- To ? To jest cel naszej misji .
- Nie zostaniesz na sylwestra ?
- Wybacz ..
Przytuliłem Zoey i z Eziem wyruszyliśmy w misję .
- Dobra to trzeba ruszać , ale nie z buta tylko statkiem . - Powiedział Ezio
- Aha okey
Wędrowaliśmy po morzu , aż dobiliśmy do jakiejś przystani .
- Tu ją znajdziesz , ale i tak musisz poszukać . Ja zostanę ze statkiem .
- Okey
Gdy szedłem do kraczmy po drodze wpadła na mnie jakaś dama .
- Bardzo przepraszam , ale się śpieszę ... - Tłumaczyła się
- Nie ma sprawy ...
Kobieta odbiegła , a ja sobie zdałem sprawę , że to była Aveline . Gdy się odwróciłem już jej nie było . Pobiegłem w jakąś uliczkę . Była to ślepa uliczka a od jej wejścia pojawiła się Aveline jako już assassin's .
- O widzę już gdzie się śpieszyłaś - Powiedziałem z uśmiechem
- No wiesz tu spotkać assassin'a to rzadkość , a walki z tobą nie odpuszczę . - Też powiedziała z uśmiechem
Walczyliśmy razem , ale nie na ziemi . Biegaliśmy po dachach . Co to była za walka .. No niestety się potknąłem i Aveline przyłożyła mi miecz go gardła .
- To była fascynująca walka
Pomogła mi wstać i schowała miecz .
- Musimy to kiedyś powtórzyć
- No na pewno ..
- To jaką masz do mnie sprawę ?
- A z kąt ty to wiesz , że jestem tu ze sprawą do ciebie ?
- Bo wiem . Chodź do karczmy i porozmawiamy .
- Ja nie chodzę do karczm
- Nie ? To czemu tam szedłeś zanim na ciebie wpadłam ?
- Bo cię tam szukać chciałem
- No wiesz za ladą tam nie stoję , w piwie się nie chowam ...
- Oj dobra wygrałaś . Prowadź
Wszedłem z Aveline do karczmy . Wypiliśmy jedno piwo i wytłumaczyłem o co mi chodzi .
- Czyli ja mam z tobą wsiąść na łajbę i pomóc ci zatopić wrogie dla nasz okręty
- No
- Wchodzę w to
Aveline dziarskim krokiem wyszła z karczmy i poszła na mój okręt . Ja szedłem za nią . Ruszyliśmy poprzez fałszywe wody .
- Jakaś łajba na horyzoncie ! - Zawołała z gniazda
- Wszyscy gotowi do ataku ?
- Tak
Schowaliśmy się tak by tamten okręt myślał , że nasz jest opuszczony . Gdy tylko podpłynęli rozpętało się piekło .
Moja załoga wskoczyła na ich okręt i zaczęło się mordobicie . W pewnym momencie syknąłem się plecami z Aveline . Odwróciliśmy się z myślą , że to napastnik .
- O to ty ?!
- No ... uważaj za tobą ! - Krzyknąłem widząc napastnika
- Za tobą też .
Tak wyszło , że walczyliśmy razem
No przy takiej kombinacji nikt nie był w stanie nas nawet zranić . Po bójce wróciliśmy na nasz okręt i świętowaliśmy zwycięstwo , a ich okręt wysadziliśmy w powietrze . Świętowaliśmy, aż był wieczór . No nasi poszli spać , a ja z Aveline wypatrywaliśmy czy jest coś na horyzoncie . Nic ... nawet żywej duszy . Aveline poluźniła się czerwona wstążka i miała już odlecieć gdy ją złapałem . Chciałem jej oddać i nagle ...
Zaczęliśmy się całować . No na całe szczęście nie było już nikogo na pokładzie . Ona sprawnym ruchem rozpięła mi koszulę i leżała na mnie . Oczywiście nie przerywaliśmy całowania .
Rano obudziłem się cały nagi w swojej kajucie , a Avelin już nie było . Ubierając się wszedłem do wspólnej kajuty by omówić kolejny cel naszej wyprawy . Miałem na sobie tylko dół i wychodząc na pokład dopiero ubrałem górę .
- To koniec naszej wędrówki ? - Spytała Aveline
- No jak na razie tak bo nie ruszają w morze . Boją się nas
- I tak było super
- Ta ... zobaczysz będzie cieplej to powyruszają , a wtedy wiedz , że będę czekał
- W karczmie ?
- No nie ... ale w porcie
- Dobra to do zobaczenia ....
I tyle widziałem Aveline . W głębi duszy wiedziałem , że to nie ostatnia misja na morzu . Wróciłem do jaskini zmordowany z Eziem .
- Kochanie Ezio śpi u nas !
Zoey dokończ