Obudziłem się rano, Rose jeszcze smacznie spała. Wyszedłem na dwór by
najeść się trawy. Po kilku minutach klacz wstała i podeszła do mnie.
Ucałowałem ją a ona uśmiechnęła się nagle.
- Wiesz.... Śniło mi się że miałam źrebaka i nazwaliśmy go Snow. - powiedziała
- Kto wie, może kiedyś. - uśmiechnąłem się szeroko a ona tylko odwzajemniła uśmiech.
- Co powiesz na małą przechadzkę po leśnej puszczy? - zapytałem Rose
- Z chęcią. - oznajmiła
Ruszyliśmy do leśnej puszczy. Miło się nam razem szło. Bok przy boku
wśród drzew i lekkiego przemykającego przez gałęzie promyka słońca.
Zacząłem sobie przypominać dzieciństwo.... To wygląda tak jak kiedyś,
wtedy kiedy mnie napadnięto...
Nagle stanąłem a Rose zdziwiona także.
< Rose? >