Walka była zawzięta walczyłem ile miałem sil . W pewnym momęcie zauważyłem jak moją Carmen smok atakuje . Bez chwili wachania rzuciłem się na smoka by Carmen mogła uciec . Siłowałem się ze smokiem , gdy w sekundę wszyscy znikneli to mnie strasznie rozproszyło i dało przewagę smoku .
- Po co to robisz ?! - Krzyczałem do smoka lecz on staną i zastygł w miejscu .
- Słyszysz ? To co ci Kirke obiecała to bzdury !
Smok szybkim ruchem zrzucił mnie na ostre skały . Byłem oszołomiony, ale na szczęście ma ukochana zdążyła uciec. Smok zbliżał się do mnie powoli. Zatopił swą paszcze w moim ciele po czym wyżerał kawałki kończyn. Krzyczałem z bólu, ale nikomu nie udało się odpędzić potwora. W bolesny sposób żegnałem świat, który kochałem, lecz los kazał mi zostawić coś o niebo cenniejszego... moją Carmen.