Ale naprawdę się na mnie nie gniewasz? - zapytał jeszcze raz Anubis
Jak będziesz się dalej o to pytał to zmienię zdanie - śmiałam się z Anubisem Rano przyszedł kowal. Dzień dobry , nazywam się Karol Wiednicki i mam się zająć końmi w tejże stajni. - przedstawiał się kowal Dobrze , niech pan zacznie . Gdyby coś się stało proszę mnie poinformować - odpowiedział Marek Nigdy wcześniej nie widziałam tak grubego człowieka który zajmuje się kowalstwem. Przyszła kolej na mnie . Do tej klaczy trzeba czterech mocnych lin. Jest porywcza i bardzo energiczna , widać też że lubi adrenalinę . Lepiej niech pan założy ochraniacze. - poradził Marek i poszedł bo ubranie. Gdy kowal je założył , Marek wszedł do mnie i założył mi kantar. Niechętnie wyszłam z boksu i zbliżałam się do człowieka. Gdy mnie przywiązali co było krępujące nie mogłam się ruszyć szyją. Kiedy kowal zbliżył się do mojej tylnej nogi aby założyć mi podkowę znienacka stuknęłam go w czoło . Lekko bo nie chciałam aby moja rozrywka była uszkodzona. Kiedy Marek pozbierał kowala , wziął bat i pod groźbą bicia stanął koło mnie. Musiałam być posłuszna. Ahh... nie wiesz kim ja jestem śmiertelniku - myślałam o Marku Kiedy mnie wypuścili uciekłam do boksu i odetchnęłam z ulgą. Przyszli po Anubisa. Z tym ogierkiem będzie łatwiej , nie jest taki nerwowy ale krzepy mu nie brakuje , na wypadek lepiej niech pan nie ściąga ubrania ochronnego - mówił Marek odkładając bat. ( Anubis dokończ ) |
|