Ray nie umierał , nadal oddychał i żył.
Ja byłam uwięziona gdzieś tam , w środku.
Wkurzyłam się.
Walczyłam z nią od środka
- NIE JESTEM ... TWOJĄ ...MARIONETKĄ !!! - krzyczałam siłując się z demonem.
Udało mi się z niej uciec.
Ale ta od razu zaczęła zadawać mi rany.
Zwiesiłam bezwładnie głowę i ciężko oddychałam.
Z moich nóg i boków lała się rubinowa krew.
Broniłam się jak mogłam , niestety z nią , nie miałam szans.
Ona znała każdy mój ruch i moją siłę.
Wyczarowywałam raz za razem osłonę ale ona ją rozbijała.
Na koniec ostrzem przebiła mnie na wylot kilka razy.
Z braku sił i z dużego wykrwawienia upadłam na kolana* i oddychałam słabiej z każdym wdechem.
Jeszcze żeby mnie dobić , prze teleportowała nas na pustynie .
- nie pozwolę żeby ktoś Ci pomógł lub wziął Cie do jakiegoś lekarza ,
zdechniesz tu jak należy - śmiała się po czym weszła w moje ciało.
Wiedziała że nie przeżyje bez wody na prażącym słońcu i bez jedzenia , a
jeśli ja sama się nie wykrwawię w miarę szybko , to zrobią to dzikie
zwierzęta .
Demon jeszcze wyczarował niedaleko stado lwów.
One niestety zauważyły mnie.
Oblizywały się na mój widok.
Ułożyłam głowę na piachu , czekałam na szybką śmierć.
( Ray ? XD jakie dramaty XD )