Killer
odszedł, zadowolony z siebie, a ja zostałam na miejscu, rozmyślając.
Jedno zdjęcie niczemu nie świadczy. Wątpię, żebym czegoś takiego
zapomniała, bo dzięki czarom Demeter nie da się mnie w jakikolwiek
sposób omamić... Chyba, że byłabym pijana, ale ja nigdy nie piję. Nie
wiem, co o tym myśleć, ale postanowiłam porządnie dokopać Killerowi.
Zemsta czy zwykłe znęcanie się nad ofiarą - wszystko jedno! Poszłam do
jaskini ogiera, ale go tam mię zastałam. Poszłam do Horana, a tam,
oczywiście, zobaczyłam moją niedoszłą ofiarę spitą niemal do
nieprzytomności. No nie! Co za przyjemność wprawiać w ruch zemstę (czy
co tam innego) kiedy prześladowany nie jest tego świadomy! Myślą
powiesiłam go w powietrzu za ogon.
- Cco ty robisz, kobieto! - zawołał czkając. - "Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje..." - zawtórował Horan, pociągając z butelki. - Chodź, Killer, pokażę ci coś... - uśmiechnęłam się do niego złośliwie. Ogier poszedł za mną niczym niemowlę za matką nad urwisko, gdzie "przypadkiem" go zepchnęłam. Co prawda nie było tam zbyt głęboko, ale nie sądzę, żeby w takim stanie zdołał z tamtąd wyjść. - Ojć! No, Killer, do zobaczenia! - zawołałam kpiąco w przepaść, po czym odeszłam. Na wszelki wypadek zabezpieczyłam się barierą ochronną, której nawet najpotężniejsze czary nie zdołają przebić. <Killer> |
|