- Zrobiłem obiad... - tymi słowami przywitałem Costę
- Fajnie, ale nie jestem głodna...
- Okey - odparłem smętnie
- Co cie gryzie?
- Nie, nic.
Po chwili wszystko co mnie drażniło jej powiedziałem. Udało mi się też
uprosić ją na spacer. Tak się ułożyło, że znaleźliśmy się w tym samym
miejscu gdzie z przepaści skoczyła matka Costy - Andrea. To miejsce
przywołało u niej złe wspomnienia. Wpatrywała się w dół, a jej oczy
świeciły.
- Mogę? - zapytałem pokazując gestem przytulasa ( ^^ )
Costa tylko kiwnęła głową
No więc skorzystałem z tego, że mi pozwoliła i ją przytuliłem. Mówiłem
jej, że tak chciał los, a czasu się nie cofnie. Nagle usłyszałem głos:
- No to po was! Costa nie chciała mnie, to niech ma!
Niestety nie zdążyłem odciągnąć Costy, a sam spadłem.
- Costa muszę!
Przytuliłem ją mocno w czasie lotu i używając całej swojej magii
teleportowałem nas do tego samego miejsca. Jak się okazało na przepaść
patrzył Killer.
- Czy ciebie do końca porąbało? - wrzasnąłem - Ty chcesz nas zabić?
- Was!? Wy jesteście razem?!
- Tak! Nas! Czy ty... ty jesteś mądry? Ty chcesz JĄ zabić?
< Costa? >