poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Enigmy

- Odejdź stąd...
- Eni...
- Już! Powiedziałam odejdź stąd!
Poszedł. Nienawidzę go ale za razem kocham. Dla czego nie mogę tego okazywać? On o tym wie i nie naciska.
Pobiegłam do jakiegoś strumyka i zauważyłam przy nim konia. To nie był Santuaro tylko jakaś klacz.
Podeszła do niej. Obie stałyśmy jak słupy soli.
- Masz zamiar jeszcze długo tak tu czempieć?! - Odezwała się pierwsza.
- Nie.
Miałam już odejść kiedy coś mnie skłoniło aby zapytać się o jeszcze jedną rzecz.
- Może to łupie pytanie ale czy należysz do jakiegoś stada?
- Yhy, i jestem jego przywódczynią więc nie zadzieraj ze mną.
- Spróbuję.
- Jeszcze coś?
- Tak, chcę do niego dołączyć wraz z moim partnerem.
- Dobrze, nie ma sprawy, a teraz łaskawie sobie idź!
I poszłam. Przez dobre trzy godziny błąkałam się po lasach aż napotkałam Sana.
- Przeszło ci już?
- Bardzo śmieszne. Będziemy w stadzie.
- Jakim?
- Dzikich gór.
- Aham...

San?