- Cóż.... Muszę już iść...... - powiedziała i dała mi całusa. Ja jeszcze chwilę siedziałem a potem poszedłem do domu.
Rano byłem baaardzo ospały. Spojrzałem na kalendzarz... PRZECIEŻ DZIŚ
SYLWESTER !!!! Szybko się ogarnąłem. Nie wiedziałem jak się przygotować.
W końcu przyszedł wieczór. Gdzieś 18, 19 była. Poszedłem do Elzy.
Najpierw wstąpiłem do rodziców. A potem do niej. Umówiłem nas na imprę
do mojego kolegi.
Zapukałem i otworzyła mi Zoey. Przyznam wyglądała pięknie.
- Yyyyy...... Dzień, znaczy Dobry wieczór. Ślicznie pani wygląda. Jest Elza ?
- Och dziękuje. Chodź do środka.
Wszedłem do pięknie wystrojonej jaskini. Siedziałem chwile, i
częstowałem się przysmakami Zoey. W końcu weszła Elza. Nie potrafiłem
tego opisać słowami.... ani niczym. Po prostu : CUDNIE!
Podzeszłem do niej. Wpatrywałem jej się w oczy.
- Elza..... przecudnie wyglądasz. Niespodziewałem się że tak się wystroisz. No cóż. Idziemy ? - wziąłęm ją pod pachę.
Dotarliśmy do mojego kolegi. Siedzieliśmy i gadaliśmy. Już było 5 minut
do Nowego Roku ! Wyszliśmy na zewnątrz. Wszyscy już tam byli. Zaczeli
odliczać. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, ,3 , 2 ,1!!!!!!!. Na niebie zaroiło się
od fajerwejek. Przeróżne :
I końcu ogłoszono że każda para ma się pocałować. Zbliżyliśmy się do siebie i....
Elza dokończ