Gnaliśmy
jak najszybciej do miejsca docelowego. Nie raz ja go przeganiałam, nie
raz on mnie. W końcu (jednocześnie) dobiegliśmy pod wielkie drzewo obok
Pola. Od razu obok niego usiadłam, dysząc ciężko.
- Zmęczyłaś się? - zapytał ogier, który jeszcze stał na nogach. - 10 lat to nie przelewki... - zamknęłam oczy i oparłam się głową o pień rośliny. - Jeszcze 7 lat i też będę taki... powiedźmy szczerze, wiem, że mogę cię obrazić - stary. Machnęłam tylko lekko kopytem. - Przyzwyczaiłam się do tego, że wszyscy mnie ''gnioją''. Już dawno na to nie zwracam uwagi, a konie, które próbują zaimponować innym po prostu ignoruje. - odparłam. - Czyli teraz strzelisz focha? - zapytał. Spojrzałam na niego, a potem powiedziałam: - Strzelam focha forevera łonewera, ale nie trafiam. < Jaspers? Jeszcze... Dx > |
|