Moje nerwy puściły. Wysłałem wszystkie oddziały na Kirke. Po chwili ubrałem lekki pancerz i ruszyłem na nieprzyjaciół.
- Jednak nie jesteś tchórzem!- zaśmiała się wrednie.
- Zamknij się!- krzyknąłem ze wściekłością i uderzyłem w klacz zaklęciem.
Ta zrobiła szybki unik i zaśmiała się. W tym momencie obie armie ruszyły na siebie. Ryk smoków dało się słyszeć wszędzie. Konie walczyły dzielnie poskramiając bestie Kirke. Kiedy w połowie walki doszło do potężniejszego starcia między mną, a panią potworów wszyscy przestali walczyć i przypatrywali się nam z uwagą. Wahałem się z użyciem zaklęcia, Kirke wykorzystała to bardzo dobrze... Zaatakowała w momencie kiedy byłem zupełnie zamyślony. Padłem na ziemię. Z bólem wstałem i wymierzyłem celnie zaklęcie. Nasze moce zderzały się z niesamowitymi hukami. Po dwóch godzinach dyszeliśmy ze zmęczenia. Przyparłem Kirke do muru.
- Wiem, że współpracujesz ze stadem północnym!- krzyknąłem.- Ta walka jest tak jakby przykrywką dla nich co nie?
- O czym ty mówisz?!- zadrapała mnie rogiem.- Sądzisz naprawdę, że mogłabym współpracować z tymi draniami?!!!- krzyknęła rozwścieczona i spojrzała mi prosto w oczy.
Sam nie wiedziałem co o tym sądzić... nagle ziemia poczęła drżeć pod kopytami. Nikt nie wiedział co się dzieje... wszyscy zemdleli... Obudziliśmy się w nieznanym wymiarze.
Niektórzy z nas wyglądali całkiem inaczej. Nieliczni dostali skrzydła lub róg co bardzo wszystkich zaciekawiło. Rozejrzałem się po obcych obszarach aż stanąłem jak słup i bałem się ruszyć.
Przestraszyłem się wielkich bestii, które ujrzeliśmy. Były straszniejsze oraz potężniejsze od tych, które były po stronie Kirke.
- Znów się boisz?- zachichotała.- Posłuchają się swej pani...-uśmiechnęła się i po chwili zaczęła coś szeptać.
Smok zbliżył się do niej przyjaźnie, ale to była tylko zmyłka... Po chwili zaatakował klacz.
- Co do cholery?!- zdziwiła się ogromnie.
Zaklęciami zabiła stworzenie, lecz nadal była oszołomiona. Postanowiliśmy, że powinniśmy uciekać. Osiedliliśmy się na innych terenach. Dałem szanse Kirke. Miała ona prowadzić stado mroku. Dobrze było mieć silnego sojusznika. Osiedliliśmy się na całkiem innych terenach, lecz nadal nie wiedzieliśmy jakie niebezpieczne niespodzianki na nas czyhają.
Nie obyło się bez kłótni pomiędzy mną, a Kirke.... Wieczorem członkowie musieli wybrać do jakiego stada będą należeć....
Właśnie wtedy zaczęliśmy pisać swoją nową historię, której zakończenie osnute jest mgłą tajemniczości.