Czas
wolny nadszedł. Nie miałem nic do roboty, więc wyszedłem na świeżę
powietrze. Wiatr delikatnie targał mogą grzywę. Szedłem z prawie
zamkniętymi oczami. Uśmiechałem się sam do siebie, co nie robię za
często.
Dotarłem na plażę. Idąc brzegiem, nie zauważyłem klaczy idącej na przeciw mnie. Przez przypadek na siebie wpadliśmy... - Uważaj, jak łazisz! - krzyknęła spoglądając na mnie. - O, sorry. - Co? - zapytałem. - Po co to ''sorry''? - Chciałam robić u ciebie praktyki. - odparła. Wzruszyłem ramionami i zgodziłem się: - Warto spróbować. < Laro? Chciałaś - masz > |
|