Klacz oparła głowę na mojej szyji. Płakała. Jej łzy spływały po mnie,
jak krople deszczu. Czułem się trochę niezręcznie. Ale chciałem doczekac
do końca. Klacz czlochała, i widać, nie nie miała zamiaru mnie
opuszczać. Nagle odsunęła ode mnie głowę i powstrzymała łzy.
- Co się stało? - zapytałem
- To.. to już przeszłość. Chcę o tym zapomnieć...
Klacz spojrzała na mnie z podkrążonymi oczami. Uśmiechnęła się.
<Shanti?>