sobota, 26 kwietnia 2014

Od Hestii

Nie miałam co robić. Cały czas siedziałam u siebie albo łaziłam w tę i w tę w tę i w tę itd...
Poszłam więc w odwiedziny do Valentina. Znałam go dość dobrze.
- Cześć
- O... Hestia! Cześć. Wchodź, czego się napijesz? Herbaty, kawy?
- Herbatę poproszę - uśmiechnęłam się siadając przy stoliku.
- Ile słodzisz? - usłyszałam głos dochodzący z kuchni
- Nie słodzę... a jeśli byś mógł to cytrynki mi trochę daj - uśmiechnęłam się sama do siebie
- Okey!

Po minucie przyszedł Valentino z herbatą.

- Cześć - głos dochodził z drugiego końca pokoju. Obróciłam się.
- Cześć Mas... cared?
- Tak - uśmiechnęła się
Valentino wstał i dał jej buziaka. Poszedł do kuchni i zrobił ukochanej kawę. Przyniósł jeszcze ciasteczka. Zjedliśmy je, wypiliśmy napoje rozmawiając na różne tematy. No i w końcu padło to najgorsze pytanie.
- Hestia?
- Hmmm? - zapytałam pożerając ciastko
- Czy masz chłopaka czy... coś w tym stylu?
No normalnie aż się zakrztusiłam tym ciastkiem. Popiłam szybko herbatą i odpowiedziałam:
- Niestety, nie. I może nawet dobrze, że nie mam. To trzeba trafić na tego jedynego, a nie. Jak Shanti na Killera. Ona chciała być dla niego dobra, a on se to olał i z nią zerwał. No nie wiem jak tak można... normalnie masakra jakaś...
- Może i masz rację. Ale jeszcze nie słyszałam że Killer zerwał z Shanti.
- No to już wiesz... a on se teraz jakąś firmę założył i teraz prawie każda klacz się przed nim rozpływa. Nie wiem co one w nim widzą.
Mascared oparła się o Valentina
- Ja też nie wiem co one w nim widzą - uśmiechnęła się
- To ja może już pójdę? Muszę jeszcze trochę pochodzić po stadzie - uśmiechnęłam się
- Idź, my cię tutaj nie trzymamy - powiedział Valentino który przez większą część rozmowy milczał
- Ani nie wyganiamy - dodała Mascared
- To ja idę! Do zobaczenia i miłego dnia!
- Cześć! Dziękujemy i nawzajem.

Poszłam na plażę. Pogapiłam się w fale. Po tym jak moja matka zmarła nie mogłam się pozbierać... chociaż tyle czasu minęło. Nie chciałam się zabić... nie chciałam...
Poszłam do Costy
- Costa!?
- Czego?
- Odchodzę ze stada...
- Na pewno?
- Tak. Odchodzę. To moja ostateczna decyzja...