ale i też mroczne, które zrobią wszystko by uwięzić tu konie takie ja Ty!
- Dlaczego? Czy coś źle zrobiłam?
- Nic z tych rzeczy... Po prostu lubią sprawiać komuś ból, cierpienie i strach. A ja razem z innymi strzegę tego miejsca i koni takich jak Ty czy też źrebaków albo jeszcze panującej tu bujnej roślinności... Niestety wszędzie jest walka dobra ze złem...

Po tych słowach nic już więcej do mnie nie mówiła... Wyprowadziła mnie ze " świetlistej puszczy " i byłam jej za to bardzo wdzięczna. Zastanawiałam się tylko... o jakich mrocznych siłach mówiła... Jednak nie zastanawiałam się nad tym długo bo byłam bardzo zmęczona i głodna... Z radością pobiegłam do reszty stada.