Błąkałam się samotnie obok cmentarza... Do Stada Mroku należałam kilka
godzin, nie czułam się najlepiej... Towarzyszyły mi tylko zwierzęta
leście. Usłyszałam czyjeś kroki... Zamieniłam się w przeźroczystą duszę i
patrzyłam na konia. Był to ogier. Widziałam go gdzieś... W każdym
razie, postanowiłam, że porobię sobie jakieś żarty. W końcu, czemu by go
nie ośmieszyć? Najpierw kazałam duszom, aby go okrążyły i krzyknęły nie
do wytrzymania. Kiedy zaczęły, koń się cofnął, wierzgał czasem.
- Kto taki śmieszny?! - krzyknął ze złością.
- Ja... - szepnęłam.
- Kto?
Ukazałam się. On tylko położył uszy na ciele.
- Stado Mroku? - zapytałam,
- Tsa... - odpowiedział obojętnie. - Nie lubię koników rzygających tęczą i jarających się byle czym...
- Mocne, ale i denne... Każdy jest równy...
< Tajemniczy koniu, dokończ ;-; >