Ojciec kazał przyjść mi do jego jaskini. Samej. No cóż, to w końcu
ojciec, matki nie mam tutaj, przy sobie. Wyruszyłam z jaskini w stronę
jego domu.
Zapukałam stojąc przed drzwiami. Otworzyła mi Kirke, co było trochę dziwne... Tak, dziwne. Nie dałam poznać po sobie zdziwienia.
- Cześć... Another kazał mi przyjść. - spojrzałam na nią.
Nigdy wcześniej nie widziałam Kirke z bliska. Miała delikatne rysy
twarzy i duże, bystre oczy. Nie wyglądała na groźną, ale w jednej chwili
mogło się to zmienić.
- Wejdź. - mruknęła.
Zaprowadziła mnie do pokoju dziennego. Stał tam mój ojciec. Klacz podeszła do niego bliżej, a on zaczął:
- Mascared... Twoja matka jest blisko, może nie, nie wiem. Wiedź jednak, że próbuję ułożyć sobie życie.
- No a co ma to wspólnego ze mną? - zapytałam.
- Ja i Kirke jesteśmy razem. - odparł ojciec.
< Kirke? >