- O ty spryciulo!
Zacząłem biec za nią. Ona się śmiała. Przyśpieszyłem i dogoniłem ją.
Rzuciłem się jej pod nogi, a ona się o mnie potknęła. Ze śmiechem
potoczyliśmy sie kawałek. Byliśmy cali roześmiani. Nagle ujrzeliśmy, że
toczymy się w stronę przepaści. Natychmiast zaczęliśmy hamować.
Zatrzymaliśmy sie na skraju. Po woli wstaliśmy. Degrassi wychyliła sie
by spojrzeć jak wysoko jesteśmy. Na szczęście w porę ją złapałem i
przyciągnąłem do siebie. Zaśmialiśmy się znowu.
- Nie pozwolisz mi spać co?
- Jesli chcesz pozwolę, ale złapie - uśmiechnąłem się.
Degrassi?